1

2K 58 53
                                    


Cześć wszystkim!

Miałam Wam to wrzucić z okazji walentynek, ale jakoś tak mnie wzięło ;)Przedstawiam Wam historię, którą pisałam na konkurs "Gorąca 30-stka", a którą postanowiłam całkowicie pozmieniać. Jeśli czas pozwoli, jeszcze w tym roku powstanie z tego pełna historia. Dodamy trochę mroku, jakiegoś stalkera, problemy z byłym, wymieszamy i zobaczymy co wyjdzie :DNa razie zapraszam Was do okrojonej wersji ;)


^^^


Chloe czytała na głos bajkę otoczona dziećmi siedzącymi na dywanie. Na co dzień pracowała w bibliotece, ale dziś została oddelegowana do szpitala dziecięcego w celu szerzenia miłości do książek wśród najmłodszych i umilenia nieprzyjemnego czasu, spędzanego głównie na rehabilitacji po wypadkach.

Kochała książki, więc czytając je dzieciom, wkładała w to całą swoją pasję.

Przy czytaniu poczuła na sobie wzrok. Uniosła lekko głowę i zauważyła w progu mężczyznę w karmelowym sweterku, opartego o framugę. Wpatrywał się w nią intensywnie. Tak intensywnie, że zgubiła gdzieś rytm czytania. Potrząsnęła głową, ponownie wracając do tekstu.

Skończyła. Podniosła znów spojrzenie znad książki, ale mężczyzna zniknął. Opowiedziała dzieciom o tym, jaka działa biblioteka i zachęcała do czytania książek, opowiadając o wszystkich pozytywach z tym związanych. Rozdała drobne upominki i pożegnała się z maluchami.

Zakładając w locie kurtkę, drugą ręką poprawiając torebkę, pchnęła pierwsze przezroczyste drzwi. Uderzyła nimi w coś, co zachybotało się niebezpiecznie. Tym czymś okazał się mężczyzna na drabinie, który właśnie wymieniał żarówki. Usłyszała jego głośne, przerażone; „Wow, wow, wow" i niewiele myśląc, chwyciła go... za pośladki. Udało mu się utrzymać równowagę, a ona nadal nie puszczała. Zerknął więc za siebie z niemym pytaniem. Chloe czuła jak płonie... rumieńcem zażenowania. Puściła go prędko, jakby coś ją paliło, bo w sumie palił ją wstyd.

– Przepraszam, chciałam tylko pomóc – wydobyła z siebie cichy głosik.

– Jasne. – Zaśmiał się pod nosem pan w karmelowym sweterku. – W ten sposób raczej byś nie pomogła.

– Naprawdę... – Odsunęła się w bok, gdy zaczął schodzić z drabiny.

– Wierzę ci. – Wciąż się zadziornie uśmiechał, co sugerowało, że wcale jej nie wierzy. Wyciągnął przed siebie dłoń. – Caden. A ty jesteś Chloe. Tak przedstawiłaś się dzieciom. Pracuję tu jako konserwator. Ładnie... – zlustrował jej twarz w zbyt długim milczeniu i skupieniu – czytasz.

– Dziękuję?

– Proszę? – Schował ręce do kieszeni z przenikliwym błyskiem w oku. Przełknęła ślinę, przyglądając się jego kwadratowej szczęce, niebieskim oczom i czarnym włosom. Nie tak wyobrażała sobie panów konserwatorów, ale czy bycie bibliotekarką było wolne od schematów?

– To ten... – odchrząknęła. – Miłego dnia.

– Wzajemnie. Może kiedyś wpadnę, wypożyczę jakiś romans...

Odwróciła się, mierząc go wzrokiem.

– Albo kryminał... Wszystko jedno. – Wzruszył ramionami, nadal świetnie się bawiąc.

Pchnęła drugie drzwi i wyszła na zewnątrz, ciesząc się przyjemnie ciepłymi promieniami wiosennego słońca.

Tydzień później Chloe gorliwie wypełniła wszystkie swoje obowiązki. Przygotowała zamówienia czytelnicze, które zostały złożone internetowo, odłożyła zwrócone wczoraj egzemplarze, a nawet przygotowała wystawkę nowości. Cały dzień lało, więc nie zajrzał do niej pies z kulawą nogą. Pół godziny przed końcem pracy nudziła się okropnie.

Poczytaj mi, kochanie (zakończona)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz