Rozdział 15

131 12 2
                                    

"Nie jestem śpiąca. Kurde co tu można robić. Filmu nie chcę, bo przez ten tydzień trochę ich obejrzałam. Dziewczyny pewnie śpią to nie pogadamy. Filip wreszcie jest w stanie gadać z chłopakami, to mu nie będę przeszkadzać. Rodziców nadal nie ma. Gdyby byli to poszłabym do salonu pogadać z mamą. Ona strasznie mało spała. To nienormalne. Położyłam się o 2:23. Znowu myślałam o tym, że kłótnia spowodowana przez Roksanę wzmocniła nasz związek... "
*święta bożonarodzeniowe*
Marta z ciocia przyjechały. Zdążyłyśmy się przywitać, bo już poleciała się z Michałem. Nie sądziłam, że ich związek na odległość przetrwa. Jestem mile zaskoczona. Jutro Wigilia. Mama z ciocia ciągle każą mi i tacie coś robić, bo Marta wyleciała. Jak wróci to samo ją spotka. Niech nie myśl, że uda jej się uniknąć ciężkiej pracy.
*ten sam dzień- 21:00*
Od Filip: wyjdź przed dom. :)"
Od ja: "poczekaj 5 minut."
Szybko się ubrałam. Było już ciemno. Śnieg lekko prószył. Światło z latarnii dawały uliczce nutkę romantyzmu. (Tak wiem że to sensu nie ma) I stał tam Filip, mój Filip. Byłam szczęściarą, że mam u swojego boku kogoś tak cudownego.
- Możemy się przejść?- zaproponował.
- Tak, ale gdzie?-
- A to niespodzianka.- zasłonił mi chustką oczy. Trzymał mnie i dokładnie instruował, żebym się nie wywaliła. Udało mu się to.
- Jesteśmy.-
Zdjęłam chustkę, a tam zobaczyłam... tego słowami nie da się opisać. Coś niezwykłego. Piękny domek na drzewie na nim były kolorowe lampki.
- Kiedy to przyjechałem od razu zakochałem się w tym miejscu.-
- Mieszkam tu tyle lat i nigdy go nie widziałam. -
- Wchodzimy? -
- Innej opcji nie ma?- odpowiedziałam zachwycona.
Filip puścił mnie przodem. Kiedy byliśmy w domku, mój zachwyt nie znikł. Tam było idealnie.
- Podoba Ci się? -
- Jest idealnie.- przytuliłam go mocno a on również mnie odjął.
- Wiedziałem, że Ci się spodoba.-
Staliśmy tak wtuleni w siebie. Czas minął bardzo szybko, bo była już 22.
-Musimy wracać. Pewnie mama będzie kazała mi coś zrobić. -
Trzymając się za ręce wracaliśmy około 20 minut. Cały czas rozmawialiśmy, śmialiśmy się. Dawno między nami tak nie było. Przez nieszczęsną maturę. Ciągle musiałam się przygotowywać. Męczyło mnie to.
- Chciałabym Ci sam dać ten list jutro, ale z zimę raczej balkonu nie otwierasz. Otwórz go jutro rano.-
- Oki. To Wesołych Świąt. - delikatnie go pocałowałam.
- Wesołych Świąt. - uśmiechnął się.
Po 5 minutach kiedy byłam w pokoju u Filipa świeciło się światło. List od niego schowałam pod poduszkę.
*następny dzień*
Od razu kiedy wstałam przeczytałam list.
"Kornelio, znamy się już 1,5 roku. Nasza znajomość się rozwinęła. Bardzo się cieszę z tego powodu. Teraz zacznę od tego co chciałem Ci powiedzieć. Kocham Cię tak jak nikogo innego. To dzięki Tobie moje życie nabierać kolorów. Nie jestem dobry i okazywaniu uczuć. Wiem o tym, ale to co piszę jest prosto z mojego serca. Nie wyobrażam sobie życia bez Ciebie ani teraz, ani za 20 lat. Jesteś moim promykiem wśród ciemności. Kocham Cię tak mocno jak to jest wyobrażalne.
Twój kochający Filip♥"
Jak to przeczytałam to się popłakałam. Najlepsza rzecz jaką ktoś mógłby dla mnie zrobić.
*3 dni później*
Święta, święta i po świętach...
Bezsensowne spotkania na siłę. Czemu tylko ja tak uważam? Przecież to jest oczywiste. Nikt nie rozumie tego. Czemu jestem inna?! W sumie to sprawia, że jestem wyjątkowa.
*Sylwester*
Postanowiłam z Martą spędzić Sylwestra w małym gronie. Ja, Marta, Wiki, Artur, Michał i Filip spędzamy sylwestra u mnie. Mam nadzieję, że nikt nie złoży mi niespodziewanej wizyty. I tak się stało. Ta noc minęła spokojnie. Nie działo się nic złego. Wszystko było w należytym stanie. No tylko jedna rzecz mnie zdziwiła. W sumie to nie. 50 TWARZY ARTURA. Wiedziałam, że to wkrótce nadejdzie i się nie pomyliłam. Wiktoria potem była cała w skowronkach. (Wiktoria wyczekiwany moment przez Ciebie xD)
Oprócz tego nic niezwykłego się nie wydarzyło.
*tydzień później*
Przerwa świąteczna się skończyła. Coraz bardziej naciskają na maturę. Czy im się nudzi, czy co? Nienawidzę ich prawie. Niech to się szybko skończy. Jeszcze testami nas zawalają. Masakra...
Najgorsze w tym jest to, że nie mam czasu dla przyjaciół. To dla naszego dobra. To jasne, a ja to Miss Polonia. Z życia równie dobrze powinniśmy czerpać radość, którą nam zabierają zastraszaniem nas. Taki mamy klimat.
*pierwszy dzień wiosny*
W końcu wiosna. Ta pora roku mówi mi, że zaraz czas wspaniałego lenistwa. Żyć nie umierać. Matura coraz bliżej... Nie boje się jej. Czuję, że jestem dobrze przygotowana. Chociaż to egzamin dojrzałości. Pierwszy krok do dorosłości. Nie chcę być dorosła. Nic nie dzieje się bez przyczyny. Starość nie radość. Uznajmy, że wiek to tylko liczba.
*dzień później*
Piątek.... Weekendu początek. Akurat teraz te 2 dni moge się bawić. (Ale nie za mocno xD)
Od Marta: hej misia. Możemy pogadać? :("
Od ja: już dzwonie :/"
- Halo?- głos jej drżał.
- Mów co się stało...-
- No bo... No... No bo.... Michał...- nie była w stanie słowa powiedzieć...

Inna od resztyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz