*

25 3 0
                                    

-HELL YES! Kupiłem bilety na koncert tego zespołu, o którym mówiłaś! Zostały akurat dwa!~ Mamy szczęście- wykrzyczał w słuchawkę podekscytowany Xingqiu, podskakując w miejscu.
-To już jutro, nie mogę się doczekać! - rzuciła Xiangling zadowolona.
-Gdzie się spotkamy? - spytał chłopak.
   Po chwili namysłu oboje stwierdzili, że dobrym pomysłem będzie pofleksowanie się biletami na koncert Tri-Color pod domem Chongyuna, który miał wielką ochotę się dołączyć, lecz jego obowiązki mu na to nie pozwalały. Przyjaciele pośmiali się z niego jeszcze chwilę, obgadali połowę Liyue i w końcu rozłączyli się i poszli spać.
   Ranek nadszedł szybciej niż się tego spodziewali. Księżyc zniknął z nieba w mgnieniu oka. Xingqiu stał przed niezbyt czystym lustrem i próbował ułożyć swoje włosy w jakąś sensowną całość. Marnie mu to szło zważywszy na fakt, że poprzedniego wieczoru nie użył suszarki.
Większym problemem stanowiły jednak ubrania. Czy ubrać długie hanfu ze złotym haftem, czy jakieś luźne qi pao, a może po prostu zwykły t shirt? Chłopak miał ogromny dylemat. Stał przed szafą, a czas upływał. Nagle poczuł wibracje w kieszeni. Wyjął swój telefon. Na ekranie blokady widniała wiadomość od Xiangling:
Jestem gotowa, idę do ciebie.
   Ekspresja Xingqiu wyrażała więcej niż tysiąc słów. Z niesamowitą prędkością zaczął grzebać w szafie. Ubrania latały po całym pokoju. Wszystko wyglądało jak skutek okropnego kataklizmu.
Dziwne dźwięki walających się rzeczy usłyszał sam Aoyun. Oparłszy się o framugę, obserwował istne tornado.
-Co ty robisz? - odezwał się w końcu.
   Xingqiu powoli odwrócił się w stronę drzwi.
-Ubieram się...tak myślę...bracie...- burknął.
Aoyun-tak miał na imię starszy brat naszego niezdecydowanego bohatera -  rzucił okiem na pomieszczenie.
-Znów masz syf w pokoju, mam nadzieję, że nie znajdę tu żadnych treści dla dorosłych tak jak wcześniej.
   Xingqiu zarumienił się i zacisnął zęby. Pomachał ręką, żeby wypędzić rodzeństwo. Przed wyjściem Aoyun żartobliwie zmierzył go wzrokiem.
   Tymczasem Xiangling była już przy drzwiach rezydencji. Zapukała - jeżeli walenie w drzwi z całej siły można nazwać pukaniem.
Stała się rzecz, która ukazywała się w najgorszych wizjach pani Ping. Drzwi otworzył...starszy brat Xingqiu.
-Co tam dru...pierwszy synie menedżera Gildii Handlowej Feiyun?
   Aoyun zmarszczył brwi.
-Myślisz, że jesteś śmieszna?
-Plan był taki, żeby to drugi syn menedżera Gildii Handlowej Feiyun mnie przywitał...
-Słuchaj, zaraz zadzwonię po usługi pogrzebowe Hu Tao i nie będzie ci tak wesoło-zagroził mężczyzna.
   Xiangling spojrzała na niego zrezygnowana. Dlaczego oni są tacy podobni? Oboje mają krzywo obcięte włosy, posiadają wizję hydro, a do tego używają tych samych nieśmiesznych żartów - powiedziała w myślach.
Omiotła wzrokiem korytarz, który swoją szczupłą sylwetką zasłaniał Aoyun. Zauważyła Xingqiu, który usłyszał pukanie, więc wyszedł z pokoju, aby zobaczyć kto to.
Jego ubrania nie wyglądały schludnie, a włosy, no cóż, nadal były krzywe i jeszcze roztrzepane. Dziewczyna nie wytrzymała presji.
-Czy wy wszyscy macie tego samego fryzjera? Paniczu Xingqiu, czy ty w ogóle umiesz o te włosy dbać?
Nastała miażdżąca cisza, która została szybko przerwana przez Aoyuna.
-Coś ty powiedziała? Upewnię się, że Hu Tao ma już trumnę twojego rozmiaru! - warknął agresywnie.
   Xingqiu również nie wyglądał kontent. Z niesmakiem wbił wzrok w Xiangling.
-Myślisz, że jesteś śmieszna? - powiedział.
   Nawet mają te same powiedzenia! No weź! Nie są ani trochę oryginalni! -krzyknęła w myślach.
-Widzę, że atmosfera zrobiła się trochę gorąca, więc może pomogę drugiemu synowi menedżera Gildii Handlowej Feiyun się ubrać. Pasuje? No oczywiście, że pasuje! - wyrecytowała na jednym oddechu i wepchnęła Xingqiu do środka, kierując się do jego pokoju. W ogóle nie zwróciła uwagi na bałagan. Stanęła na środku i zamyśliła się.
Po długiej chwili zdecydowała:
-Ubierasz to, to i to. Szybko, bo nie zdążymy zdenerwować Chongyuna! - ponagliła go.
   Brzmiała na tyle przekonująco, że Xingqiu nie miał żadnych wątpliwości co do jej wyboru.
   W drodze do portu natknęli się na jasnowłosego młodzieńca, Chongyuna, któremu...dzieci zabrały lody? Przyjaciele oglądali "przedstawienie" próbując powstrzymać się przed wybuchnięciem lub wprost śmiejąc się na całe gardło. Xingqiu był jak tykająca bomba, a z Xiangling było zupełnie na odwrót. Śmiała się głośniej niż...ktokolwiek. Sprawiała, że na twarzy Chongyuna wymalowała się złość połączona z pomidorem. (wściekły pomidor) "Trwało to co najmniej pięć minut. Niestety tyle czasu starczyło, żeby...
-Xiangling, czy to nie jest nasz statek, który teraz odpływa? - zauważył Xingqiu.
-Pierdolisz- rzuciła z niedowierzaniem.
-Siri, puść smutną muzykę na skrzypcach...
-Wyjebię ci tego iPhone do oceanu.
-Nie moja wina, że mój tata tyle zarabia!
-Dobra, zastanów się jak teraz dostaniemy się do Inazumy.-Xiangling założyła ręce i wbiła wzrok w chłopaka.
-N-no wiesz - zająknął się - Beidou jest kapitanem statku i takie tam.
-Świetnie! Gdzie ona jest?
-Czekaj, zadzwonię.
...
-Cześć lądowe szczury! Potrzebujecie czegoś? - krzyknęła kobieta. Sam krzyk nie wystarczył, żeby usłyszeć ją w tym całym hałasie towarzyszącym rozmowie.
-Możesz nas zawieźć do Inazumy? - zapytała Xiangling.
-Do czego?!
-Inazumy!
-Co?!
-Inazuma! Wyspy! Azjaci!
-Czekaj chwilę! Walczę z rekinem! Nic a nic nie słyszę! - rozłączyła się.
   Twarz Xingqiu zbladła na myśl o kimś walczącym z czymś tak groźnym i dużym jak powiększona ryba z zębami jak brzytwy. Dreszcz przeszedł po całym jego ciele.

ᴛʀɪᴘʟᴇ ᴛʀᴏᴜʙʟᴇ [ɢɪ]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz