~3~

463 26 8
                                    

Chodziłem powoli wzdłuż brzegu oceanu, przyglądałem się zachodowi słońca.
- Jest piękny... - Powiedziałem do siebie.
- Ja? Oczywiście. - Odwracając się, prawie wywróciłem się do wody.
- Co ty tu robisz? Znowu mnie śledzisz?! - Popchnąłem go lekko w ramie.
- Tak myślę że masz rację, naprawdę jestem piękny. - Przejechał ręką po włosach.
- Nie mówiłem o tobie! Idioto.. - Odwróciłem się plecami do niego.
- No ale przyznaj, jestem zajebiście piękny. - Spojrzałem na niego zza ramienia.
- Jesteś zajebiście... głupi. -
- No weź.. - złapał mnie w tali a ja poczułem lekkie dreszcze.
- Fuujka. Zostaw mnie. - Próbowałem się wyrywać a on odwrócił mnie i pochylił się w moją stronę.
- Jestem przystojny? - Zacząłem się zastanawiać. Zrobiło mi się bardzo ciepło i miałem dziwne uczucie w okolicach brzucha.
- Może trochę.... - Powiedziałem i odrazu odwróciłem wzrok z wstydu.
- TAK JEST! - Puścił mnie i upadłem na tyłek w mokry piach.
- Ała? -
- Przeżyjesz. - I odszedł.

- Co to miała być za akcja?! - Powiedziałem do siebie kopiąc jakiś kamyk w drodze do chatki.
- Jeszcze to uczucie!! Idiota, idiota, idiota, IDIOTA! - Wszedłem do chatki i usiadłem na podłogę obok Lo'aka.
- Co ty się tak drzesz. - Spojrzał na mnie.
- Bo.. - Wziąłem głęboki wdech.
- Bo?- Przybliżył twarz do mnie.
- Bo gówno, co cię to interesuje. - Pstryknąłem go w nos.
- No weźźźźźźźźźź. - Trzymał się za nos i szturchał mnie na boki.
- Dobra. Byłem nad oceanem i przyszedł Aonung i mnie złapał i puścił i poszedł i mi było gorąco i dziwnie. -
- Co. - Podeszła do nas Kiri.
- No właśnie. Co? - Lo'ak spojrzał na mnie jak na debila.
- Przecież powiedziałem. Byłem sobie nad brzegiem i przyszedł Aonung i zaczął klepać że jest piękny i przystojny i że mam mu to powiedzieć, a ja nie chciałem. I wtedy on mnie złapał i wtedy zrobiło mi się gorąco i tak dziwnie, więc powiedziałem mu że trochę jest przystojny a on do mnie jakieś "TAK DUPA COŚ" i mnie puścił i poszedł.- Wytłumaczyłem im bo mają takiego downa że szkoda gadać.
- Było odrazu. - Lo'ak przewrócił oczami.
- OOOOOOOO NETEYAM!!! - Kiri złapała mnie za ramiona.
- Boże, co. - Jest tak podekscytowana że zaraz się posika.
- Shipuje was!! On chciał po prostu zwrócić na siebie uwagę pewnie się zakochał. Oby był zakochany jak nie to ty zrób pierwszy krok, uwierz mi będzie dobrze. A to uczucie to po prostu to że się w nim zakochujesz. Chyba. Profesjonalne nazywa się to motylki w brzuchu i zarumienienie idioto. -
- Co? Ale, ale ja nie jestem gejem to po pierwsze a po druge nienawidzimy się, po trzecie jaką niby uwagę jak on jest wszędzie, a po czwarte nie jestem gejem. A i po piąte, nie jestem idiotem. Idiotom. -
- Dwa razy powiedziałeś że nie jesteś gejem. - Lo'ak się wtrącił.
- Cicho bądź. Wy nic nie wiecie. - Położyłem się żeby iść spać.

- Ejjj, Neteyam.. Obudź się. -
- No weź... nie śpij. -
- Wstawaj. - Ktoś zaczął mnie budzić i to jeszcze w nocy.
- Uhhggh.... Co..? - Otworzyłem powoli oczy i zobaczyłem mordę Aonunga.
- Boże, weź bo na zawał zejdę jeżeli jeszcze raz zobaczę twoja mordę. -
- Ta ta, chodź ze mną. - Złapał mnie za rękę.
- Gdzie niby? Jeszcze mnie porwiesz i zabijesz w lesie a ciało wrzucisz do oceanu. -
- Kuszące ale nie tym razem. Muszę ci coś pokazać. Chodź. - Pociągnął mnie za rękę.
- Okej, okej ale mnie puść. - Wyrwałem się z uścisku i wstałem prostując kości. Wyszliśmy po cichu z mojej chatki i kierowaliśmy się do LASU w którym nigdy nie byłem. Jakby nigdy też nie widziałem żeby ktoś tam chodził.
- Po co tam idziemy? Nikt tam nie chodzi. -
- Właśnie, nikt tam nie chodzi a tam jest zajebiście ładnie w nocy. -
- Coś nas zje na 99% -
- Weź nie histeryzuj. -
- Nie histeryzuje. - Weszliśmy w głąb lasu, było bardzo ciemno ale nagle doszliśmy do takiego miejsca gdzie było jaśniej. Były tu rośliny które świeciły na fioletowo i zwisające liliany z pąkami kwiatów które też lekko świeciły.
- Woow.. - Stanęliśmy na środku małej polany a ja się rozglądałem.
- Na prawdę jest tu pięknie. -
- Noo, zawsze przychodziłem tu sam. -
- To po co teraz przyprowadziłeś mnie? Masz jeszcze, yyy, tego Rotoxo
czy tam Roxto. -
- Rotxo. Wiem, ale przyprowadziłem ciebie. Tak po prostu... -
- Ahaa? -
- Usiądźmy. - Uśmiechał się do mnie lekko, był bardzo podejrzany jakby naprawdę chciał mnie zaraz zamordować...

Siedzieliśmy tak chwilę w ciszy, cały czas się zastanawiałem jak zacząć rozmowę nagle poczułem jak Aonung dotyka swoją ręka mojej.
- Co? - Pomyślałem. A potem nie pomyślałem i załączyłem nasze dłonie. Wtedy zrobiło mi się naprawdę gorąco, nawet bardziej niż wtedy. Spojrzałem się na niego a on na mnie, patrzeliśmy sobie głęboko w oczy. Przybliżyłem się do niego i spojrzałem na jego usta, a wtedy spowrotem na oczy. Aonung wiedział o co mi chodzi i złączył nas w pocałunku. Chwilę tak trwaliśmy do póki nie zorientowałem się co tak właśnie teraz się dzieje.

Odepchnąłem go od siebie i zacząłem biec w stronę domu.
- Co ja zrobiłem?! - Łzy napłynęły mi do oczu.
- Japierdole... - Biegłem tak szybko że nie zauważyłem że już jestem blisko brzegu oceanu.
- Kiri miała rację... Nie z wszystkim ale miała.... - Kurwa.

TEN ROZDZIAŁ CALYLY CZAS MI SIĘ USUWA BOZEEEE

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Jan 26, 2023 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

| A drop of love | Neteyam x Aonung Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz