Kendra miała wrażenie, że tonie w ciemnościach. Czuła się obolała oraz zmęczona. Głowa jej pulsowała, a w uszach jej dzwoniło. Chciała potrzeć skronie dłońmi, lecz gdy próbowała ruszyć rękoma te zahałasowały uwięzione w łańcuchach. To ją rozbudziło. Niemalże od razu otworzyła powieki i zobaczyła, że jest w ciemnej kamiennej celi. Nie miała pojęcia jak się w niej znalazła. Spróbowała jeszcze raz poruszyć rękami, ale znów jedynym efektem jej działań był hałas łańcuchów. Nieco zrezygnowana zaczęła rozglądać się po celi. Ściany były z ciemnego kamienia dokładnie z takiego samego wyłożona była podłoga. Na samej górze celi pod prawie że sufitem znajdowało się małe, wąskie, prostokątne okno, przez które do środka wpadało bardzo mało światła. Na szczęście dzięki swojej wróżkokrewności Kendra nie miała problemu z widzeniem przy tak nędznym prawie że zerowym świetle.
W końcu pulsujący ból głowy zniknął i Kendra powoli przypominała sobie ostatnie wydarzenia. Siedziała w pokoju, nagle do środka wpadł jakiś facet i widmo, potem pojawił się Paprot, a potem...pamiętała tylko jakiś eliksir, a potem zapadła ciemność...
Kendra aż prychnęła zła na wspomnienie tego jak łatwo mężczyzna i widmo poradzili sobie z nią i Paprotem. Myślała, że po zdarzeniach z demonami i smokami wreszcie będą mieli trochę spokoju. Wszystko zaczęło się układać, ona i Paprot byli ze sobą szczęśliwi, Warren oświadczył się Van, Seth mógł do woli wymykać się do lasu, Calvin i Serena się pobrali, wszystko było praktycznie idealnie. Oczywiście- pomyślała- Było zbyt idealnie i coś znów musiało się zepsuć.
Nagle jednak w jej głowie pojawiła się kolejna myśl: Co się stało z Paprotem... Myśl, że mógł po raz kolejny zostać porwany i uwięziony sprawiła, że miała ochotę krzyknąć głośno z frustracji.
Nagle usłyszała jakieś ciężkie kroki kierujące się do jej celi. Po kilkunastu minutach drzwi otworzyły się a do środka wszedł ten sam blond mężczyzna, który zabrał ją z Baśnioboru.
- No nasza gwiazdka wreszcie się obudziła.- powiedział zachrypłym głosem.
Kendra zmierzyła nowo przybyłego długim spojrzeniem.
- Gdzie ja jestem?- warknęła w jego stronę.
- Spokojnie wszystkiego niedługo się dowiesz, szefuńcio wszystko ci wyjaśni.- powiedział tamten podchodząc do niej powolnym krokiem. Kiedy tak zbliżał się do niej dziewczyna miała wrażenie, że z każdym krokiem robi się coraz większy i groźniejszy. Mężczyzna szybko odkuł jej ręce z łańcuchów i związał je za jej plecami. Kiedy próbowała się szarpać i wyrwać, szarpnął ją mocno i warknął groźnie by nie próbowała żadnych sztuczek, bo i tak nie ma dokąd uciec.
Dała za wygraną. Na razie- dodała w myślach.- Jak tylko nadarzy się dobra okazja, pożałuje, że mnie porwał.
Nie zorientowała się nawet kiedy doszli do wielkich zdobionych drzwi. Drzwi były wielkie, w całości czarne ze złotymi i srebrnymi zdobieniami. Na ich widok Kendra przełknęła ślinę kiedy blondyn je otworzył i wciągnął ją do środka jakby była szmacianą lalką.
Pokój był naprawdę duży. Wielkością przywodził jej na myśl jedną z komnat w pałacu w Krainie Wróżek. Jednak ta komnata nie była jasna, pełna kwiatów, wyglądając jak jakby wyrzeźbił ją żywioł. Ta była ciemna, ponura, i nieco niepokojąca. Wróżkokrewna czuła wręcz mroczną magię w tym miejscu. Okna były naprawdę olbrzymie, z szarawym szkle, które sprawiało, że promienie słoneczne wydawały się szarawe. Wszystko wydawało się jej ciemne, mroczne i niepokojące. Ciemne ściany, podłoga, okna, światło.
W końcu gdy przyjrzała się praktycznie całemu pomieszczeniu w końcu zdecydowała się spojrzeć w stronę, w którą była ciągnięta przez olbrzymiego blondyna. Przed nimi stał tylko długi stół oraz jedno, jedyne krzesło przypominające tron. Oczywiście oba meble były z ciemnego drewna. Na krześle siedział ktoś kogo nie spodziewała się, że jeszcze go zobaczy. Na niby tronie siedział Ronodin. Kendra zastanawiała się jakim cudem udało mu się uciec z więzienia demonów.
CZYTASZ
Czarne królestwo - Ronendra
FanfictionWszystko idzie dobrze. Wojna z smokami zażegnana i świat pogrążony jest w spokoju. W Baśnioborze nastaje naprawdę radosny czas, nagle jednak Kendra zostaje porwana, przez kogoś kogo myśleli, że się pozbyli. Przez mrocznego jednorożca Ronodina.