W polu traw

35 4 0
                                    

Źdźbła zielonej trawy poruszały się leniwie pod wpływem powiewu. Polana była oblana ciepłem zachodzącego słońca. Gdzieś na horyzoncie zieleń przechodziła w żółte barwy pszenicy i żyta. Delikatny wiatr działał orzeźwiająco w połączeniu z gorącą ziemią. W trawie i pojedynczych kwiatkach, prócz dwóch zmęczonych upałem sylwetek, wyróżniały się wszelkiego rodzaju przybory potrzebne w pracy na polu. Od starej, zardzewiałej kosy, przez nowiutkie nożyce, aż po wiklinowe koszyki.

- To był, tak jakby, najlepszy dzień w ostatnim stuleciu – zawołał z śmiechem jeden z chłopaków, podrywając się z ziemi. Jego jasne włosy targał wiatr, a delikatnie opaloną skórę, od pracy w polu, pokrywał pot. Nastolatek nachylił się nad dalej odpoczywającym przyjacielem. Brunet skrzywił się odrobinę, gdy cień zasłonił spadające na niego promienie, lecz szybko otworzył oczy.

- Masz rację. Chciałbym by tak mogło być już zawsze – dodał spokojnie, powoli się uśmiechając.

Niecały miesiąc później nadeszła wojna.

A potem kolejna. I kolejna.

I znowu spokój, leżenie na polach, z nowymi bliznami, po zaobserwowaniu kolejnych śmierci biednych, ludzkich istnień. I tak w kółko, i w kółko. Z czasem pola zmieniły się w wypełnione dymem ulice, a potem skromnie udekorowane salony czy sypialnie. Czas płyną a oni jednak byli wciąż razem, w śmiechu, płaczu lub najzwyklejszej (ale najbardziej przerażającej) ciszy.

W polu traw || APH LietpolOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz