5 dni do miłości

438 39 8
                                    

#Freechallenge losowa ilość słów, ship i słowa kluczowe. Ja teraz losowałam tylko słowa kluczowe.
ilość słów: brak minimalnej, ostateczna ilość słów (plus minus bo wszędzie pokazuje inaczej)
Ship: Banksy x Conrad
słowa kluczowe: Przestrzeń, Przyczepa, Bieda, Wróbel, Zebra, Sędzia

Czas pisania: 14dni ja pisałam to

Inni biorący udział:

BlackWolfSQ BlackQuert Nojixy_ Merci_Dark m_shirlej Hisilka 1-800-J0KER Pieknadamusi Yashiro_xXxX SziFunia Coffeuu Tosternia _I_Z_A_ Liliputek_xd Yukka_mikko Idikila Moon_azi 0kam_aaz CreatywnaSmerfetka

Miłego czytania i mam nadzieję, że się spodoba. Wszelkie komentarze mile widziane! Uwielbiam was😅❤

-----------------------------------------------------------

DZIEŃ 1

-Skończone!! - Krzyknął stawiając ostatnie kreski na jego nowym autorskim dziele sztuki. Kolory wyrażające emocje zawsze były dla niego lepsze niż słowa. Zdanie zmyślisz i przekręcisz. Nigdy nie będzie idealne, a barwa? Może wyblaknąć lub się zetrzeć ale nie zmieni znaczenia. Takie jakie sami mu nadamy takie będzie miało na zawsze dla nas. Niezależnie od miejsca gdzie się znajduje i czym jest, będzie wyjątkowa. Rysunkiem wyrażał siebie, emocje, myśli i pragnienia. Nigdy nie był dobry w rozmowach. Jąkał się, gubił, stresował, a co za tym idzie popadał w panikę chcąc zapaść się pod ziemię. Ile razy uciekł by następnie obwiniać się i płakać? Nie da się policzyć. Ogólnie kontakty między ludzkie były dla niego wyzwaniem. Dlatego też kochał noc. Czerń to jego ulubiony kolor. Jedyny w którym czuł się komfortowo. Wiadomo czasem ma dzień by ubrać coś jaśniejszego ale to rzadko. Gdy tylko zapada noc mógł się powłóczyć po mieście ulicami nie myśląc o niczym. Zlewał się cały z cieniami jak duch. Nie miał łatwo w życiu ale mimo to umiał się cieszyć każdą chwilą. Czerpał z każdej sekundy czy minuty garściami by na starość nie żałować. Jedyne czego było mu szkoda to tego jak był nieporadny w kwestii miłości. Skończył właśnie przepiękny mural. Przedstawiał dwójkę zakochanych. Łączył ich delikatny i tajemniczy pocałunek. Obaj policjanci. Starszy trzymał delikatnie biodra wyższego pochylając go w tył. Oczy mieli zamknięte, a mimo tego, że to tylko obraz robiło mu się gorąco. Pokazywał jak to jest kochać i zatracić się w tym. Niby zwykłe zlecenie, a jednak włożył w nie całe serce z resztą jak w każde podarowane mu zadanie. Wyraził obie postacie w delikatnie przymglonych barwach oraz gdzie nie gdzie tych mocnych i głębokich. Oddawały ich charaktery. Capela gasił zapał Xandera, a ten drugi dostawał mu radości i sens życia. Kto by pomyślał, że tak potoczą się ich relację. Czarno włosy przeczesał kosmyki zdejmując kaptur. Zrobił kilka kroków w tył by upewnić się, że wszystko mu pasuje w tym oto dziele. Sam nie wyobrażał sobie jak to jest być kochanym. Nigdy taki nie był. Zwykle zostawał zdany na siebie, a teraz tym bardziej. Rodzina została we Włoszech, a pomysł przeprowadzenia się tutaj wyśmiali i wygnali go wręcz z domu za zdradę ojczyzny. Zostawał znowu sam na kolejne pod rząd święta bożego narodzenia. Pamięta dzień w którym musiał uciekać bo plan bycia malarzem został uznany za niedorzeczny i bezwartościowy. Każdy widział w nim dziwoląga tym bardziej jak dodał do tego swoją orientacje bycia gejem. Za oszczędności kupił bilet w jedną stronę. Mieszka w tym mieście można uznać, że drugi rok. Przyleciał w wigilie, wynajął kawalerkę i tak został. Jedyne co go ratowało to dość dobra znajomość języka angielskiego. Przez ten czas raczej był wycofany. Zarabiał zamiatając ulice czy zbierając śmieci. Wszystko zmieniło się gdy poznał Erwina. Było to kilka miesięcy temu. Maksymalnie 5. Ten uznał go w tedy za żebraka. Jak to chłopak miał w zwyczaju podarował mu kilka tysięcy i wizytówkę z numerem. Za te pieniądze kupił pierwsze farby i zaczął ozdabiać ściany budynków w całym mieście kolorami. Było tu zbyt smętnie jak na niego. Sam siwowłosy zachwycał się dziełami starszego wiec od czasu do czasu prosi go, aż po dzień dzisiejszy, o jakiś obraz za warsztatem którego jest właścicielem. Płaci mu drobne tak zwane co łaska przez co sam mężczyzna może się utrzymać. Ledwo wiążę koniec z końcem nawet z takim zarobkiem. Do biedy przyzwyczaił się. Ukucnął przy stercie kolorowych puszek z farbą. Każda po kolei potrzasnął przez co dzwoniła bardziej lub mniej wyraźnie. Te które jeszcze nadawały się do użytku chował do torby, a puste wywalał na bok by wynieść je do śmieci. Tyle kolorów znowu się skończyło, a on nie ma kasy na nowe. Jeszcze czynsz. Tragedia. Zdjął maskę z filtrem wsuwając ją wraz z rękawiczkami i goglami w boczną kieszeń torby. Nosił zestaw ochronny dla swojego bezpieczeństwa. Opary z farb w sprayu były toksyczne w ogromnych ilościach. Zapisał zamek zarzucając pasek na ramię. Podniósł dość ciężki balast wstając na równe nogi. Powinien się już zmywać.

Święta wymalowane miłością| Conrad Gross & Banksy XylaxiniOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz