Byłem w szkole akurat punktualnie na dzwonek, który oznajmiał że czas rozpocząć piekło. Juhu! jak ja się cieszę!, Aż nie mogę się po prostu do czekać ośmiu godzin spędzonych w tej dziurze. Nie no po prostu wspaniale. Ah czyż nie czuć mojego sarkazmu? Aktualnie siedziałem w ławce z Kajem moim przyjacielem. Chwila stop. Lloyd rozpędziłeś się. On tego przecież jeszcze nie wie. bo w końcu jak powiadał mój wujek -,, wszystko się kiedyś ułoży". Tak na pewno kiedyś na pewno. Właściwie nie rozumiem swojego życia, w jednej chwili byłem zielonym ninja z moimi przyjaciółmi a , teraz jestem zwykłym chłopakiem, który jest pesymistą i nie widzi nadziei na lepsze jutro. Jak ten typowy nastolatek z depresją z powodowaną przez swojego ojca. chwila stop. Nie jestem zwykłym nastolatkiem chociaż może po-części zwykłym... Dzisiaj na pewno pójdę do swojego wuja go odwiedzić. Mam nadzieje, że chociaż on mnie pamięta... stop. Bożę. Dlaczego jetem takim głupim, beznadziejnym idiotom? Dlaczego akurat on ma mnie pamiętać? Ale może... nie Lloyd znowu przechodzisz to świata fantazji. Taka jest rzeczywistość okrutna i ponura. Wystarczy, że w topię się w tło i będzie po wszystkim. Nikt mnie nie zauważy, będę tylko nie widocznym cieniem. Zwyczajnym nic nie znaczącym dla nikogo chłopakiem. Akurat moje depresyjne rozmyślania przerwała nauczycielka wymawiająca moje imię.
-Lloyd!
- T..tak?
- Ile razy mam ci jeszcze powtarzać, że idziemy na apel?
- J..jaki apel? Zapytałem kompletnie nic nie rozumiejąc. Ah no tak ten, apel.
- Jaki apel? chłopcze czy ty wogule zwracasz uwagę na to co ja do ciebie mówię? wstawaj z ławki idziemy na apel. Dotarło wreszcie? Czy mam powtórzyć jeszcze raz żebyś zrozumiał? hmm...?
- Ja, tak już idę proszę pani.
- No mam taką nadzieję.
Gdy wstałem z ławki i wyszliśmy w parach na korytarz okazało się, że byliśmy ostatnią klasą, która wychodziła z klasy. Weszliśmy na schody i zeszliśmy na dwór na boisko gdzie jak się okazało wszyscy już byli poza nami dlatego czym prędzej czmychneliśmy na drugi koniec podwórka by w ogóle cokolwiek coś widzieć. Akurat byliśmy już wszyscy na swoich miejscach gdy na boisku można było słyszeć głośny i basowy dźwięk mojego ojca. Tak mojego ojca. A to co usłyszałem od niego sprawiło, że zaparło mi dech w piersiach.
A mianowicie...
- drodzy uczniowie i nauczyciele!
Chciałbym wam podziękować za waszą ciężką pracę i naukę ale to później. Zwołałem ten apel by wam wszystkim ogłosić coś ważnego a mianowicie nie wiem czy pamiętacie zielonego ninję?
Ja tak. Dlatego. Ten kto złapie go pierwszy dostanie nagrodę. I to mówię do każdego z was Nauczycieli i uczniów!
Pamiętajcie Zielony ninja jest nie bezpieczny uwaga powtórzę to jeszcze raz żebyście lepiej to zapamiętali NIE-BEZ-PIE-CZ-NY!
Pamiętajcie zielonym ninją może być każdy z was dlatego miejcie uszy i oczy otwarte.
Po jego przemyśleniu ukłonił się i odszedł od sceny. Dlaczego on mi to robi? Dlaczego?! Ah tak czyli, teraz zacznie się polowanie na mnie? Nie no świetnie. Słyszałem szepty dużo szeptów i rozmów na ów temat
Ugh
ВИ ЧИТАЄТЕ
Ninjago " zagubiony w cieniu"
FanfictionLloyd Garmadon niegdyś zielony ninja a ,teraz? zwykły nastolatek z problemami w szkole. Lloyda to co spotkało nie było całkiem dobre.Czemu? Ponieważ A) jego ojciec wszystko popsuł co do kawałka. Nie dość że jego życie to jeszcze zabrał mu najlepszyc...