ROZDZIAŁ 2

11.5K 588 77
                                    




MIA

Od rana byłam w domu dziecka, a spędzenie z dziećmi czasu było dla mnie miodem na serce. Kochałam patrzeć na ich beztroskość, uśmiech, który pojawiał się z błahych rzeczy, miłość, którą zostałam bezwarunkowo ofiarowaną. Te dzieci wiele nie wymagały, chciały, tylko żeby z nimi być i im towarzyszyć.

Wychodząc od nich, wpadłam do sklepu na większe zakupy, a wracając z nimi do domu, moja torba papierowa cała się rozdarła.

— Niech to szlag — mruknęłam pod nosem i zaczęłam wszystko zbierać.

Całe szczęście, że obok znajdował się fryzjerka, która sama wyszła i pomogła mi pozbierać rzeczy, a także dała mi swoją torbę, którą obiecywałam odnieść następnego dnia.

Zasapana weszłam na drugie piętro, ale byłam szczęśliwa, wreszcie byłam szczęśliwa. Mimo że byłam sama.

Zmęczona całym dniem zrobiłam sobie małą kolację, a potem usiadłam na dużym parapecie, gdzie mieścił się mój tyłek i zaczęłam, jak zawsze czytać książkę. Chętnie pograłabym na pianinie, ale w godzinach wieczornych nie chciałam dręczyć ludzi.

Usłyszałam delikatne pukanie do drzwi i zlękłam się na chwilę. Za każdym razem myślałam, że ojciec mnie znalazł, ale wiedziałam, że to nie było możliwe. Strach zawsze przemijał, bo wiedziałam, że zapewne pukała do mnie Susan, która mieszkała naprzeciwko. Często przychodziła do mnie napić się herbaty i porozmawiać. Była samotną matką, której mąż zmarł w wypadku samochodowym pięć lat temu.

Zeszłam, zakładając klapki na stopy, a po chwili podeszłam do drzwi. Otworzyłam je powoli, bo patrzyłam czy mój dres nie był zabrudzony, kiedy jadłam kolację. Wtedy ujrzałam stopę w szczelinie, to nie były buty Susan, to była męska stopa, na której były drogie buty.

Ojciec mnie znalazł.

Próbowałam zamknąć drzwi, ale na marne, czułam, że wszystko zostało stracone.

Ujrzałam cholernego Christiana Russo, którego nigdy nie chciałam już ujrzeć. Ogarnęło mnie takie zaskoczenie, że odsunęłam się od drzwi i stanęłam, jak słup soli.

Dlaczego on mnie szukał? Po co się fatygował?! Rozdrażnienie ogarnęło moje ciało.

— Witaj skarbie, dawno się nie widzieliśmy. — Usłyszałam jego ochrypły ton, który chciałam tak bardzo zapomnieć.

— Czego chcesz ode mnie?! — warknęłam niezadowolona i odsunęłam się z odrazą, kiedy chciał się do mnie  przysunąć. Widząc to, stanął i spojrzał na mnie dziwnie.

— Wracasz do domu.

— Ojciec kazał mnie znaleźć? — żachnęłam się w jego stronę.

— Tak — powiedział rozdrażniony, kiedy zobaczył moje bojowe nastawienia.

Zaczął mi się przyglądać, a ja poszłam, chwilę później siadając na parapecie, a wtedy wzięłam książkę, którą czytałam. Nie chciałam już z nim rozmawiać, wiedziałam, że musiałam wracać, nawet gdybym chciała zwiać, już mi się nie uda. Znałam ich i wiedziałam, że teraz byłam na ich oku.

— Mia — zaczął spokojnie Christian.

— Wynoś się stąd — charknęłam na niego.

— Dlaczego taka jesteś?

Raz, dwa, trzy.

Wypuściłam powietrze. Zamknęłam książkę i spojrzałam na niego, na obiekt wcześniejszych moich westchnień. Kurwa nic się nie zmienił. Na kwadratowej twarzy widniał delikatny ciemny zarost, który za każdym razem mnie drapał, kiedy się całowaliśmy, a piwne oczy były, jak zwykle magnetyczne. Widziałam po nim, że był zmęczony, ale jak zwykle ubrany ładnie, bez jakiejkolwiek skazy i zagniecenia.

Nieodwzajemniona miłośćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz