🎄Mistletoe🎄

522 35 39
                                    

Jego droga do pracy zawsze wynosiła tyle samo. No prawie. Kiedy nie docierał „na czas" strasznie się irytował i wyżywał na swoich pracownikach. Dlatego wszyscy przygotowywali się na to mentalnie, kiedy seulskie drogi zasypał śnieg, a Minho nadal nie było w pracy.

Najbardziej narażony na gniew Minho był Felix-jego sekretarz. Wiedział, jak paskudny potrafi być Minho. Z drugiej strony nadal uważał, że starszy potrafił być wręcz uroczy, jednak po prostu jeszcze się mu to nie zdarzyło.

—Felix! Zrób mi mocnej kawy!-Zaczęło się. Już od drzwi, zamiast przywitania Minho rzucał rozkazami-Yeji. Co ty tutaj robisz? To nie jest czas na popijanie kawy tylko czas na zorganizowanie swojego zespołu! Nie po to uczyniłem cię kierownikiem działu marketingowego!-Krzyknął na co dziewczyna się wzdrygnęła.

—Mógłbyś być czasem milszy...

—To, że jesteś moim wspólnikiem, Chan, nie oznacza, że możesz mi mówić co mam robić a co nie-Bang wywrócił oczyma. Znał się z Minho praktycznie od dziecka i mógł przysiąc, że Lee był kiedyś sto razy milszy. Nie pamiętał nawet do końca momentu, w którym stał się tak gburowaty. Wiedział tylko, że od momentu przejęcia firmy od jego ojca było tylko coraz gorzej. Minho się już nawet nie uśmiechał, ciagle chodził zdenerwowany, o byciu miłym już chyba zapomniał. Nie miał czasu dla siebie i dla swoich przyjaciół przez co wszyscy mieli wrażenie, że Lee Minho został sam...-Też powinieneś brać się do roboty zamiast tu stać i bezsensownie mnie karcić.

—Masz spotkanie z klientem za dwie godziny, mam nadzieje, że przynajmniej dla niego będziesz milszy.

🎄🎄🎄

Usiadł przy swoim biurku. Nie cieszył się już nawet z podpisanego kontraktu i ogromnej współpracy z firmą, z którą tak długo się dogadywał. Stracił ochotę na cokolwiek. Wciąż przeglądał papiery, czytał umowy i odpisywał na maile. I tak w kółko aż do momentu, kiedy nie zacznie przysypiać i ledwo doczłapie do samochodu, żeby w ogóle dotrzeć do swojego apartamentu.

Tego dnia okropnie bolała go głowa, obraził się na Bang'a i nawet z nim nie rozmawiał, ale co najdziwniejsze był w miarę spokojny. Nie krzyczał na nikogo, nawet Felix praktycznie nie miał roboty, oprócz tej papierosowej, którą miał zawsze. Nie prosił młodszego Lee o kawe, czy zamówienie jedzenia i nie był nawet pewny czy zjadł cokolwiek(bo nie zjadł, nawet śniadania). Felix był wyraźnie zmartwiony zachowaniem swojego przełożonego jednak nic nie mówił wiedząc, że skutkowałoby to wybuchem złości starszego i pożałowałby tego bardzo szybko.

—Szefie...nie chce być nie miły, ale jadłeś coś dzisiaj?-Podniósł wzrok, zmęczony ciągłym patrzeniem w monitor na widocznie zestresowanego Felix'a. Chyba nie miał już ochoty na niego krzyczeć, a z drugiej storny nie miał o co i zdawał sobie z tego sprawę. Felix był jaki był, więc Minho wiedział, że ten martwi się o niego mimo wszystko, mimo tego jak zawsze go traktował-Może nie powinienem pytać. Ja tylko...ja chciałem-

—Uspokój się, Felix. Nie powiedziałeś nic nieodpowiedniego-Westchnął spoglądając na godzinę-Powinieneś być już w domu-Powiedział widząc godzinę dwudziestą pierwszą trzydzieści dwa-Ktoś jeszcze został?

—Pan Bang i Yunghoon. Nie wtrącałem się, ale chyba obgadują coś związanego z działem księgowości-Przytaknął.

—Zamów sobie też. Na koszt firmy. Nie mów o tym nikomu. Dla mnie Teobbokki, koniecznie nie ostre, pamiętaj o tym-Przytaknął wychodząc z biura Minho. Oboje byli zdziwieni postawą starszego. Lee Minho rzadko bywał miły i mimo tego, że jadł już z Felix'em i to dość często to nadal wydawało się tak samo dziwne. Za każdy razem, kiedy Felix zamawiał coś późno, kiedy firma była już praktycznie opustoszała.

24 to 25 ||MINLIX||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz