5

9 0 0
                                    

Obudziłem się w łóżku szpitalnym. Jedyne co pamiętałem z tamtego dnia to jak wychodziłem ze szkoły.

Nie było nikogo w pobliżu. Rozejrzałem się uważniej i zauważyłem że jestem sam, nie ma żadnych łóżek obok mnie.

Uznałem że wstanę i poszukam kogoś, bym mógł zapytać się co się stało.

Podparłem się rękami i miałem już wstawać kiedy poczułem tak mocny ból w plecach że krzyknąłem.

- Co jest? - pomyślałem - Co się dzieje? Czemu nie mogę się ruszyć!? Kurwa.
Boli jak cholera.

Głupio byłoby myśleć że nikt nie usłyszał mojego krzyku. Natychmiast zjawiły się dwie pielęgniarki.

- Obudził się. - powiedziała jedna.
- Młody, nie powinieneś się ruszać, jak będziesz się sprzeciwiał możesz doprowadzić do większych urazów. - odparła druga sięgając po okulary.
- P-przepraszam, nie wiedziałem. - powiedziałem, zastanawiając się coraz głębiej co się wydarzyło.
- Spisze teraz dane i zaraz poinformujemy rodzinę, że się obudziłeś.

Czekałem aż to napiszę żeby móc spytać co tutaj robię. Próbowałem sobie coś przypomnieć ale nic nie przychodziło mi do głowy.

-Gotowe. - powiedziała spinając karty ze sobą. Druga pielęgniarka wyszła z sali.
- E-em, przepraszam -odparłem ledwo wymawiając słowa.
- No co tam?
- Co ja tutaj robię?
- Myślę że lepiej będzie jak porozmawiasz z bliskimi. - powiedziała kierując się do wyjścia.
- Proszę, niech pani poczeka! - powiedziałem błagalnym tonem po czym kobieta zatrzymała się i spojrzała na mnie.
- Jak bardzo jest źle?
- Szczerze? - powiedziała pytająco a ja przytaknąłem głową. - Masz złamaną lewą nogę... No i do tego okropnie potłuczone żebra plus rana na czole. - odparła po czym wyszła.

Słysząc słowa pielęgniarki nie dowierzałem. Co się mogło stać? Myśli przebiegały tak szybko przez moją głowę że nie mogłem nadążyć, było ich zbyt dużo...

Nie wiedziałem co myśleć.

Łzy napłynęły mi do oczu.

Nagle ktoś otworzył drzwi.

Moja siostra wbiegła do sali w której leżałem.

Czekałem aż zobaczę moją matkę.

Siostra podbiegła do mnie przytulając mnie...

Cholera... Jak bolało.

Nie powiedziałem nic żeby nie obwiniała się za to. Udałem że nic się nie stało.

- Hej braciszku! Tak mi ciebie szkoda nie będziesz mógł wrócić do szkoły. - powiedziała po czym zauważyła moje łzy na policzkach. - Płaczesz?
- To z bólu nie przejmuj się. - powiedziałem jak najbardziej przekonującym głosem.

Moja siostra uwierzyła i podała mi chusteczkę.

- Gdzie jest mama?
- Przyjechałam z ciocią Betty, zaraz przyjdzie jakaś pani zatrzymała ją coś od niej chciała.
- Czemu nie przyjechała?
- Poleciała do Londynu. Wróci za dwa tygodnie.

Bolało.

Bardzo.

I ona jest moją matką?

Nie ma prawa się nią nazywać.

Jebać ją.

I jej gównianego narzeczonego.

Pewnie zapomniała już o tacie.

Miałem ochotę zniknąć.

Nikomu na mnie nie zależy.

Moja siostra jest jedyną osobą dla której nie popełniłem samobójstwa.

Tylko dla niej.

Nie chce żeby została sama z matką.

Nie chce żeby cierpiała.

Nie chce żeby miała złe życie.

Jest moją siostrą.

Przysięga MiłościOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz