Paweł Pilch jak zwykle w niedzielę szedł do kościoła. Był 17 stycznia 1943 r.* i miał być to dzień jak każdy inny. Był już koło ulicy Gęsiej na, której mieściła się kaplica Sióstr Urszulanek, gdy nagle w oddali zobaczył jak ludzie zaczynają uciekać w popłochu. Od razu zrozumiał, że dzieje się coś niedobrego. Skręcił w najbliższą uliczkę i nerwowym krokiem przeszedł kilka metrów gdy na niego wpadł jakiś biegnący przechodzeń.
- Co tak pędzisz panie? – spytał trochę zdezorientowany Paweł. Mieszkał pod Warszawa i do miasta wyruszał rzadko. Zazwyczaj tylko do Kościoła właśnie w niedzielę.
- To nie wiesz co się dzieje ? – spytał szybko tamten. – Łapanka jest ! – Powiedział i po chwili już go nie było. Zniknął. Paweł nie wiedząc co robić w takiej sytuacji tylko patrzył w kierunku, w którym pobiegł mężczyzna. Po chwili usłyszał hałas. Kroki. Nie zastanawiając się pobiegł tam gdzie wcześniej nieznajomy. Strach dodał mu sił i po chwili wybiegł z powrotem na ulicę Gęsią. Musiał jednak szybko zahamować , bo prawie wpadł na niemieckiego policjanta w hełmie i z podniesionym karabinem skierowanym prosto w niego. Po chwili kątem oka zobaczył, że za nim wychodzi kolejny.
- Hände hoch ! – krzyknął ten z przodu. Paweł powoli podniósł obie ręce. No to wpadłem – pomyślał. Po pewnym czasie doszedł z nimi, ponieważ przy okazji został złapany również tamten nieznajomy mężczyzna, do ulicy na której zatrzymał się wóz. Paweł wszedł po deskach i usiadł na wolnym miejscu. Było tam dużo ludzi dorosłych i tylko jeden młodzik podobny do niego. Na oko miał 21 lat i siedział w najgłębszym miejscu tego pojazdu. Jako jedyny z całej grupy nie wyglądał na zaniepokojonego tą sytuacją. Po chwili ruszyli. Kwadrans potem był na - jak wszyscy mówili – Pawiaku. Wszędzie ludzie coś szemrali między sobą. Jakiś cywilny agent sprawdzał dokumenty tym, którym doszli później. Gdy na rozkaz gestapowca, podał mu swój dowód osobisty tamten lekko zmarszczył brwi.
- Pilch? Czy my się przypadkiem nie znamy ? – spytał go gestapowiec świdrując wzrokiem. Paweł nic nie odpowiedział bojąc się jego reakcji. Mężczyzna przywołał kolegę.
- Kojarzysz jakiegoś Pilcha? –spytał znowu tym razem Niemca.
- A to nie była ta kobieta co było przeprowadzone w związku z nią śledztwo? – odpowiedział spytany.
- A no tak! – uśmiechnął się tamten.- Już pamiętam.
Paweł miał mętlik w głowie od tylu kotłujących się myśli. Owszem jego matka zaginęła w nieznanych okolicznościach ale to nie mogła być ona , prawda ? – myślał pełen wątpliwości czy aby tamci nie zmyślają.
- To ta Małgorzata. – ciągnął dalej gestapowiec oddając mu dowód. – Nawet ładna brunetka z niej była. – podkreśla ostatnie słowo i zaczął odchodzić z drugim rozmawiając. Paweł jeszcze dosłyszał kawałek rozmowy nim zagłuszył go gwar. – Zresztą jak każda inna.
Wszystko się w nim gotowało. Dotąd myślał... miał nadzieję, że jednak jeszcze gdzieś żyje i się odnajdzie. Teraz przez tą informację wiedział. Wiedział że już nic nie będzie takie samo.
============================================================
*Niedziela 17 stycznia 1943 r. – dzień słynnej łapanki, hitlerowcy tego dnia wybrali z domów i ulic ponad 5000 kobiet i mężczyzn wywożąc ich do obozu koncentracyjnego w Majdanku.
CZYTASZ
Niebezpieczna Obsesja - One Shot
Short StoryW czasie Kamieni na Szaniec. ...Miał dziesiątki żyć na koncie, ale ile na sumieniu ? Dedykacja dla @-Jerzy-