Rozdział I

56 3 0
                                    

W spokojnym miasteczku o nazwie Blackbay mieszka Akari Garrison. Wychował się tu, więc wszyscy go znają. Tydzień temu skończył trzydzieści lat, mieszka sam ale nie obchodzi swoich urodzin. Ma 183cm wzrostu, włosy czarne, średniej długości. Oczy ma jasno brązowe, wręcz wpadające w czerwień, a spojrzenie przenikliwe. Rodzice Akariego mieszkają za granicą, wyprowadzili się z rodzinnej wioski jak skończył osiemnaście lat. Od tamtej pory mieszka sam, a jego jedynym przyjacielem jest kot Elvis. Miasteczko Blackbay leży w pobliżu morza i utrzymuje się głównie z handlu. Akari pracuje jako pomocnik w porcie, rozładowuje towary i odprawia statki. Pewnego razu wrócił zmęczony po całym dniu pracy, gdy wszedł do domu przywitał go, jego kot, Elvis. Podbiegł i od razu zaczął domagać się pieszczot, po przywitaniu Akari dał mu jeść i sam także zjadł kolację. Potem usiadł na kanapie i włączył film, dopiero późno w nocy poszedł spać. Następny dzień był wolny, ale nasz bohater wstał wcześnie rano. Po zjedzeniu śniadania i nakarmieniu kota wyszedł z domu. Był zimny poranek, nad miasteczkiem unosiła się gęsta mgła. Akari szedł drogą wzdłuż morza, po dotarciu w pobliże portu skręcił w aleję miedzy magazynami. Zatrzymał się. Coś przemknęło koło niego. Poczuł przyłożoną do jego czoła broń. Na ziemi dostrzegł metalowy pręt. Rozległ się strzał. Akari zrobił unik, złapał za pręt i mocno ściskając go w ręce uderzył w tył głowy napastnika. Ten upadł na ziemię. Minęła chwila, nieznajomy ocknął się i ujrzał stojącego nad nim Akariego.
-No dobrze, to teraz mi powiedz co tu się dzieje.
Zapytał Akari i zapalił papierosa.
-A więc, przychodzę na polecenie Regana Gomeza. Chciał abym Cię odszukał i przyprowadził.
Powiedział mężczyzna plując przy tym krwią. Akari uśmiechnął się i drwiącym głosem powiedział.
-No to mu się nie udało. Jak coś ode mnie chce to niech sam przyjdzie.
Po czym wstał, odwrócił się i miał już odejść w głąb alejki ale zatrzymał się, i nie odwracając głowy zapytał.
-Powiedz mi jeszcze, jak masz na
imię?
Mężczyzna, który był już w pozycji siedzącej, ze spuszczoną głową odpowiedział.
-Mam na imię Jason.
Jego ręce drżały, nie mógł nad tym zapanować, a jego oczy latały na boki jak szalone. Garrison nie przestawał się uśmiechać, zaśmiał się cicho, poprawił kaptur i wypuścił z buzi dym.
-A więc, do zobaczenia.
Powiedział Akari i poszedł dalej. Minęło trochę czasu, nasz bohater oddalił się od miejsca zdarzenia. Jest nad rzeką, niedaleko jej ujścia do morza. Siedzi na ławce i dopala papierosa. Grzywka przygnieciona przez kaptur całkowicie zasłania mu oczy. Niedopałek wrzucił do wody. W oddali było widać port, Akari patrzył w stronę odpływających statków. Spojrzał w niebo i zaczął rozmyślać.
-Ciekawe, czyżby Reganowi naglę się o mnie przypomniało? Znów chce mnie wciągnąć w swoje brudne interesy. Dawno się nie widzieliśmy, gdzieś z... cztery lata.
Sprawdził godzinę w telefonie, była już 11.
-Wygląda na to, że zabawę czas zacząć od nowa.
Powiedział sam do siebie, po czym wstał i z chytrym uśmiechem poszedł w stronę miasteczka. Po drodze do domu wstąpił do sklepu. Był to mały sklepik, który prowadzi 65-letnia pani Zelda. Garrison rozejrzał się i podszedł do lady.
-Dzień dobry Pani. Poproszę karmę dla kota i pierogi.
Sprzedawczyni uśmiechnęła się na widok Akariego.
-Dzień dobry Akari!
Postawiła na blat produkty.
-Proszę bardzo! To będzie 22,40zł
Akari wyjął z kieszeni grosze i po wyliczeniu kwoty podał pani Zeldzie. Wziął rzeczy i wychodząc powiedział. -Do widzenia, miłego dnia!
Zelda pomachała do niego.
-Do widzenia Akari!
Garrison szedł w stronę domu, najszybsza droga prowadzi przez magazyny. Wszedł on więc w aleję. Zapachniało benzyną, rozchodzi się echo jego kroków, reklamówka szeleści na wietrze. Mija on plamę krwi z dzisiejszego "spotkania". Uśmiechnął się lekko, wyszedł z alejki i brzegiem morza idzie w stronę domu. Po dziesięciu minutach dotarł pod drzwi budynku. Wyjął klucze i wszedł do środka. Odłożył zakupy. Wszedł do salonu, ujrzał śpiącego na kanapie kota, pogłaskał go i poszedł do kuchni. Schował zakupione rzeczy. Zjadł obiad i posprzątał w domu. Usiadł na kanapę, włączył telewizor. Jego kot przyszedł do niego i zaczął zaczepiać chłopaka. Akari przytulił i zaczął głaskać Elvisa. Znalazł w telewizji film i go włączył. Nasz bohater przysnął, obudził się wieczorem. Koło niego leży zwinięty w kłębek kot. Telewizor grał cicho w tle, na telefon chłopaka przyszło powiadomienie z obcego numeru. Wszedł do aplikacji i sprawdził wiadomość, a było w niej napisane tak: "Dostałem informację, że jak chcę się z tobą skontaktować to muszę zrobić to sam. Z tej strony RG, masz się posłusznie ze mną skontaktować. Nie wymigasz sie AG, jutro o 3:30 przy magazynach. Będę czekał, przyjdź sam." Akari zacisnął zęby, od razu usunął kontakt. Wyłączył telewizor, poszedł do pokoju, usiadł na łóżku i zaczął rozmyślać.
-No przecież, on ma moje wszystkie namiary!
Ręce zaczęły mu się trząść. Akari wpadł w panikę. Usiadł na podłogę i złapał się za głowę.
-Nie, nie, nie! Ta historia nie może się powtórzyć!
Wykrzyczał rzucając wszystkim co wpadło mu w ręce.
-Tym razem nie dam się oszukać!
Pomyślał Akari. Zrobiło się późno, po ogarnięciu bałaganu, który zrobił chłopak, poszedł spać. Następnego dnia obudził się o 2 w nocy. Na śniadanie zjadł kanapkę z serem, nasypał kotu karmę do miski i poszedł się przebrać. Ubrał koszulę na nią kamizelkę, do tego czarne spodnie z paskiem. Wziął oba pistolety i 6 magazynków, przyczepił je do paska. Do kieszeni włożył telefon, papierosy i trochę pieniędzy. Była już 3, Garrison wyszedł z domu i poszedł w stronę umówionego miejsca. Jest zimna noc, nasz bohater idzie w mroku na spotkanie, z którego może nie wrócić żywy. Para leci z jego ust, włosy powiewają na wietrze. Idzie równym, szybkim krokiem, jest cały spięty ze stresu. Nagle na przystani ujrzał znajomą łódź. Należy ona do Regana Gomeza. Akari wziął parę głębokich oddechów i poszedł dalej. Dotarł do wyznaczonego punktu. Wszedł w aleję i ujrzał tylko plamę oleju na środku przejścia. Wyjął z kieszeni telefon i sprawdził godzinę, jest punktualnie 3:30. Poszedł w głąb uliczki. Zza rogu wyłoniła się znajoma twarz. Był to Regan. Oparł się o ścianę i zaczął się przyglądać Akariemu. Nasz bohater ze spokojem patrzy na znajomego.

Krwawa ŚcieżkaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz