Otwieram oczy. Jest ciemno, dziwie się, że wstałam. Patrze na telefon który pokazuje godzinę 04:34. Nie wierze jest tak wcześnie. Co ja mam robić do ranka. Ja mam tak, że jak się w nocy obudzę to już nie zasnę. Tak samo mam w dzień tylko raz w życiu zdarzyło mi się zasnąć . Byłam bardzo malutka mama kazała mi sprzątać pokuj a ja nie znosiłam tego robić, więc położyłam się na łóżko i udawałam, że śpię . Chyba tak bardzo zmęczyłam się tym udawaniem, że śpię aż sama odpłynęłam. Pamiętam jak byłam zaskoczona gdy się obudziłam. To był pierwszy i ostatni raz kiedy zasnęłam w dzień. Wracając na ziemie. Przypomniałam, sobie dlaczego się obudziłam od razu też poczułam ból w kręgosłupie. Odwracam się w lewą stronę i nie uwierzycie co wiedzę. W moim łóżku zamiast na podłodze śpi Jackson. Muszę przyznać, że nawet słodko wygląda opatulony kołderką. Ej, czemu on tutaj jest? Przypominam sobie jego uśmieszek kiedy zażądałam żeby spał na podłodze. On to zaplanował. Tylko czy kopnięcie mnie w plecy też? Zaczynam się uśmiechać. To serio śmieszne. Wychodzę spod mojej kołdry i idę do łazienki. Wychodzę z niej i czuje się jak nowo narodzona. Ubrałam się w struj do biegania i wyszłam z hotelu. Biegłam przez godzinkę zwiedzając okolice. Gdy wróciłam Jackson jeszcze spał. Ale z niego śpioch. Gdy usiadłam na krześle i wzięłam telefon żeby poprzeglądać sobie trochę nowości zauważyłam że chłopak się porusza.
- witam śpiochu, w końcu wstałeś.- nic nie mówi tylko patrz zdezorientowanym wzrokiem.
- co tutaj tak śmierdzi?- przenosi na mnie wzrok.- to ty tak walisz. Byłaś biegać?
- tak, i ja nie śmierdzę tylko pachnę potem.
- No nie wydaje mi się- wyciąga rękę z pod kołdry i patrzy na telefon . Wytrzeszcza gałki oczne i spogląda na mnie. - czy ty mnie obudziłaś o 05:36 ? Ty tak naprawdę?
- wypraszam sobie. To ty mnie obudziłeś Godzinę temu kopiąc mnie po plecach!
- ojoj, przepraszam wstaje i mnie przytula. Nie chciałem naprawdę.
To mnie zszokowało. Pierwszy raz przytulał mnie chłopak, nie mój brat ani tata. Troszeczkę przekręciło mi się w brzuszku ale szybko przestało gdyż przytulas trwał tylko kilka sekund.
- choćmy na śniadanie- powiedziałam
- dobra tylko ono jest o godzinie 9:00. A ty najpierw musisz się umyć. Może do tego czasu pójdziemy na basen?
- No okej2 hours later
Co tam robiliśmy? Nic. Chwile popływaliśmy, porzuciliśmy piłką i chlapaliśmy się. Teraz siedzę na swojej części łóżka w słuchawkach i słucham piosenki lovers od Anna od the North. Bardzo lubię te piosenkę, w sumie tak jak całą plejliste.
Shine a little light on me
Show a little loving
Przesłuchałam już chyba z 30 piosenek. Oczywiście nigdy nie mam dosyć muzyki. Teraz jednak muszę ją zostawić i pójść na śniadanko. Kopię chłopaka lekko w nogę. Podnosi na mnie pytający wzrok. Pokazuje oczami drzwi a on kiwa głową i wstaje z podłogi.
- powiesz mi, co robiłeś dzisiaj w łóżku?- zamykam drzwi- nie, czekaj to źle zabrzmiało. Chodziło mi o to, że yyyyy. Miałeś spać na podłodze a rano znalazłeś się w moim łóżku. To jakieś czary? Domagam się wyjaśnień.
Leciutko podnosi kąciki ust.- długo by wyjaśniać.
- spokojnie, mamy czas.
- więc tak. Obudziłem się w nocy a przede mną stała piękna kobieta, podobna do tej z recepcji. Zabrała mnie w daleką podróż. Nie powiem ci gdzie. Ale wiedz, że było pięknie. Potem nagle pojawiłem się w łóżku i nie chciało mi się przenosić. Przepraszam.
- ciekawe. Nigdy nie spotkałam takiej postaci. - przemierzam go wzrokiem.
- no widzisz. Jestem wyjątkowy.- wyszczerzył zęby i uderzył mnie w ramie.
Doszliśmy do ogromnej sali z wieloma stołami na środku był największy. Znajdowało się na nim mnóstwo jedzenia. Oczywiście wiecie w która stronę pobiegł Jackson, do płatków. Ja od razu rzuciłam się na kanapki i sałatę. Muszę przyzna, że lubię sałatę, ale nie taką dziwną tylko taka świeżą w dużych kawałkach. Nie wiem czy zrozumieliście. No ale trudno życie. Siedzimy przy stole jedząc. Nikt się nie odzywa bo jesteśmy zajęci wchłanianiem wszystkiego. Ale jednak nie.
- a my, yyyyy- mlaszcze starając się przełknąć ogromny kawał parówki. - ooo. Chciałem się zapytać czy my jedziemy do domu czy od razu jedziemy rozwiązać pierwsza zagadkę?
- sama nie wiem- mówię- jeszcze nie zastanawiałam się nad tym. A ty co myślisz, że powinniśmy zrobić?
- chyba powinniśmy chociaż na kilka dni przyjechać bo potrzebuje nowych ciuchów. No i musimy powiedzieć rodzicom, że żyjemy. Chociaż myślę, że moja mama się świetnie bawi.
- No ok. Jak tak sądzisz, i tak nigdzie sama nie pojadę.3 hours later
Jedziemy już godzinę autem a mi się już nudzi. W sumie nic dziwnego. Nie wiem dlaczego ale w tym momencie przypomniała mi się piosenka od ThxSoMch. Spit In My Face!!
I don't know what to say
except you're
mine, mine, mine!!!
Muszę popracować nad dobieraniem piosenek do chwil. Bo ta tutaj nie pasuje. Ale muszę przyznać, że fajnie mi się śpiewało w myślach. Słyszę dźwięk wiadomości.- to chyba u mnie, możesz sprawdzić od kogo?- mówi prowadząc
- czy ty pozwalasz mi sprawdzić twój telefon?- biorę komórkę- to od, N-I-E M-Ó-J K-O-L-E-G-A - kto to może być? Zastanawiam się.
- możesz otworzyć i przeczytać. Tylko na głos, bo ja też chce wiedzieć czego on chce.-mówi
- no dobra. musisz podać kod.
Lecz on tego nie robi. Zapomniałam, że można także przyłożyć palec.
-tym razem udało ci się Jacksonie Johnsonie. Ha ha ha- Zaczynam się śmiać.- nie chcę cię obrazić ale twoje imię i nazwisko nie pasują do siebie.- uśmiecham się
- nie mam tak na nazwisko, tylko moja mama. Ona odziedziczyła je po drugim mężu. Ja mam po pierwszym.- powiedział to dosyć poważnie. Lecz po chwili też zaczyna się śmiać.- tak naprawdę nazywam się... Jackson Anderson.- jego twarz przybiera neutralność
- Anderson... Nie wiem czy wiesz ale to nazwisko pochodzi z języka greckiego i oznacza męski. Choć ty nie pasujesz do tego nazwiska.- patrzę na niego kątem oka.
- nie wiedziałem tego. Ja jednak uważam, że mi ono pasuje.- podnosi jedną brew i spogląda na mnie.- weź sprawdź mój telefon bo jestem ciekawy co ode mnie chce Louis.
Tak na marginesie Louis to najlepszy kumpel Jacksona. Z tego co widziałam na facebook też gra w kosza. Wszyscy to tacy sportowcy. Ha ha. Ok skończyłam.
- więc tak, Louis napisał:
'' hej mordo wpadnij dzisiaj o 9 do biblioteki''- co, trochę dziwna ta wiadomość. Czy wy tak zawsze sobie piszecie. Nikt już nie mówi ''mordo''. Chyba, że ktoś jest odklejony. Nie wierzę, że idziecie do biblioteki.- mówię, ,marszcząc czoło.
- czy ty uważasz, że jestem zbyt głupi żeby chodzić do BIBLIOTEKI? A wiadomości od Luisa zawsze tak wyglądają. Jaja se robi.
- tego nie powiedziałam, ale to jakiś kod? Nie wierzę, żeby sławni koszykarze chodzili w nocy do biblioteki.- mówię
- jesteś bardzo mądra kwiatuszku- w tym momencie mój brzuszek zrobił salto, a on się na mnie patrzył nie wiedząc co się dzieje wewnątrz mojego organizmu.- ale masz racje, to jest tajemnicze miejsce nie pomieszczenie z książkami. Nie wiem czy ci się tam spodoba ale jak chcesz możesz dzisiaj ze mną pójść.- czekajcie, czekajcie. Czy właśnie Jackson Anderson zaprosił mnie na spotkanie w bibliotece ze swoimi ziomkami. Jupiii!!! Pierwszy raz poznam kolegów mojego kolegi.
- jeśli to konieczne. To mogę z tobą pójść Jacksonie Andersonie.- mówię
Uśmiecha się- No dobrze. Będę po ciebie za dwadzieścia dziewiąta- pokiwałam głową.
- napisze tak „ kochany ziomku, oczywiście, ż przyjdę do biblioteki. Zabieram przy okazji moja nową koleżankę" I jak? Chyba może być prawda?
- tak jest świetna.- uśmiecha się
Klikam przycisk „ wyślij".
Parkujemy pod moim domem. Wysiadamy a z domu wybiega moja mama i przytula Jacksona i mnie. Zaczyna płakać, nie umie przestać. Chwytam ja za ramiona.
- mamo co sie stalo?!- krzycze
- T- A I -M-K J-k M-LI wwwwwwyyy.....
- mamo uspokj sie i powidz powoli co się stało.- mówię drżącym głosem.
- ...- tata i twoja matka Jackson mieli wypadek podczas gdy pojechali na zakupy.- zaczyna płakać.
Spoglądam na Jacksona. Pierwszy raz Widze go w takim stanie. Widać, że jest przerażony i nie wie co robić. Chwytam jego rękę i mojej matki. Pokazuje im głową auto. Odwracam się a oni już biegną w jego kierunku.
————————————————————————
Witam!!! Witam!!!!
Bardzo długo mnie nie było. Znowu. No ale takie życie. Jest to znowu dłuższy rozdział. Mam nadzieje, że wam się spodobał!!!
Pamiętajcie o gwiazdeczkach!!! Liczę także na wasze komentarze!!!
Miłego dnia!!😉
Miłej nocy🌜

YOU ARE READING
Los miał dla nas inne plany.
Подростковая литератураJest to moja pierwsza opowieść. Ale staram się jak mogę. Z góry przepraszam za ewentualne błędy. Nie pozwalam na kopiowanie książki oraz jej urywków. 🥰🥰🥰🥰🥰🥰🥰🥰🥰🥰🥰🥰🥰🥰🥰🥰 Hazel chodzi do drugiej klasy liceum przeprowadza się z rodzina...