Synowie Marnotrawni

94 13 11
                                    

━━━━━━━━  ❄️  ━━━━━━━━

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

━━━━━━━━  ❄️  ━━━━━━━━

Życie Armina toczyło się zaskakująco nudno, zwłaszcza biorąc pod uwagę, że przecież wszystko w nim było doskonałe. Bycie konsultantem w sprawach przestępstw cyfrowych było pracą jego marzeń, bo mógł dzięki temu rzucić college i nie martwić się o przyszłość. Największymi plusami były przyzwoite zarobki oraz większa ilość czasu, którą mógł poświęcić na granie w ukochane gry. Wadą sytuacji było to, że mając możliwość pracy z domu, właściwie nie utrzymywał żadnych społecznych relacji, ot czasem pogadał z kimś, gdy wychodził z mieszkania, by dotknąć trawy (bądź jak teraz zimą — śniegu). Z przyjemnością przyjął więc zaproszenie od rodziców na wigilie. Spędzenie jej samemu byłoby mimo wszystko trochę smutne, nawet jeśli mógłby grać w tym czasie w Genshina. Spodziewał się jednak, że będzie jedynym synem marnotrawnym na świętach, tak więc niemałym szokiem było dla niego ujrzenie na progu mieszkania ich rodziców również i Alexy'ego. Chyba jednak jeszcze większym szokiem była krótka obserwacja, która pozwoliła mu zauważyć, że włosy brata nie były tak niebieskie, jak zawsze, że jego twarz nie była wykrzywiona w aroganckim uśmiechu, że jego ubranie nie skrzyło od jaskrawych kolorów i że ogólnie chłopak wyglądał jak cień siebie. Tak, Alexy doprawdy był synem marnotrawnym.

– Kim jesteś i co zrobiłeś z Alexym? – była to najkreatywniejsze przywitanie, na jakie był się w stanie zdobyć szatyn.

– Zabawne. Też miło cię widzieć, Armin – odpowiedział jego brat bliźniak głosem tak bezbarwnym, że Armin naprawdę przeraził się, czy Alexy, aby nie jest chory. – Rodziców nie ma. Pewnie bili się o ostatnie choinki, a teraz przepychają się w korkach, bo jest godzina szczytu.

– Tyle lat minęło, tyle razy popełniliśmy ten błąd, a oni ciągle nie nauczyli się, że kupowanie choinki w dzień przed świętami to nie jest najlepszy pomysł? – spytał Armin raczej retorycznie, jakby spodziewając się, że rozweseli tym brata. Z miernym skutkiem. Właściwie to słysząc o popełnianych cały czas tych samych błędach, Alexy zaczął wydawać się jeszcze bardziej przybity. Czyżby wrażliwy temat? – Alexy, weź, się rozchmurz i wróć do bycia kulą energii, pozwól mi być tym enigmatycznym, leniwym pacyfistą. To, że ty zawsze radujesz się na święta bardziej niż ja to już rodzinna tradycja.

– Przepraszam. Przepraszam, że się nie cieszę. I że zabrałem ci twoją życiową rolę – odpowiedział szorstko niebieskowłosy. – Przepraszam, że w ogóle wprosiłem się na te święta. Pewnie mama i tata chcieli spędzić je sami. Albo z tobą. Nieważne. Po prostu beze mnie.

– Brzmisz jak postacie z tych okropnych smutnych filmów, których nienawidzisz. A właściwie to brzmisz trochę jak...

– Armin, nie interesuje mnie to, czy według ciebie brzmię jak postać z Lola, czy coś. Stop. Nie mówimy o lore Ligii – ubiegł go Alexy. – Poza tym ciągle nienawidzę smutnych filmów.

Multifandomowy Kalendarz Adwentowy 2022Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz