Od powrotu chłopców ze stacji kolejowej do szkoły minął dzień. Tak jak Draco powiedział, złożył swoje prawdziwe zeznania. W obecności dyrektor McGonagall i pana Squirrel'a opowiedział wszystko tak jak było naprawdę. Jego historia była niemalże identyczna w porównaniu z tą Harry'ego. I tak samo jak gryfon pominął wątek miłosny. Draco był wdzięczny, że nie musiał tego mówić przy swoim ojcu. Oczywiście miał świadomość, że Lucjusz prędzej czy później i tak się o wszystkim dowie, ale lepiej dla Dracona, by usłyszał o tym od kogoś innego, niż od własnego syna. Czuł, że Lucjusz byłby na niego bardzo zły, a nie chciał zaznać tej złości na własnej skórze. Draco przekazał także istotny dowód w sprawie, który ukrywał przez ten cały czas - złamaną różdżkę zabójcy. Niestety, ani dla McGonagall, ani dla głównego śledczego nie wydała się ona znajoma, lecz oznajmili, że na pewno sprawdzą jej właściciela, a także odciski palców pozostawione na niej.
Po złożeniu zeznań, do ich trójki został jeszcze zaproszony Harry. Chłopcy odpowiedzieli wspólnie na kilka zadanych im pytań, a potem został stworzony rysopis zabójcy. Nie był on zbyt szczegółowy i w niczym nie przypominał on nikogo, bo chłopcy nie mieli okazji dobrze przyjrzeć się mężczyźnie. Jednak stworzenie portretu pamięciowego było konieczne. Na sam koniec McGonagall po uzgodnieniu z Harry'm, spaliła dokumenty, które chłopak niedawno podpisywał. Tak więc Harry znów był pełnoprawnym uczniem Hogwartu.
Gdy już wszystko zostało załatwione, Draco i Harry opuścili gabinet McGonagall. Obaj poczuli się zdecydowanie lepiej, po wyjawieniu całej prawdy, lecz wiedzieli, że zrobili to niestety zbyt późno. Gdyby uczynili to zaraz na początku pierwszego morderstwa, mogliby uratować inne ludzkie życia.W szkole świeciły pustki, bo na święta zostało się tylko paru nauczycieli, kilku ludzi z ministerstwa i gromadka uczniów. Były to głównie młodsze roczniki. Na korytarzach panowała dziwna cisza i trudno było o spotkanie żywej duszy. Hagrid znosił do Wielkiej Sali mnóstwo żywych choinek, a nauczyciele wyczarowywali na niej piękne ozdoby. Za dwa dni miała zacząć się Wigilia, lecz mało kto czuł świąteczny klimat z powodu panującej sytuacji.
Draconowi i Harry'emu najbardziej przeszkadzała obecność dwójki aurorów, których McGonagall przydzieliła im do ochrony. Jeden pilnował Dracona, a drugi Harry'ego. Nie odstępowali ich na krok. Czasami się zdarzało, że chłopcy mieli tego po dziurki w nosie i uciekali od mężczyzn. Wiedzieli, że to głupie, ale przecież mieli też prawo do odrobiny prywatności, a z aurorami u boku było to niemożliwe. Zaszywali się wtedy w takich częściach zamku, do których nikt nie chodził, albo nikt nie znał.
Harry nie do końca wybaczył Draconowi to co się stało. Stwarzał dookoła wrażenie, że wszystko jest okej, lecz tak nie było. Okłamywał samego siebie. Nadal czuł do chłopaka żal i dziwny niesmak. Malfoy widział to w jego smutnych, zielonych oczach i doskonale zdawał sobie sprawę z przyczyny, dlatego postanowił to naprawić. Zaczął spędzać z nim więcej czasu. Harry z początku nie był zbyt chętny do tego, ale ostatecznie się przekonał. Spotykali się w odludnych miejscach, gubiąc po drodze pilnujących ich aurorów i wtedy rozmawiali ze sobą o rzeczach błahych i śmiesznych oraz o tych bardziej poważniejszych.
— Ojciec mi mówił, że ciała dziewczyn zostały znalezione we Wrzeszczącej Chacie. — mówił Draco. — Kto by zadawał sobie tyle trudu, by tam je zaciągnąć...
— Jesteś pewny, że we Wrzeszczącej Chacie? — zapytał Harry.
— No tak.
— Więc to dlatego nie widziałem na mapie Parvati. — oznajmił posępnie.
— Możesz jaśniej?
— Razem z siostrą musiała być już wtedy we Wrzeszczącej Chacie... I z tym facetem. Mapa Huncwotów nie pokazuje chaty, bo wybiega ona poza jej granice.
CZYTASZ
Witnesses | drarry 18+ |
Misterio / SuspensoVoldemort został pokonany, a Harry wraca na 7 rok nauki w Hogwarcie. Wraz z nim, między innymi Draco Malfoy. Niedługo potem obaj chłopcy stają się przypadkowymi świadkami morderstwa w Zakazanym Lesie. Nieustanne życie w strachu zbliża ich do siebie...