POV:LEY
-Ley, rusz dupę, bo inaczej pojedziemy bez ciebie! -Krzyczy mój brat Cameron z dołu.
Właśnie dzisiaj nadszedł dzień w którym wyprowadzamy się z moim bratem bliźniakiem z domu na studia do Los Angeles. Jedzie z nami też moja przyjaciółka Victoria.
Przyjaźnię się z nią od kiedy pamiętam. Mieszkamy na przeciwko siebie więc zawsze byłyśmy ze sobą blisko. Mogłam jej powiedzieć o wszystkim, a ona i tak mnie rozumiała. Zawsze była w stanie mi pomóc.
-Daj mi chwilę, zaraz zejdę!-Odkrzykuję trochę wkurzona, bo mam całkiem sporo rzeczy i nie daję rady z nimi wszystkimi na raz zejść. Gdyby jeszcze ktoś chciał mi pomóc.
Schodzę na dół, a przy schodach czeka na mnie mój tata, ze swoją nową dziewczyną-Laurą. Nasza mama zmarła 3 lata temu. Zachorowała na nowotwór i nie dało się jej uratować.
Oprócz brata bliźniaka mam jeszcze starszą siostrę Lucy, i 2 młodszych braci-Marca i Matty'ego. Siostra na 26 lat, ja z Cameronem 21, Marc ma 15,a Matty-13.
Wszyscy stoją przy schodach i czekają na mnie, żeby się pożegnać. Lucy niestety nie mogła przyjechać bo jest teraz w Niemczech z mężem i 1,5 rocznym synkiem.
-Mam nadzieję, że będziesz się dobrze bawić córeczko. I pamiętaj-nie za dużo imprezowania-upomina mnie mój staruszek.
-O to się nie musisz martwić tato. Przypilnuję jej-mówi Cameron z uśmiechem na twarzy.
-To raczej ja ciebie będę musiała pilnować-odpowiadam, po czym wszyscy zaczynamy się śmiać. Kocham moją rodzinkę, właśnie za to.
Chwilę później jesteśmy już na dworze i kierujemy się do samochodu Camerona. Na tylnim siedzeniu siedzi Victoria, więc ja usadawiam się na miejscu pasażera z przodu. Obok mnie siada Cameron i odpala swoją furę.
-Gotowe na przygodę życia?-Pyta mój ukochany braciszek.
-Jeszcze pytasz?!-Odzywa się Vici siedząca za nami-Oczywiście, że tak!
Nawet nie zauważyłam kiedy moje oczy się zamknęły i zapadłam w głęboki sen. Po 6 godzinach drogi budzi mnie Cameron.
-Wstawaj młoda! Jesteśmy już na miejscu!-Krzyczy budząc mnie.
-Dobra, dobra już wstaję, tylko nie wrzeszcz tak!-Odpowiadam łapiąc się za głowę.
Po chwili wychodzimy z samochodu a przed nami rozwija się widok pięknego i słonecznego Los Angeles.
Mimo iż jest wrzesień to jest tak ciepło, że w jeansowych shortach i topie jest mi gorąco. W sumie się nie dziwię, bo na dworze jest 34°C.
Stwierdziliśmy, że najpierw pójdziemy do akademika się rozpakować, a później pójdziemy na plaże, bo trzeba skorzystać z pogody.
Kiedy weszłyśmy razem z Victorią do pokoju, onieśmieliło nas. Nie potrafiłyśmy wypowiedzieć ani jednego słowa.
Były w nim 2 duże białe łóżka, ogromną szafa, biała komoda, piękny biały dywan, półka na buty, i okno z pięknym widokiem na park.
Oczywiście, miałyśmy też swoją prywatną łazienkę. Miała ogromny prysznic, duże lusto i była zachowana w ciemnych odcieniach, co bardzo przypadło nam do gustu.
Po rozpakowaniu się przebrałyśmy się w stroje kąpielowe, lecz Vicka miała mały problem.
-No gdzie jest moja biała sukienka?!-Krzyczy wkurzona Vicki po przeszukaniu całej swojej walizki.
Oczywiście, jej ciuchy leżały rozwalone po całym pokoju, tak że nie dało się przejść. Nie dziwię się że nie umiała znaleść akurat tej sukienki.
Po około 15 minutach szukania znalazłyśmy tą sukienkę. Spakowałyśmy do toreb ręczniki, olejek do opalania, wodę mineralną, portfel, dokumenty i telefon.
Kiedy dotarliśmy na plaże, rozłożyliśmy ręczniki na piasku, i ściągnęłyśmy nasze kiecki, zostając w samym bikini.
No cóż... Przyciągałyśmy uwagę niejednego chłopaka. Siłownia robi swoje. Cieszę się, że na nią poszłam. Przez to czuję się lepiej i wyglądam lepiej. Czego chcieć więcej.
Cameron poszedł popływać, natomiast ja i Victoria zostałyśmy i opalałyśmy się. Po chwili do mojej przyjaciółki podszedł Cameron, podniósł ją i poszedł z nią do morza. Wiedziałam że ich do siebie ciągnie.
W taki sposób zostałam sama. Po chwili jednak poczułam uderzenie. Po kilku chwilach moje plecy przeszedł przeszywający ból.
-Przepraszam, nie chciałem żeby ta piłka w ciebie poleciała. Jestem Lucas-Przedstawił się nieznajomy.
Gdy na niego spojrzałam, nie potrafiłam nic powiedzieć. Miał brązowe włosy, z przedziałkiem na środku, szare oczy, był bardzo dobrze zbudowany. Po prostu miód dla moich oczu. Był wysoki, miał około 190 cm.
-Nic się nie stało. Ja jestem Ley-odpowiedziałam mu, i uśmiechnęłam się.
-W ramach rekompensaty mogę nasmarować ci plecy oliwką, żebyś się nie spaliła. Przy okazji mogę zrobić ci masaż. Co ty na to?-Pyta Lucas.
-Jasne, czemu nie-Odpowiedziałam chłopakowi, wydaje się miły.
Po chwili poczułam jego duże, męskie dłonie, na swoich plecach. O mój boże. To był najlepszy masaż w moim życiu.
-Chciałabyś przyjść do mnie na imprezę, dzisiaj wieczorem?-Pyta Lucas-Oczywiście możesz kogoś wziąć ze sobą.
-Kurcze no nie wiem-Odpowiedziałam. Co mi szkodzi? -Dobra przyjdę, tylko podaj mi adres.
-Wall Street 17.Taki duży biały dom z basenem.
I właśnie w taki sposób miałam już plany na wieczór. Miałyśmy iść z Amber do galerii handlowej ale no cóż. Zakupy poczekają.
---------------------------------------------------
Mam nadzieję że pierwszy rozdział się wam podobał! Napiszcie swoją opinię w komentarzu!