•1•

191 14 2
                                    

Tłok na stacji King Cross był całkowicie normalny przy rozpoczęciu roku szkolnego. Rodzice czule żegnający swoje dzieci, niejeden raz dmuchając nosy w chusteczki. Długie uściski, szerokie uśmiechy, głośne rozmowy i cała radość unoszące się w powietrzu, nie mają jednak znaczenia dla młodego Pottera, który ledwo taszczy ze sobą swoje bagaże.

Jego rodzina nie ucieszyła się z tego, że chłopiec okazał się takim samym dziwakiem jak jego rodzice. W te wakacje nie dawali mu chwili wytchnienia. Prace przy grządkach, koszenie trawy, śniadania, obiady oraz kolacje, to cena jaką dwunastolatek musiał zapłacić, by mieć chociaż dach nad głową. Praca na największym słońcu, brak jedzenia, mała ilość wody, bicie przez kuzyna - to wszystko zaliczało się do jego codzienności. Gdyby ktoś spytał Harrego o najgorszy okres w jego życiu, wskazałby tegoroczne wakacje. Codziennie obliczał dni do końca "wolnego", czując się jak więzień czekający na swoje zwolnienie.

Fakt, że chłopiec nie dostał od przyjaciół żadnego listu, był dla niego bardzo dołujący, lecz Harry do pesymistów nigdy nie należał i może na siłę wmawiał sobie, że sowy po prostu nie doleciały.

Rozejrzał się po dworcu i z nienawiścią spojrzał na Malfoya, który nawet mimo surowości jego rodziców, otrzymał buziaka od matki oraz klepnięcie przez ojca w ramię.
Nie rozumiał, czemu nawet taka larwa jak Malfoy, zasłużyła sobie na posiadanie wspierającej go rodziny.

Nie zauważył nawet, kiedy obiekt jego obserwacji wszedł do pociągu, a jego rodzice z cichym trzaskiem aportacji, zniknęli ze stacji.
Zielonooki chciał pójść w ślady Malfoya i również znaleźć swoich przyjaciół w pociągu, jednak w oczy rzuciła mu się czarna, skórzana książka leżącą gdzieś nieopodal ściany. Z cichym chrupnieciem kości w kolanach podniósł zdobycz. Poczuł dziwną magię i ciepło rozchodzące się jakby po całym ciele. Uczucie to mógł uznać wręcz za uzależniające, gdyż sprawiło ono, że wszystkie jego spięte mieście rozluźniły się i żaden z jego siniaków nie dawał o sobie znać. Wzdrygnął się gdy owe uczucie nagle minęło, a następnie rozejrzał, aby upewnić się, czy nikt książki przypadkiem nie szuka. Kiedy nic takiego nie zobaczył, wzruszył delikatnie ramionami i wrzucił ją do swojej torby, by następnie faktycznie iść w ślady Malfoya.

Po przedziałach rozglądał się od dobrych pięciu minut i nigdzie nie mógł znaleźć swoich przyjaciół. Kiedy już tracił nadzieję na wspólną podróż, przed jego twarzą mignęła ruda głowa. Na tyle szybko na ile pozwalało mu jego obolałe, wygłodzone ciało, ruszył za małym stworzonkiem, którym okazała się Ginny Weasley. Młodsza siostra Rona, która miała dzisiaj rozpocząć swój pierwszy rok nauki w Hogwarcie.

- O witaj, Harry! - Uśmiechnęła się cała zarumieniona. - Pewnie szukasz Rona i Hermiony? - Harry przytaknął piegowatej. - No to na co czekasz, zaprowadzę cię. Też z nimi siedzę, ale skoczyłam na chwilę do toalety. Jestem strasznie podekscytowana! Pierwszy raz zobaczę Hogwart! Co prawda widziałam go już w wielu książkach, ale na żywo? Oh, bracia opowiadali mi o tym jakie to uczucie i aż przechodzą mnie ciarki ekscytacji na myśl o płynięciu łódkami, ruchomych schodach, wielkiej sali i oczywiście o przydziale do domu.

Harry był wdzięczny, że dziewczyna tyle mówi. Po tak spędzonych wakacjach nie zostało mu zbyt wiele energii na gadanie, a już zdążył zauważyć, że aby prowadzić rozmowę z młodą Weasley, wystarczy słuchać i raz na jakiś czas potakiwać głową, by ta przypadkiem się nie zniechęciła.

- Siema stary! - Wykrzyczał zadowolony na widok Harrego Ron. Siedział wygodnie rozłożony, wraz ze swoim szczurem na rękach. Obok jego nóg walał się już stos papierków po cukierkach i Harry nawet nie próbował zastanawiać się jak szybko musiał je zjeść, skoro pociąg ledwo ruszył. Ciemnowłosy przytulił Hermionę na powitanie, która prawie nie zauważyła jego obecności. Dziewczyna już przed wakacjami udała się na Pokątną, by kupić potrzebne jej na kolejny rok książki. Doszły ją słuchy, że Malfoy otrzymał lepsze oceny z dwóch przedmiotów i przysięgła sobie, że w tym roku zmiecie chłopaka z planszy.

Diary of my Soul | tomarryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz