Morderstwo w Biały Dzień

567 35 14
                                    

*

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

*

Mieszkanie po mugolskiej stronie Londynu, było dla niej czymś, o czym po cichu marzyła od zawsze. Po pierwsze, chciała połączyć dwie części swojego życia — bycie czarownicą i mugolką, to dlatego zdecydowała się również na pracę w Ministerstwie Magii i powoli pięła się do góry w ministerialnej drabinie hierarchii. Ronald nie podzielał jej marzeń o wysokich sufitach, ozdobnych ornamentach i pięknych, zdobionych klatkach. Ronald w ogóle bardzo różnił się od niej i niewiele z jej wizji i marzeń podzielał. To dlatego rozstali się dość szybko, w żalu i rozczarowaniu. Nie potrafiła mu wybaczyć tego, że w ich życiu pojawiła się osoba trzecia. Tak było lepiej, dla nich wszystkich.

Mugolski Londyn ją uspokajał. Był przewidywalny. Zawsze o 6:00 przyjeżdżała śmieciarka po śmieci, o 6:30 mijała panią Darcy z jej yorkiem, a o 6:45 Simone otwierał swoją piekarnię, w której zawsze kupowała o 6:50 te przepyszne słodkie bułeczki. Ta sama zielna trwała, przystrzyżone żywopłoty i samochody w równiej linii przy krawężniku. Tego dnia jednak coś było nie tak. Było inaczej, rutyna została zaburzona. Wyszła później niż zwykle, więc śmieciarka dawno już pojechała. Panią Darcy minęła na wysokości granatowego coupé, a nie kilkanaście metrów wcześniej, przy dużym SUVie. I to właśnie ten granatowy coupé przykuł jej uwagę. Było w nim coś innego, mimo że na pierwszy rzut oka wyglądał tak samo jak codziennie. Zaintrygowana podeszła bliżej, by odkryć, że bagażnik samochodu jest otwarty i klapa się nie domknęła. Niby nic takiego, być może właściciel wyciągał coś z niego i nie zauważył tego, że nie domknął samochodu,  ale zaraz, właściciela też nie widziała dłuższą chwilę, a przecież do tej pory zawsze wracał z przebieżki o 6:55. Rozejrzała się wokoło i podeszła jeszcze bliżej samochodu. Stanęła tuż przed bagażnikiem, coś mówiło jej, że powinna tam zajrzeć, choć wiedziała, że to tylko jej chytry głosik ciekawości. Tak naprawdę nie powinna się tym w ogóle przejmować i iść dalej do pracy, do której zaraz się spóźni. Jeszcze raz rozejrzała się czy nikt jej nie obserwuje i uniosła klapę bagażnika, to co ujrzała, sprawiło, że aż odskoczyła o krok i odruchowo chciała zatrzasnąć bagażnik z cichym świstem głębokiego wydechu. W ciasnej przestrzeni została nienaturalnie wciśnięta, z powyginanymi kończynami kobieta, której martwe spojrzenie padało wprost na Hermionę. Zamarła w szoku, gdy odkryła, że właśnie znalazła zaginioną przed trzema dniami Astorię Malfoy.


*

Nerwowo przechadzał się od swojego biurka, do wysokiego okna z panoramą na Londyn. Był zdenerwowany, choć jego twarz nie wyrażała żadnych emocji. Na fotelu przed biurkiem siedział elegancki, ciemnoskóry mężczyzna, a obok niego kobieta w skromnej garsonce i krótkich, ciemnych włosach, które lśniły w porannym słońcu.

– Myślisz, że specjalnie zwiała przed rozprawą? - ciemnoskóry przeniósł wzrok z filiżanki, na przyjaciela, który znowu szedł od biurka do okna i z powrotem.

Morderstwo w Biały Dzień - [Miniatura]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz