Kobieta po dojechaniu na bazę jak najszybciej udała się w stronę swojej szafki. Wyciągnęła z niej test ciążowy i ruszyła do łazienki. Oboje z mężem starali się o dziecko, lecz zawsze bez skutecznie. Odpuścili, zarówno Anna jak i jej mąż Wiktor z każdym testem, który nie wskazywal dwóch kresek coraz bardziej się dołowali w tym też kłócili. Małżeństwo Banachów, które na pozór wydawało się być idealne wcale takie nie było.
No dalej, pokaz te cholerne dwie kreski, proszę. - mówiła do siebie ze łzami w oczach. Sama w to nie wierzyła, że cokolwiek może się pojawić.
Z wezwania właśnie wrócił Wiktor, który wiedział, że żona jest w łazience. Znał ją na wylot, nie zamknęła szafki. Nawet nie pukał otworzył drzwi, zobaczył płaczącą żonę siedząca na podłodze. Bardzo bolał go ten widok, ale nie był jej w stanie pomoc. Bardzo ja kochał, ale coraz bardziej tracił wiarę w sens ich małżeństwa.
Znowu nic? - zapytał siadając obok zony i wpatrując się w lecące z oczu lzy.
Bingo, poddaje się, ja już nie mam na to siły, macierzyństwo nie jest mi pisane. - odpowiedziała wtulając się w męża.
Aniu...- zaczął nie pewnie. Może pomyślimy o adopcji? Wiesz, jest tyle dzieci, które czekają na adopcje, na kochający dom, który możemy im dać.
Ty nic nie rozumiesz? Ja chce "przeżyć" ta ciążę, płakać podczas porodu, bawić się w pieluchy a przede wszystkim nosić je pod sercem, tobie jest to cieżko zrozumieć? - Kobieta nie wytrzymała, dala się ponieść emocją, któryś raz w tym tygodniu nakrzyczała na niego, a on był dla niej taki dobry.
Anka, ja rozumiem wszystko, ale to co ty wyprawiasz w ostatnim czasie przechodzi ludzkie pojęcie, naprawdę, mam tego dosyć, czasami się zastanawiam, czy nie lepiej będzie jak się rozstaniemy?
CZYTASZ
Czy jeszcze mnie kochasz? "Na sygnale"
Roman d'amourCzy wielka miłość lekarzy z Leśnej Góry pokona przeciwności losu?