Fanfiction do tajskiej serii „Ghost Host Ghost House".
Opowiadanie skierowane tylko do dorosłego czytelnika, zawiera szczegółowe opisy scen erotycznych.
Bez korekty, mogą występować drobne błędy, które nie powinny wpłynąć na odbiór opowiadania.
Dla Uru, na przebłaganie za moją bezmyślność.
Miało być słodko i uroczo, jeśli mi nie wyszło, przepraszam, ale sama się ze mną zgodziłaś, że Kevin i Pluem to takie dwa Ciapki. :D„ Wszyscy okoliczni mieszkańcy wiedzą, że nie należy zbliżać się do tego domu. Historie o tym, jak ludzie znikali w nim w niewyjaśnionych okolicznościach są przekazywane tam z pokolenia na pokolenie. Wersji jest wiele. Niektóre mówią o tym, że właściciel domu miał romans ze swoją służącą. Kobieta zaszła w ciążę i urodziła dziecko, a kiedy jej mąż zobaczył niemowlę łudząco podobne do jej pracodawcy, zakradł się nocą do jego domu i poderżnął mu gardło. Inne wersje mówią o służącym, który był bez pamięci zakochany w swojej pani. Gdy właściciel nawiedzonego domu zaproponował jej małżeństwo, jej służący przyszedł nocą do domu mężczyzny i dźgnął go prosto w serce. Chwilę później sam zginął w ogrodzie domu rozszarpany przez psy właściciela. Wszystkie historie miały jednak wspólny element - właściciel nawiedzonego domu nigdy się nie ożenił i nie miał dzieci ani spadkobierców. Został zamordowany w swojej posiadłości, a jego udręczona dusza nigdy jej nie opuściła. Od tamtej pory snuje się po niej nocami i towarzyszy mu biały pies. Ktokolwiek próbuje się zbliżyć do domu, słyszy ostrzegające warczenie. Podobno też słychać je za dnia, a jeśli wejść do domu w dzień, można zobaczyć plamy krwi pojawiające się znikąd na drewnianej podłodze. W dwutysięcznym roku młode małżeństwo wybrało się w podróż do rodziców kobiety. Zepsuł im się samochód w pobliżu nawiedzonego domu. Widzieli zapalające się w oknach światła, więc uznali, że poproszą mieszkańców domu o pomoc. Kiedy tylko przekroczyli bramę posiadłości, zobaczyli stojącego na schodach mężczyznę ze świecą w ręku. Przed nim stał biały pies. Szczekał i warczał na parę, a jego pan nie zrobił nic, by go uspokoić. Małżeństwo oddaliło się stamtąd, szukając pomocy gdzieś indziej. Podobno duch oszczędził ich tylko dlatego, że kobieta była we wczesnej ciąży. Mimo to para po dziś dzień słyszy nocami warczenie psa, które ostrzega by nigdy więcej nie zakłócali spokoju jego pana."
Pluem aż się wzdrygnął na myśl o duchu psa, który przez całe życie prześladuje niewinne osoby. Zastanawiał się, czy pokazać tę historię Kevinowi. Na pewno by mu się spodobała, ale istniało spore ryzyko, że chłopak chciałby do tego domu pojechać. Na samą myśl Pluema przeszły ciarki. Nie powinien czytać takich historii na noc, teraz nie będzie mógł zmrużyć oka sam w pustym domu. Nastawił czajnik z wodą, by zaparzyć sobie ziołową herbatę. Może to go trochę uspokoi. Zaledwie chwilę później rozdzwonił się jego telefon.
- Pluem? Przyjedź po mnie, proszę. - W słuchawce odezwał się Kevin. Jego głos drżał. Chłopak wyraźnie był przerażony, co nie było do niego podobne. Pluem od dawna nie mógł wyjść z podziwu, jakim cudem tak drobna i krucha istotka jak Kevin mogła być tak nieustraszona.
- Spokojnie. Jesteś w domu? - zapytał.
- To nie jest mój dom. Pluem, proszę... - wyszeptał błagalnym głosem w słuchawkę, po czym się rozłączył. Nie brzmiało to dobrze. Wyglądało na to, że chłopak był w niebezpieczeństwie. Adrenalina momentalnie zawrzała w żyłach Pluema. Szybkim ruchem wyłączył ogień pod czajnikiem, strącając przy tym kubek z suszonymi ziołami z blatu kuchennego. Nie zaprzątał sobie głowy sprzątaniem tego bałaganu, uznając, że zrobi to później. Chwycił tylko kask i wsiadł na motor zapominając nawet o tym, by zamknąć mieszkanie na klucz.Kevin biegł ulicą. Boso, w szortach i krótkiej bluzie, choć wieczór był chłodny. W dłoniach ściskał telefon. Wyglądało na to, że wybiegł z domu tak jak stał, nie martwiąc się o to, by ubrać buty czy zarzucić na siebie coś cieplejszego.
Przecież ledwie wczoraj Pluem prosił go, by bardziej na siebie uważał. A co gdyby Kevin się zgubił? Przecież jeszcze nie znał okolicy. Co gdyby nadepnął bosą stopą na stłuczone szkło i zrobił sobie krzywdę? Co gdyby Pluem nie przyjechał na czas?
- A co, gdybym już spał i nie usłyszał twojego telefonu? - zapytał. Tak, był na niego zły. Bieganie nocą po miasteczku w takim stanie było skrajnie nieodpowiedzialne.
Kevin nie odpowiedział na jego pytanie. Zamiast tego objął go za szyję i wtulił się mocno w jego ciało, jakby ramiona Pluema nagle były jedynym bezpiecznym miejscem, w którym mógł się schronić. Teraz, gdy był tak blisko, Pluem mógł poczuć, że całe jego ciało drży. Kevin oddychał ciężko i dosłownie trząsł się z przerażenia.
- Proszę, zabierz mnie stąd. - powiedział błagalnym tonem.
Pluem nie pytał o to, co doprowadziło go do takiego stanu. W tej chwili nie warto było stresować go jeszcze bardziej. Zamiast tego przytulił go do siebie, głaszcząc uspokajająco po plecach. Najważniejsze, że chłopak był już przy nim, cały i zdrowy. A Pluem był absolutnie pewien, że nie pozwoli go skrzywdzić, choćby miał to przypłacić własnym życiem.
CZYTASZ
Życie jest zbyt krótkie, by czekać
FanficFanfiction do czwartego odcinka tajskiego serialu „Ghost Host Ghost House".