2

35 3 0
                                    

Kolejny dzień tej durnej szkoły. Wstałam o 6:00 i pierwsze co zrobiłam to odsłoniłam zasłony. No i z tego co było widać dzisiaj już była trochę gorsza pogoda niż wczoraj. Poszłam do łazienki i postanowiłam się już dzisiaj rano nie myć. Przemyłam tylko twarz, umyłam zęby i zrobiłam taki sam makijaż jak wczoraj. Poszłam do szafy i stałam przez 5 minut nie mogąc się zdecydować co dzisiaj założyć. Często tak mam. Ostatecznie postawiłam na szare dresy i czarny top. A czarną oversize bluzę z Nike wrzuciłam oczywiście do torebki, gdyby miało mi się zrobić zimno. Spojrzałam na zegarek i była dopiero 6:40 więc miałam jeszcze trochę czasu, aby przypomnieć sobie biologię. Potem zeszłam na dół i zobaczyłam tylko przyklejoną kartkę na lodówce z napisem: "Kochanie niestety z tatą pilnie musieliśmy jechać do firmy. Zrób sobie śniadanie i idź do szkoły dzisiaj na nogach. Powodzenia na sprawdzianie. Kochamy cię! Buziaki <3" Ehh no tak to im się często zdarza. Zjadłam więc płatki z mlekiem i poszłam do szkoły. Podczas drogi oczywiście słuchałam muzyki.

- Oo cześć Madison! - Ktoś objął mnie od tyłu, gdy już byłam przy szkole. Oczywiście bardzo się wystraszyłam, więc odskoczyłam i już byłam gotowa bić tą osobę. Na szczęście była to tylko Lily.

- Jezuuu stara nie strasz mnie tak! Prawie zawału dostałam przez ciebie! - Nakrzyczałam na nią.

- Dobra już nie przesadzaj. Lepiej chodźmy już do szkoły, bo się zaraz spóźnimy. - Powiedziała, a ja spojrzałam na zegarek i rzeczywiście za 5 minut zaczynała się lekcja.

- O kurwa. Rzeczywiście dobra chodźmy. Pierwszą lekcje na szczęście mamy razem. - Powiedziałam i poszłyśmy do szkoły.

Ogólnie trzy pierwsze lekcje minęły nam szybko. Miałam je razem z Lily, więc mega się cieszyłam. Teraz jeszcze dwie lekcje i do domu. Tych lekcji już nie miałyśmy razem niestety. Teraz najbardziej stresująca lekcja BIOLOGIA. 

- Kurwa. Teraz mam biologię i na dodatek sprawdzian. - Powiedziałam do Lily.

- Kochana nie przejmuj się. Wierzę w ciebie, że dasz radę. Po za tym spójrz na swoje oceny masz same 4,5,6 na pewno z tego sprawdzianu również dostaniesz dobrą ocenę. - Powiedziała Lily do mnie. Kocham ją, jest wspaniałą przyjaciółką. Zawsze mnie wspiera, niezależnie co się dzieje.

- Dziękuje bardzo za takie wsparcie. - Przytuliłam ją. Oczywiście odwzajemniła uścisk. 

 Akurat zadzwonił dzwonek, więc powiedziała jeszcze tylko szybko powodzenia i pobiegła na swoją lekcje. 

Dobra i nareszcie koniec lekcji. Pewnie zastanawiacie się, jak mi poszedł sprawdzian z biologii. Myślę że napisałam go bardzo dobrze, właściwie każde moje sprawdziany piszę bardzo dobrze. Lubię się uczyć, więc mam same dobre oceny. 

Wyszłam już ze szkoły i postanowiłam, że wrócę również na nogach do domu. Ale czy to ostatecznie była dobra decyzja? Byłam już zaledwie jakieś 10 metrów od szkoły i przede mną były pasy, które musiałam przejść. Zawsze przez nie przechodzę i zawsze jakoś uchodziłam z życiem. Nie wiem czy wy też tak macie, ale zawsze bałam się to robić. Tym razem słusznie. Przechodząc przez pasy zobaczyłam jadące auto z prędkością minimum 100km/h. Ostatnie co zobaczyłam to auto, które już było 5 metrów ode mnie i jeszcze pisk opon. Zaczęłam krzyczeć, a następnie nastała cisza i ciemność. Nic już więcej nie pamiętam. 

POV: Lily

Wychodząc ze szkoły zobaczyłam Madison, która kierowała się już w stronę domu. Wtedy przypomniało mi się, że mam jej oddać bluzę, którą pożyczyła mi na jedną lekcję, bo mi było zimno. Przyspieszyłam więc, aby ją dogonić. Jednak to co zobaczyłam totalnie zmiotło mnie z planszy. Zamurowało mnie i przez dobre 30 sekund stałam bez ruchu. Zobaczyłam nadjeżdżający samochód, który perfidnie potrącił Madison na pasach. Usłyszałam tylko jej krzyk i mnie zamurowało. Gdy się ocknęłam i dotarło do mnie co się stało, szybko podbiegłam do niej. Z głowy leciała jej krew i była nie przytomna. Z czego co widziałam miała też złamanie otwarte na nodze. Szybko wzięłam telefon i w panice zadzwoniłam na pogotowie. Następnie do jej rodziców. Karetka przyjechała po 10 minutach. Już na miejscu byli również jej rodzice, z którymi razem pojechałam do szpitala za karetką. 

- Dziękuje ci Lily, że zadzwoniłaś po nas i po karetkę. Jesteś wspaniałą dziewczyną. - Powiedzieli do mnie rodzice Madison, w czasie gdy czekaliśmy na informację o stanie zdrowotnym Madison. 

- Nie ma za co. Ja dziękuję, że mogłam z państwem się zabrać do szpitala. Bardzo mi na tym zależało. - Po wypowiedzeniu tych słów, podszedł lekarz i powiedział o stanie zdrowotnym Madison. 

Jak się okazało miała wstrząs mózgu i złamanie otwarte prawego piszczela. Lekarz powiedział, że jej stan jest ciężki, ale póki co stabilny i oby tak zostało. Za jakieś 3-4 godziny powinna się wybudzić. Gdy się wybudzi będziemy mogli do niej wejść, ale nie wszyscy na raz. 

Po upływie jakiś 3 godzin pielęgniarka do nas przyszła i powiedziała, że Madison się wybudziła i można do niej wejść. Dodała, że na szczęście nie straciła pamięci. Rodzice Madison postanowili, żebym to ja pierwsza do niej weszła, a następnie oni, bo im dłużej zejdzie. Podobno mają do powiedzenia jej kilka bardzo ważnych rzeczy. Podziękowałam im za to i poszłam w kierunku sali, w której leżała Madison. 

POV: Madison 

Obudziłam się i na początku nie wiedziałam co się zbytnio dzieje i gdzie jestem. Rozejrzałam się po sali i domyśliłam się, że na pewno jestem w szpitalu. Po głębszym zastanowieniu przypomniałam sobie sytuację obok szkoły. A no tak za pewne miałam wypadek przez samochód, który mnie potrącił. 

- Ooo widzę, że panienka Madison już się obudziła. Jak się Pani czuje? Pamięta Pani co się wydarzyło? - Spytała mnie pielęgniarka, która nawet nie wiem kiedy znalazła się obok mojego łóżka.

- Dzień dobry. Czuję się dobrze, jednak boli mnie trochę głowa i noga. I tak pamiętam wszystko co się stało przed tym, zanim jakiś skurwysyn mnie potrącił. - Odpowiedziałam jej, a to ostatnie zdanie niemal, że wykrzyczałam. 

- Dobrze cieszę się, że Pani wszystko pamięta. Zaraz do Pani kogoś zawołam z poczekalni. - Odpowiedziała i zniknęła za drzwiami. 

Leżałam przez jakieś 5 minut i myślałam o tym co się stało, czy potrącenie mnie to był przypadek, a może ktoś zrobił to specjalnie? Tego jeszcze niestety nie wiem. Po chwili rozmyślania drzwi się ponownie otworzyły, a w nich stanęła moja najlepsza przyjaciółka Lily.

- Oo kurwa stara ty żyjesz! Nawet nie wiesz jak cholernie się o ciebie martwiłam! - Wykrzyczała i podbiegła do mnie się przytulić.

- Żyje, żyje. Ale może tak nie krzycz, bo mnie głowa boli. - Powiedziałam śmiejąc się. 

- Dobra już. Ogólnie przyszłam pierwsza, bo twoi rodzice muszą ci powiedzieć tam kilka ważnych rzeczy, a już jest późno, więc za niedługo muszę się zbierać do domu. - Powiedziała i aż mnie ciekawiło co moi rodzice muszą mi tak ważnego powiedzieć.

- No dobra - Powiedziałam.

Później tam jeszcze gadaliśmy jakieś 15 minut i Lily musiała już iść do domu, więc przytuliłyśmy się na pożegnanie i poszła. Od razu po niej weszli moi kochani rodzice.

- Córciu tak się martwiliśmy o ciebie. Jak dobrze, że nic ci się poważnego nie stało. Jak się czujesz? - Zapytała mnie zmartwiona mama. 

- Wszystko dobrze mamo, czuję się w porządku. A właśnie Lily mówiła, że macie mi bardzo coś ważnego do powiedzenia. Co takiego? - Powiedziałam zdzwiona, bo w dalszym ciągu zastanawiałam się o co im chodzi. 

Tym razem tata się odezwał.

- Madison tylko się nie denerwuj liczymy z mamą, że zrozumiesz naszą decyzję. A więc...

Older brother's friendOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz