Rozdział 1

6 2 0
                                    

Dzisiejszy nudny dzień, zaczynał się normalnie. Tak jak każdego ranka, siedziałem na barierce balkonowej i patrzyłem jak wschodzi słońce. Był 31 października, halloween, było zimno, ale dla mnie nie ma już różnicy. Bo nie żyję. Nie czuję bólu, jak i zimna, czy ciepła. Każdy dzień wygląda tak samo. Wstaję, chronię mojego podopiecznego o imieniu Mamoru. Kłócę się i modlę, aby ten idiotyczny diabeł, Osamu go nie zabił, ale końcowo udaje mi się do tego nie dopuścić, a wtedy dzień dobiega końca i mogę znów oglądać zachód, jak i wschód słońca. Czy tak będą wyglądać wszystkie dni Izumi'ego Ishimaru? Dopóki Mamoru jest młody i nie myśli racjonalnie, to pewnie tak. Potem to może będzie mi łatwiej. Choć wiedzą jaki charakter ma Osamu, to pewnie on mi tego nie ułatwi. Czy każdy diabeł jest, aż tak wkurzający? Pewnie nie będzie mi dane się tego dowiedzieć.
Już na zawsze będę skazany na tego pół-główka. Boże błagam, daj mi do niego siłę, bo nie wytrzymam i umrę drugi raz.

W pewnym momencie, poczułem na swojej skórze zimny wiatr. Uwielbiałem to uczucie. Było takie...
Uspokajające. Kiedy wiatr delikatnie doruszał moimi blond trochę długimi włosami, a przy tym łaskoczą mnie w twarz. Aby na sam koniec opadły na moje orzechowe oczy.

Spojrzałem ostatni raz na wschodzące słońce i zszedłem z barierki. Gdy wszedłem do pokoju Mamoru, niestety zastałem tam Osamu. Za każdym razem, gdy patrzyłem na jego jasną karnację, krucze włosy, czarne demoniczne skrzydła, długie rogi, błękitne oczy, piercing na twarz i tatuaże, to od razu mój dzień staje się gorszy. Nienawidzę go. Za każdym razem, gdy tylko może, to nabija się ze mnie. Nie ważne z jakiego powodu, czy to, że jestem niski, bo mam 165 cm, czy z charakteru, ważne, aby mnie wkurzać. Co wychodzi mu aktualnie bez zarzutów. Gdyby tylko takie było jego zachowanie.

-Cześć blondi.- Nic mu nie odpowiedziałem.

-Czyżbyś się obraził? A nie czekaj, ty zawsze mnie ignorujesz.- Co jest rzadkością, to muszę mu przyznać rację. Zawsze go ignoruję, można powiedzieć, że to już nawet moja rutyna.

-Ale czy chociaż raz w święto upiorów, mógłbyś się do mnie odzywać. Choć nie jesteś, zbyt interesującym rozmówcą, to nie mam za bardzo wyboru.- No teraz to już przesadził.

-Skoro konwersacje ze mną nie są interesujące, to po co w ogóle chcesz rozmawiać?- Dopiął swego, już z samego rana wyprowadza mnie z równowagi.

-Bo zabawnie się denerwujesz i śmieszy mnie to.- Śmieszy go anielskie nieszczęście, no kto by się spodziewał? A no tak. Ja.

-Chciałbym za każdym razem jak mnie denerwujesz, móc uderzyć cię w twarz.

-To czemu tego nie zrobisz?- Spojrzałem na niego, a on tylko wybuchł gromkim śmiechem. - No tak, jesteś aniołem, przecież nie powinieneś.- Dalej śmiał się ze mnie. Nienawidziłem tego. Nienawidziłem go. Nienawidziłem tego całego życia po śmierci, czy nie moglibyśmy po prostu żyć w swoich wymarzonych snach po ciężkim życiu, a nie zajmować się problemami ludzi?

-Tylko się nie udław, tym swoim śmiechem.

-Och, jak mi miło, że się o mnie martwisz.

-Słucha ty!- Nie dane było mi dokończyć, gdyż usłyszeliśmy, że budzik Mamoru właśnie zaczął dzwonić, co mówiło o kolejnym nudnym dniu naszej pracy.

☽☽☽

Było około godziny 10. Nic się za bardzo nie działo. Może poza tym, że rodzice Mamoru, jak i jego siostra wjadą na około dwa tygodnie do jego cioci. Tak było co roku, zawsze w halloween wyjeżdżali. Nikt nie wie tak naprawdę po co. Chyba bez większego powodu. Może poprawić relacje rodzinne? Nie wiem. Nigdy tego nie rozumiałem. Ale nie ma to dla mnie większego znaczenia. Mam tylko jedno zadanie. Pilnować, aby Mamoru nie narobił nic bardzo głupiego. I chyba na razie mi to wychodzi. Choć zawsze się boje, gdy go zostawiają samego. Mimo, że jest tak od jakiś 4 lat, to zawsze się boję, że nie podołam swojemu zadaniu i znów mój podopieczny zginie. Nigdy bym sobie tego nie wybaczył. To kolejny powód dlaczego nienawidzę tego zadania. To poczucie winny, gdy mi się nie uda i mój podopieczny zginie. Mamaoru jest naszym drugim podopiecznym, pierwszym była dziewczynka imieniem Keiko. Przez moje głupstwo zmarła, gdy miała 5 lat. Zmarła po przez wypadek samochodowy. Często myślę, że może, gdybym zwrócił jakoś uwagę jej matki, może nie doszłoby do tej tragedii. Miałaby dzisiaj około 22 lat. Gdybym tylko coś zrobił nie doszłoby do tego, ona mogłaby teraz żyć, mogłaby wieść normalne szczęśliwe życie, ale nie. Prze to, że nic nie zrobiłem, to jej już nie ma. Gdyby tylko wtedy strach mnie nie sparaliżował, gdybym tylko szybciej coś wymyślił... To powinno być moje zadanie, jako jej anioła stróża. Pomagać jej, a zamiast tego, to przeze mnie zmarła! Nienawidzę jej matki, że jej nie pilnowała. Nienawidzę Osamu, że zachowuję się, jakby nie miało to dla niego znaczenia. Nienawidzę losu, że zaplanował dla niej śmierć w tak młodym wieku. Nienawidzę siebie, że nic wtedy nie zrobiłem. Ale co się stało, to się nie odstanie. Nieważne jak bardzo bym siebie nienawidził za to, nic i tak nie zmienię.

Po Śmierci | BL | ZAWIESZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz