IV

68 7 1
                                    

MARINETTE:
Po co ja się zgadzałam na ten plan. Moi przyjaciele są super ale ich plany mnie przerastają. Nie mogłam znaleźć sobie normalniejszego towarzystwa.

Siedzę w TAXI, które zamówił mi Nathaniel i zastanawiam się jakim cudem oni jeszcze nie siedzą w psychiatryku, dobra może to trochę za duże słowa, co nie zmienia faktu że ich pomysł jest mocno pojebany.

Wyjaśnię wam to, tak w dużym skrócie:
1. Mam włamać się do wielkiej willi Adriena, gdzie jest multum ochroniarzy, a na każdym kroku jest kamera, pomijając już zabezpieczenia typu kontrola całego domu telefonem, zagłuszacze zasięgu, czy drzwi na zamek elektroniczny, i wmówić, że jestem zawodowym kelnerem, który wie co robi i jest już dorosły, a tylko wygląda na 16 łatkę bo jest zwykłym karłem
2. Znaleźć Chloe, przez którą siedzę tu w koku i za durzym męskim garniturze kelnerskim i żałuje że w ogóle wychodziłam z domu
3. Postarać się jej nie zabić, chociaż nie będzie to za łatwe
4. Zabrać jej telefon ze zdjęciami na których całuje się z Adrienem, zanim pokaże je panu Agrestowi, wole nie wiedzieć jak by zareagował na ich widok, jednak wole pocałunek żywego Adriena niż jego zwłoki, albo co gorsza zwłoki nas obu w jednym grobie.

* * *

-Dzień dobry - usłyszałam kobiecy głos z zza pleców - A pan, to nowy kelner? - szybko się obróciłam nie wiedząc co odpowiedzieć, postanowiłam improwizować

-Tak, jestem Marino, wybacz spuźnienie, w ostatniej chwili powiedziano mi, że mam zastępować kelnera, który.. yyy... zachorował

-Cześć jestem Sara - odpowiedziała kobieta - pamiętaj że jest to prywatne przyjęcie dla ważnych osób i my mamy być niewidzialni. Jedyny kontakt z właścicielem bendziemy mieli podczas identyfikacji odcisków palców.

-Odcisków palców! - powiedziałam to trochę głośniej niż chciałam, ale kelnerka się tym nie przejęła

-My szykujemy posiłki i nadzorujemy młodzież, a dorosłych obsługują roboty. - Sara dostrzegła zdenerwowanie w moich oczach - Spokojnie będzie dobrze. - Pocieszyła mnie biorąc wielką paczkę

-Ja ją wezmę - wyrwałam pudło z rąk dziewczyny - mam niezłe mięśnie - karton był cięższy nisz myślałam, ale to jedyny sposób, żeby dostać się do środka

Gdy chwiejnym krokiem doszłam do schodów, zobaczyłam Adriena idącego w stronę Kagami, dobrze, że mnie nie zauważył, uznałby że zwariowała, chociaż może by miał racje.

* * *

Udało się, jestem w środku. Sama jeszcze nie dowierzam, że udało mi się przejść i nikt nawet na mnie nie spojrzał, może kobieta miała racje, kelnerzy są naprawdę niewidzialni.
Zobaczyłam że Chloe macha przed tworzą pana Agresta swoim telefonem, nie mogłam pozwolić żeby zobaczył te zdjęcia. Wpadłam na pomysł, że się potknę i odwrócę ich uwagę, może nie jest to najlepszy plan, ale na pewno najszybszy w realizacji. Podeszłam bliżej i nawet nie musiałam się wysilać, potknęłam się o małe zagięcie na dywanie, a wielkie pudło wyleciało mi z rąk.
Chloe przez zaskoczenie upuściła telefon, a Adrien stojący z boku złapał paczkę i podał mi ją.

-Marinette, co ty tu robisz, to zamknięte przyjęcie - szepnął do mnie lekko zirytowany podając mi paczkę

-Ja.., muszę zabrać Chloe telefon. Ona nie może pokazać Gabrielowi... - byłam trochę poddenerwowana widząc jego niezadowoloną minę

-Hej spokojnie, przecież cię nie wyrzucę - uspokoił mnie chłopak i położył ręce na moich, które trzymały pudło, czując jego ciepło trochę się uspokoiłam - powiesz mi póżniej, po co ci ten telefon, a teraz się nie martw, tata konfiskuje telefony na czas spotkania - uśmiechnęłam się minimalnie

-Adrien, nie rozmawiaj z kelnerem - usłyszeliśmy donośny głos pana Agresta - Dobrze, dorosłych zapraszam na sale, a dzieci pójdą Adrienem na górę.

Gdy szłam w stronę kuchni zatrzymał mnie rosły mężczyzna, przytrzymując mnie za ramie - Marinette, nie mam pojęcia co tutaj robisz, ale pamiętaj, obserwują cię kamery i jeżeli tylko zbliżysz się do mojego syna, to obiecuje, że gorzko tego pożałujesz - powiedział suchym zimnym głosem, a ja mimowolnie zadrżałam i przełknęłam głośno ślinę

Po chwili doszło do mnie gdzie jestem i co właśnie usłyszałam, ale nie mogłam się teraz poddać, muszę złapać Chloe, zanim zniszczy mi resztę życia.
Podeszłam do kuchni i znowu usłyszałam charakterystyczny głos Sary - Ja pójdę do dzieci a ty zostaniesz w kuchni

-Nie ja.. - pomyślałam, że muszę ją przekonać, że to nie jest najlepszy pomysł - Dobrze - wciąż próbowałam udawać męski głos i myśle że nawet mi to wychodzi,  jednak 15 minutowe ćwiczenia z Zoe na chwile przed „włamankiem" coś dały

Będąc w kuchni złapałam za kilka talerzy z górnej półki i zrzuciłam je na ziemie, gdzie potłukły się z głośnym hukiem. Nie musiałam długo czekać na reakcje kobiety.

-Dobrze, to ja zostanę w kuchni a ty idź na górę do dzieci - usłyszałam zdenerwowany głos Sary i rozradowana pobiegłam na schody

————————————————————
Dzisiaj taki dość krótki rozdział, chociaż myśle, że obiecujący, ale następny będzie prawie dwa razy dłuższy i będzie nareszcie Adrienek :)

Two options, one choice - MiraculousOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz