Rozdział 39 Ucztowanie II

857 87 43
                                    

Muzyka zagłuszała nieregularne bicie serca Hoseoka. Dźwięk bębnów wprowadził jego ciało w wibracje. Alfa oddalił się od Valeriana i zniknął w tłumie. Słyszał, jak Omega go wołał, ale tylko przyspieszył kroku, nie oglądając się za siebie. Nie był w stanie.

Za wiele rzeczy wydarzyło się w zbyt krótkim czasie. Nie wiedział, co o tym wszystkim myśleć. Jak mógłby opuścić stado Namjoona? Czy naprawdę tak mało znaczył dla swojego Przywódcy, że był w stanie puścić go bez wahania?

Hoseok zawsze czuł, że ma dług wobec Namjoona. W końcu to on przyjął go do stada, kiedy nie miał gdzie się podziać. Kiedy zabrali go z bezpiecznego świata Bet i bez jakiegokolwiek przygotowania wrzucono do Rezerwatu. Namjoon zawsze taki był, przyciągał do siebie beznadziejne przypadki i dawał im kąt, w którym mogli poczuć się bezpiecznie.

Czy naprawdę Namjoon chciał, żeby wyjechał z Valerianem? Czy naprawdę przestał być mu potrzebny? To prawda, że nie znał się na ziołolecznictwie jak Jimin. Nie był też aż tak lubiany jak Omega, ale naprawdę dużo się nauczył przez te kilka lat. Przywykł już do słabego oświetlenia w drewnianej chacie i do mroźnych zim. Do wyżarzania narzędzi chirurgicznych w ognisku i używania wielorazowych bandaży. 

Przywykł do głośnego śmiechu Jina i jego duszącego zapachu kwitnących lilaków. Przyzwyczaił się do owocowej woni Taehyunga i czekoladowej nuty Jungkooka i tego dziwnego połączenia, gdy spędzali razem noc. Nawet przyzwyczaił się do obecności Jimina, siedzącego w gabinecie, gdzie zawsze pachniało siarką, alkoholem i suszonymi ziołami.

Czy naprawdę potrafił to wszystko zostawić z dnia na dzień? Wyjechać w nieznane, z Omegą, do którego uczuć nie był pewien? Jego Alfa pragnął tego, ale czy on naprawdę tego chciał? Czy wreszcie powinien ustąpić i dać dojść do głosu swojej naturze, którą blokował przez tyle lat...

Przedarł się przez tłum w kierunku stołu przywódców, ale nigdzie nie widział Namjoona. Muzyka była coraz głośniejsza, ludzie krzyczeli i klaskali, zachęcając do tańca. Hoseok stanął na palcach i podniósł wysoko głowę. Wśród tańczących zobaczył Namjoona z Jinem, ale był zbyt daleko, by mogli go usłyszeć. 

Nie teraz Hoseok. Nie widzisz, jacy są teraz szczęśliwi (bez ciebie)? podpowiedział mu irytujący głos w jego głowie, jakby bawiła go cała ta sytuacja. 

- Nawet mi nic nie powiedział o rozmowie z Valerianem - powiedział Hoseok do siebie na głos, ale i tak nikt go nie usłyszał. Wszyscy byli zajęci sobą, tylko on był sam.

Hoseok zacisnął nerwowo pięści i odszedł w kierunku dalszych rzędów. Porwał z ławki butelkę i kucnął, by schować się przed Valerianem, na wypadek gdyby Omega jednak zaczął go szukać.

Przy jednym ze stołów siedziała grupka Omeg, głośno chichocząc od nadmiaru alkoholu. Hoseok kojarzył część z nich, ale tylko z widzenia. 

- Kocham imprezy! Jest tyle nowych Alf, można wreszcie na kimś oko zawiesić! - krzyknął pierwszy, nalewając sobie więcej grzanego wina. Nachylił się do kolegi, który jako jedyny siedział cicho, skulony - A ty czemu nie pijesz, co? Nadal myślisz o tym cholernym Alfie?

- Wcale o nim nie myślę! - oburzył się chłopak, wyrywając się z przyjacielskiego uścisku.

- O kim, o kim? - zaciekawiła się inna. 

- Dostał kosza od Rheia, ot co.

- Wcale nie!

- Za wysokie progi na twoje nogi! Przecież on ma już Omegę! - zadrwił z niego drugi - Z Valerianem nie wygrasz.

Hoseok pamiętał rozmowę z Rheiem. Alfa twierdził, że oprócz obietnicy złożonej jego bratu, nic nie łączyło go z Omegą, ale dla wszystkich wokół było jasne, że ta dwójka była sobie bliska. Mimo wszystko Hoseok też to czuł. Rhei był lepszą partią dla Omegi niż on. Nawet jeśli Alfa zaprzeczał, widać było, że więź między nimi była silna.

Fatum znaczy Przeznaczenie [Yoonmin] [Omegaverse]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz