Rozdział 1

52 3 0
                                    


         Cały las pokryty był grubą warstwą śniegu. Zimowe słońce ogrzewało zimną ziemię. Co jakiś czas z nieba spadały małe płatki. Obóz Watahy Księżyca, mimo srogiej pory śnieżnej bieli, tętnił życiem. 
- A masz! - zawołało czarne wilczątko, gdy jego kulka śniegu trafiła w białe szczenię. Zaskoczona młoda zatoczyła się przez nagłe uderzenie. Niefortunnie upadła, co spowodowało, że zaczęła piszczeć z bólu.
- Śnieżynko! - czarny wilczur podbiegł szybko do koleżanki - Przepraszam! Nic ci nie jest?! - zmartwiony usiadł obok rówieśniczki i zaczął ją wylizywać. Śnieżka poczuła jak język jej przyjaciela ją łaskocze. Gwałtownie wybuchła śmiechem. Zamachnęła się małą łapką na ucho wilczka i skoczyła na równe łapy. Nagle posmutniała. Wilczątko pomyślało o tym jak będzie wyglądać jej znajomość z synem alfy w przyszłości.
- Nathan, a..... - zaczęła, ale usłyszała wołanie matki, Mgły. Odeszła do niej. - Do później... 

      Śnieżynka była zirytowana, gdy dowiedziała się, że jej zabawa z Nathanem została przerwana przez nasilające się opady śniegu. Obrażona siedziała w kącie legowiska i obserwowała jak jej bracia się bawią. Mgła podniosła się ze swojego posłania, po czym wyszła na zewnątrz, twierdząc, że zaraz wróci. Chwilę po tym Śnieżynka ujrzała jak Pazur - szaro-czarny wilk i zarazem jej najstarszy brat - podchodzi do niej, a za nim cała reszta. Domyśliła się, że zaraz zaczną jej dokuczać, czyli tak jak zawsze.
- Proszę, proszę. Nasza mała siostrzyczka ślini się do przyszłego alfy! - zaszydził Pazur.
- Teraz siedzi obrażona, bo nie może iść do swojego księcia - zaśmiał się Feniks, brązowo-rudy wilk.
- Nie ślinię się do Nathana! To tylko mój przyjaciel! - wykrzyczała zdenerwowana Śnieżynka, której było blisko do płaczu.
- Zakochana para! Zakochana para! - zaczęli wykrzykiwać jej bracia, aby dobić ją do końca.
- Dosyć! - warknęła Mgła, która akurat weszła do legowiska - Pazurze, Feniksie i Kle! Nie stójcie tu bezczynnie tylko zapolujcie dla watahy! Niech będzie z was trochę pożytku. Jazda i to już! - matka obnażyła swoje długie kły i wygoniła starszych synów. Najmłodszego syna z miotu Śnieżynki oddała pod opiekę Gwiazdy - wilczycy-matki całej watahy, która pomagała betom w wychowywaniu szczeniąt lub opiekowała się starszymi. Gwiazda potrafiła też leczyć inne wilki.

- Mam nadzieję, że nie przejęłaś się tymi bzdurami - Mgła otuliła ogonem swoje wilczątko.
- Nie... - Śnieżka na moment się zawahała - Ale...
- Ale?
- Dziwi mnie fakt, że Nathan tak bardzo się mną interesuje. Mam dopiero dwie pełnie, a on jest starszy o kolejne dwie. Jest synem alfy, a nie interesują go inne wilki, które są ode mnie lepsze i wyżej położone. A do tego...
- Kochanie... Wiem o co ci chodzi. Nawet nie próbuj myśleć, że twój przyjaciel nie będzie cię lubił, gdy będzie alfą. Na pewno będziecie blisko. Jesteś wyjątkowa, Śnieżynko.
       Nagle za matką pojawił się duch. Była to biała wilczyca o pięknym futrze, z którego wypadały gwiazdki. Przybyła, podeszła do niej i swoim ciepłym, kojącym oddechem wyszeptała: Jesteś wyjątkowa, Śnieżynko... Następnie wilczyca rozmyła się w powietrzu, a po niej zostały tylko resztki światełek. Czy ja śnię? Malutka potrząsnęła głową.
- Jesteś śpiąca, skarbie? - na głos matki, wilczyca powróciła myślami do rzeczywistości.
- Co..? Ach tak... - ziewnęła po czym położyła się przy brzuchu Mgły i zamknęła oczy.
- Słodkich snów maleńka - owionął ją oddech matki.
        Co to było? Czy to tylko moja wyobraźnia? A może jestem przemęczona? Dziwne... Zanim Śnieżynka zasnęła w jej głowie pojawiało się coraz więcej pytań, na które nie znała odpowiedzi. Po dłuższym czasie udało jej się zasnąć i na pewien czas uwolnić od tego dziwnego zjawiska.

Śnieżna WilczycaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz