-Cześć! – krzyknęłam do taty wysiadając z samochodu i trzaskając drzwiami. Rozejrzałam się wokół szukając znajomych twarzy. Ale było za wcześnie, zegarek wskazywał dopiero 7:30. Westchnęłam ciężko poprawiając plecak na ramieniu i poszłam do drugiego wejścia. Ten kto wymyślił drugie ,,poranne wejście" musiał chyba być pijany. No bo po co do szkoły drugie wejście? Jeszcze żeby było dodatkowo awaryjne to ok. Ale tak? Te parę metrów dalej z rana wydawało się maratonem. Nie pomagało wcale to, że od ponad godziny byłam na nogach.
Przy wchodzeniu do budynku skinęłam głową i przywitałam się z ochroniarzem zanim zaczęłam schodzić na dół do szatni. Na szczęście dzieliłam szafkę z koleżanką Maggie więc nie musiałam się tutaj z nikim kłócić. Kurtkę i buty wrzuciłam do dolnej części, a w górnej zaczęłam buszować w poszukiwaniu książek potrzebnych na dziś. Zamknęłam szafkę i powlokłam się na schody. Usiadłam na niskim parapecie znajdującym się na półpiętrze przy luksferach. Do uszu włożyłam słuchawki i odpaliłam mp3 żeby się wyciszyć. Mimo wszystko nosiło mnie więc wyciągnęłam książkę, aby sobie poczytać....
Po chwili ktoś mnie kopnął w stopę
-Hej! Co tam? – zagadał Maikel. Na widok jego uśmiechniętej miny nie sposób było się nie uśmiechnąć.
-Siema! To co zawsze. Co tak wcześnie jesteś? – normalnie sama siedziałam prawie aż do dzwonka. Byłam jedną z nielicznego grona z klasy, która musiała dojeżdżać. Znacząca większość klasy była tubylcami, czyli mieszkańcami pobliskich bloków.
-Wydaje Ci się. Zaraz dzwonek. - oznajmił podając mi rękę, aby pomóc mi wstać. Mp3 schowałam do spodni, książkę włożyłam pod pachę i podałam mu rękę pomagając sobie przy wstawaniu.
-Dzięki. – odpowiedziałam patrząc na niego z góry. Był prawie najniższy z klasy, ale przewyższał wszystkich swoim poczuciem humoru i pogodą ducha.
– To co? Tam gdzie zawsze po lekcjach? – zapytał gdy szliśmy na górę pod salę od historii.
– Jasne. Cześć Tommy. – przywitałam się z drugim jasnowłosym, ale wyższym kumplem, który dołączył do nas. Ja zwolniłam tempo, a chłopcy poszli do kolegów z równoległej klasy. Stanęłam pod drzwiami do Sali historycznej i zaczęłam pakować swoje graty. Próbowałam sobie również przypomnieć czy czasem coś nie będzie dzisiaj na historii. Z zamyślenia wyrwała mnie Maggie klepiąc w ramię:
- Przygotowana jesteś?
- Na co?! – zapytałam przerażona odwracając się do niej.
- No przecież dzisiaj kartkówka z dat.
- Cholera. – mruknęłam wyciągając książkę od historii i kartkę. Oderwałam mały skrawek i zaczęłam ,,skrobać" daty z wydarzeniami. Ledwo skończyłam i zdążyłam schować rzeczy oraz ściągę zadzwonił dzwonek. – Uff. Zdążyłam.
- Zobaczymy. – mrugnęła do mnie stając obok.
Po chwili za nami ustawiła się reszta klasy rozmawiając o mijającym weekendzie. Po chwili przyszedł do nas nasz wychowawca i historyk w jednym.
- Zapraszam. – odparł swoim niskim głosem po otwarciu drzwi. Swoim wzrokiem przez szkła zdawał się nas prześwietlać na wylot.
W wyjątkowej jak na nas ciszy weszliśmy do środka i każdy usiadł na swoim miejscu. Nasza ławka, czyli moja i Maggie to pierwsza ławka od drzwi. Dobra miejscówka, nie rzucająca się w oczy, a jednocześnie wszystko widać. Dodatkowo zawsze można się oprzeć czy schłodzić latem od ściany.
- Wyciągnijcie tylko długopisy. Zaczniemy od kartkówki z dat. – zakomunikował wyciągając z teczki kartki przeznaczenia – Postawcie wszyscy plecaki na ławkach. AJ schowaj już tą kanapkę! Laura to nie jest czas i miejsce na przeglądanie się w lusterku! Pit przestań rozmawiać z AJ.... – zwracał uwagę poszczególnym uczniom podczas rozdawania prac. Po rozdaniu stanął przy swoim biurku zerknął na zegarek i powiedział: - Czas start! Macie 20 minut.
W mojej głowie zakołatała się myśl ,,20 minut na dwie strony A4?!" .....
CZYTASZ
Gimbaza
Ficção AdolescenteŻyciowe perypetie nastolatki uczęszczającej do gimnazjum w wielkim mieście. Intrygi, grupki, miłość, zdrada i wszystko co inne zdarza się w młodzieńczym okresie życia.