𝐉𝐀𝐈𝐋; greenflame

174 11 112
                                    

 platonic!!

angst x soft, 1.4k slow

━━━ devil town by cavetown

Długie, wciąż wilgotne po wziętym prysznicu brązowe kosmyki opadały czekoladowookiemu na twarz. Niezależnie, jak często poprawiał je, by nie uniemożliwiały mu widoczności, zawsze kończyło się to fiaskiem. Tylko żel potrafił je ujarzmić. Mówiąc o włosach, nie tylko jemu przydałby się fryzjer.

Lloyd siedział na nie pościelonym łóżku. Poduszki walały się po całym pokoju i Kai doskonale wiedział, że same nie znalazły się na podłodze. Noga Mistrza Energii podskakiwała, a on sam był cały w nerwach. Schował twarz w dłoniach, a mlecznozłote pukle włosów przypominały siano.

Kai sapnął cicho, patrząc na przyjaciela niemal błagalnym wzrokiem.

Siedemnastolatek wyczuł intensywne spojrzenie starszego. Odsunął dłonie od twarzy i uniósł wzrok, taksując czerwonego ninja przez chwilę zielonymi tęczówkami, które przypominały wiosenne pola, porośnięte wysoką trawą i kwiatami. Widząc niemą prośbę w oczach szatyna, zerwał kontakt wzrokowy. Powstrzymał się od prychnięcia.

━ Nie. Nie zgadzam się, nie ma opcji. ━ pokręcił głową, wpatrując się w podłogę pomiędzy swoimi stopami. Miał na sobie wysokie białe skarpetki i szare dresy ze ściągaczami na kostkach. Po przyjściu szatyna do jego pokoju postanowił narzucić na siebie jasnozieloną bluzę, którą zgarnął spod łóżka. Naciągnął rękawy na dłonie, bawiąc się swoimi palcami.

Blondyn był poirytowany i Kai wyraźnie to widział. Nabrał powietrza w płuca i odbił się od framugi drzwi, o którą dotąd się opierał. Z założonymi na piersi rękami lekkim krokiem podszedł do niego.

━ Młody, posłuchaj... ━ kucnął obok niego, przez co musiał lekko zadrzeć głowę, by popatrzeć mu w oczy. Młody Garmadon jednak uparcie nie odrywał wzroku od paneli. ━ To nie będzie twoja wina, jasne? To po prostu jest słuszna decyzja. Przypadła akurat tobie i to ty masz tutaj coś do powiedzenia.

Zielone oczy spojrzały w brązowe.

━ To nie fair. ━ mruknął, odganiając niechciane łzy z kącików oczu.

Kai westchnął cicho, po czym dosiadł się do przyjaciela. Przymknął na chwilę powieki, starając się nie palnąć czegoś głupiego.

Chociaż pewne wulgaryzmy cisnęły mu się na usta.

━ Tak trzeba, Lloyd. ━ zaczął spokojnie, kładąc rękę na jego ramieniu.

━ Gówno prawda! ━ krzyknął cicho. Odrzucił jego dłoń, dźwigając się na równe nogi. Zachwiał się przy wstawaniu, na co Kai tylko zacisnął usta w cienką linię. ━ Jest tysiąc innych opcji. Mogłaby pomagać w mieście. Nie wiem, pracować gdzieś, wykonywać prace społeczne, opiekować się staruszkami. Mogłaby nawet zamieszkać tu!

━ Dobrze wiesz, że nie ma takiej możliwości, młody. ━ mruknął szatyn.

━ Twierdzi kto? ━ prychnął zielonooki, wpatrując się w siedzącego na łóżku chłopaka. ━ Ma pieprzone szesnaście lat. Szesnaście lat! Jest dzieckiem, nie może...

━ Ty też nim jesteś! ━ wydarł się Kai, wstając i podchodząc do blondyna. Zielony ninja zacisnął usta, zaskoczony wybuchem Mistrza Ognia. ━ Też jesteś tylko dzieckiem, Lloyd! Masz siedemnaście lat, a siedzisz w tym syfie od małego. Przeszedłeś przez takie gówno, że szkoda gadać. Nie powinieneś podejmować takich decyzji, bo jesteś na to za młody. Ale zostałeś przed czymś takim postawiony. Musisz wybrać mądrze i kierować się tym ━ dotknął jego czoła. ━ zamiast sercem. Wiesz, że tak musi być. Tego oczekują od ciebie ludzie, mistrz Wu, my wszyscy.

NIE MAMY KIESZENI; ninjago oneshotsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz