Part 6

71 10 17
                                    

Czemu moje konto żyje z tej opowieści? Anyways czekałam aż będę miała fazę żeby pisać ten smut, też sry że musieliście tyle czekać na tą część, ale tak jak powiedziałam. MUSZĘ MIEĆ FAZĘ BY PISAĆ 18+😩

Gdy Mentos zamknął za sobą drzwi, Cola odwrócił wzrok i skierował oczy na ścianę. Nie miał w ogóle ochoty z nim gadać po tym, co się ostanio działo.

Jednak Mentos się do niego coraz bardziej zbliżał, Cola mimo, że nie patrzył w tą stronę był tego świadomy. Mentos wziął palcami jego podbródek i skierował ku górze, czyli na jego wysokość.

-Słuchaj, nie jestem w humorze na twoje gierki.-Cocacola odepchnął go rękami, dalej patrząc się na ścianę.
-Kto powiedział, że to gierka? Już przeprosiłem za to, co ostatnio zrobiłem. O co chodzi? Jak nie o to, to o co?-zapytał znowu Mentos.
-Nie twój interes.
-Jesteśmy przyjaciółmi, więc mój. (Opanuj się Mentos xD)

Z jakiegoś powodu słowo "przyjaciółmi" lekko zabolało Cole, takie lekkie ukłucie w serce. Ale czemu? I tak poszedł już na umowę, że będzie z tą babą.

Ale zanim Cola mógł coś zauważyć, Mentos zbliżył się znowu do niego na odległość jakieś 4cm. (Wciąż za dużo, postaraj się bardziej)
-Już mówiłem, że-ale Coli przerwał Mentos całując go w usta, co zdziwiło chłopaka i wreszcie popatrzył się w jego stronę ze zdziwienia. Zauważył wtedy jak poważny jest w tym momencie... Ta, nie ma już jak uciec.

Jednak chciał spróbować ostatni raz, bo nie mógł znieść jakiegokolwiek kontaktu z nim teraz. I, ku swojemu własnemu zdziwieniu, oderwał się od ściany oraz pocałunku Mentosa, wymijając go i szybko kierując się do drzwi kabiny. Jednak gdy nacisnął już klamkę.. całkowicie zapomniał, że Mentos zablokował drzwi. I kiedy chciał je odblokować, było już za późno, bo Mentos chwycił go za jego nadgarstki od tyłu i przyszpilił do drzwi. Potem, dalej trzymając za ręce, odwrócił go w swoją stronę.

(To jest silniejsze ode mnie.)

Zaczął całować Cole po szyi, tam, gdzie wcześniej zrobił malinki, a Cocacola próbował się powstrzymywać od jakichkolwiek reakcji. Jednak, gdy Mentos lekko ugryzł miejsce, gdzie zostawił jedną z malinek nie wytrzymał i wypuścił cichy oddech połączony z jękiem.

Mentos kontynuował, powoli zaczynając dobierać się do jego klatki piersiowej rękami. Palcami zaczął łagodnie pieścić jego skórę pod koszulką, za to Cola nie wiedział jaki jest jego cel w zamykaniu go tu znowu i powtażaniu tego wszystkiego.

Jednak dalej był świadomy, nie był pijany jak pierwszy raz to robili ani Mentos nie zaczął jeszcze robić nic poważniejszego, więc wskazującym palcem udało mu się dotknąć zamka, lecz nie na długo. Mentos od razu wziął jego dłoń i znowu przytrzymał. (Czemu ta opowieść dla żartu przeobraża się w pełnometrażowy smut?...DOBRA NIE GADAM JUŻ.)

Zaraz po tym, by Cocacola nie myślał znowu o ucieczce podniósł jego nogi do góry, a był wystarczająco silny żeby wciąż trzymać go w powietrzu, opierając o drzwi kabiny i z nogami w górze.

-O co ci znowu chodzi?! Nic ci nie powiem, nawet kiedy będziesz mnie tu trzymał.-podniósł głos Cola z desperacji, że nie może uciec.
-Zobaczymy.

Mentos przyciągnął do siebie Cocacolę za jego koszulkę, który się trochę oddalił. (Wyczuwam krindż bo zmusiłam się do pisania tego bez fazy)

-Serio nie wiem i nie chcę wiedzieć co planujesz, ale cokolwiek to jest to może nie rób tego w szkole..-Powiedział Cola, lecz nie otrzymał odpowiedzi.

Mentos zaczął podnosić jego koszulę, powoli ujawniając brzuch, potem jeszcze bardziej do góry aż całkowicie ją zdjął, chociaż nie całkowicie bo zostawił ją wieszającą się na jego prawym ramieniu. Cola czuł się trochę nie komfortowo, przez to, że po 1 nie mógł powiedzieć nic o obietnicy, po 2 nie był pewny co chce zrobić Mentos, bo znając go może trochę tak pożartować, jakby to było nic, a po 3 ogólnie obecna sytuacja, kto by się teraz dobrze czuł?

Niekończące się przemyślenia Coli przerwał następny pocałunek, który w innej sytuacji wysłałby go do 7 nieba. Mentos zaczął owijać swój język wokół języka Cocacoli, to uczucie było dla niego dziwne, jakby jego język nie mógł uciec tak samo jak on, bo coś go dominuje.

Przez dosłownie sekundę Cola odpłynął i odwzajemnił pocałunek, ale szybko się opamiętał. Mentos wykorzystał to, zdejmując jego część dolną ubrania, oczywiście zostawiając jeszcze bokserki.

Z ust Mentosa, jak i Cocacoli wyszła lekka para, gdy wreszcie przerwali swój pocałunek. Wtedy Mentos między ciężkim oddychanien się odezwał:
-Mogę?
Co jak co, nie jest (chyba) skończonym chujem i zapyta o zgodę, co prawda i tak było już trochę za późno, bo go poniosło, ale jest.

Cola nie odpowiedział. Pochylił po prostu głowę z nieśmiałości oraz zawstydzenia, nie wiedząc co zrobić.

-Uznam, że to "tak".-sam zdecydował Mentos, bo chłopak nie stawiał sprzeciwu.

Rozpiął guziki w swojej niedbale założonej koszuli i zdjął bokserki zawstydzonego Coli, razem ze swoimi spodniami.

(Wszyscy wiemy co dalej, naprawdę muszę pisać?... A dobra, sama se załatwiłam takie życie. To znaczy faza-)

Mentos......................sami wiecie, ten teges😊 Coli i wtedy Cola ten tego Mentosa i oni wtedy cimci rimci.

Jednak, gdy już się rozkręcało, Mentos się wreszcie znowu odezwał, zadając pytanie Cocacoli.
-..Czy teraz mi wreszcie powiesz?..
Wykorzystując krótką chwilę odpoczynku, trzymającemu się na ramionach chłopaka Coli udało się odpowiedzieć.
-N-nie!

Mentos przyparł go mocniej do zamkniętych drzwi, co spowodowało, że ich ciała się razem połączyły i wydawało się, jakby nie chciały puścić. Szczególnie odczuł to Cola.

Chłopak znów zapytał:
-..Więc?
Po dłuższej ciszy, gdy Cocacola musiał dojść do siebie (ty to zaraz będziesz dochodzić- DOBRZE JUŻ ZNIKAM PA), odparł:
-Agh... o-ona..-trudno było mu dokończyć i czasem miał przerwy na złapanie powietrza, ale pod wpływem zaistniałej sytuacji, to co mówi było ciężkie do opanowania.-Ona, t-a dziewczyna....ah...zrobiłem z nią układ..
-Jaki układ?...
-My-myślisz, że ci powiem?!

Ale i tak, po bardziej ostrej jeździe, jękach, ochach i ahach powiedział mu.
-...hah...-niby miał nikomu nie mówić, ale w tym momencie nie był przy zdrowych zmysłach.-F-f-fanta.....o-ona... powiedziała, że mam zostać jej chłopakiem, a c-ciebie porzucić..

Cóż, Mentos był w szoku. To raczej oczywiste. Tak, to prawda, że wykorzystał sytuację, żeby Cola mu wreszcie powiedział. Ale miał złe przeczucia, które okazały się prawdziwe. Po jeszcze kilku minutach skończyli, a w tym czasie Cocacola mu wszystko wyśpiewał. Cola zemdlał, więc Mentos powiedział nauczycielom, że zabierze go do domu. Jakimś magicznym trafem w tym czasie nikt nie wszedł do ubikacji, na szczęście...

Emmm no... ODPOKUTUJĘ WAM TĄ DŁUGĄ PRZERWE! Przysięgam, teraz będą już normalnie rozdziały. Lecz muszę was przed czymś ostrzec: jak w następnym rozdziale będzie łosiemnaście plus, zajmie on dłużej żebym dostała fazy. CHYBA, ŻE będę miała ją od razu.

Cola i MentosOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz