VI

49 5 1
                                    

FELIX:
W poprzednim odcinku: (Musiałam)
Wpadłem do pokoju i od razu uśmiech pojawił się na mojej twarzy. Tak, tego właśnie szukałem, najprawdziwsze biuro Gabriela Agresta.
Bez zbędnego zastanowienia zacząłem przeszukiwać szafki i szuflady w poszukiwaniu informacji i podejrzanych dokumentów. Przestałem na chwile, żeby się trochę rozejrzeć kiedy zobaczyłem na ścianie wielki obraz przedstawiający ciocie Emili, był śliczny, ale obejrzałem już z mamą setki seriali kryminalnych, i wiem, że takie obrazy nigdy nie wiszą bez powodu. Podszedłem w celu sprawdzenia, czy to przypadkiem nie jest tajna skrytka, kiedy usłyszałem otwierające się drzwi. Od razu wskoczyłem pod biurko i zatkałem sobie usta dłonią żeby głośno nie oddychać. Usłyszałem w pokoju ciężki kroki. Zamknąłem oczy z przerażenia i nie ruszyłem się z miejsca.

Kroki rozlegały się echem po pokoju, przez co wydawały jeszcze głośniejsze. Kiedy usłyszałem, że osoba będąca w pokoju, zaczęła chodzić, pewnie się rozglądała, albo.. chwila, jeżeli to był wujek, to po co miał by się rozglądać po pokoju, skoro tak dobrze je znał.
Moje ciche rozmyślania przerwało uderzenie drobnego ciała o podłogę. Otworzyłem oczy, które do tej pory były zasłonięte moją dłonią i zobaczyłem...

-Mari!? - krzyknąłem jednocześnie zdziwiony jak i uradowany, że to nie był pan Agrest, a jednocześnie przestraszony widokiem dziewczyny leżącej bez ruchu na zimnych marmurowych kaflach.
Dziewczyna nie odezwała się, więc zapytałem ponownie - Mari?! - znowu nie odpowiedziała - wszystko okej? - nawet nie drgnęła.

Wylazłem szybko z pod biurka, swoją drogą ten kto je projektowała, w ogóle ich nie przemyślał, nie dość że są twarde i jak się walnie w głowę, jak ja teraz, to strasznie boli, to jeszcze nie da się z nich normalnie wyleźć i trzeba się czołgać po zimnej podłodze.
Jak już udało mi się wyjść, podszedłem na kolanach do dziewczyny, żeby zobaczyć czy oddycha. Oddychała, ale powoli. Pewnie zemdlała, bo się mnie tu kompletnie nie spodziewała, nic dziwnego, nie codziennie spotyka się ludzi pod biurkiem. Pomyślałem. Trochę się rozciągnąłem, bo jednak trochę czasu tam przesiedziałem. Wstałem wciąż obok dziewczyny i podniosłem ją niczym księżniczkę. Położyłem ją na kanapie, tak, w tym pokoju jest wszystko, nawet plazma na pół ściany, jak w małym kinie, a jej nogi położyłem na oparciu, żeby miała je lekko uniesione. Uchyliłem okno i usiadłem po drugiej stronie mebla, opierając jej głowę o moje udo.
Kiedy odgarnąłem jej włosy z twarzy, zobaczyłem, że jej kok którego miała wcześniej, zsunął się, a gumka została we włosach. Wyciągnąłem ją powoli i przeczesałem jej włosy palcami, były bardzo miękkie i przyjemnie w dotyku.
Spojrzałem na jej twarz i jej fiołkowe oczy, była śliczna gdy tak leżała. Nie mogłem oderwać od niej wzroku.

MARI:
Poczułam, że coś się pode mną minimalnie porusza, otworzyłam oczy i zobaczyłam, że leżę na czyichś spodniach. Próbowałam sobie przypomnieć co się stało, ale ostatnie co pamiętam to jak przed kimś uciekłam i wbiegłam do tego pokoju.

-Mariś? - usłyszałam znajomy głos, przez chwile pomyślałam, że to Adrien, bo tylko on tak do mnie mówił, jednak ten głos brzmiał inaczej

-Felix - powiedziałam lekko drżącym głosem - Co się stało? - cichutko zapytałam, a blondyn uśmiechną się do mnie

-Bałem się o ciebie - szepnął chłopak, spojrzałam na niego wciąż oczekując na odpowiedź - zemdlałaś przede mną, chyba nie spodziewałaś się, że tu będę i się wystraszyłaś

-Rozumiem - usiadłam powoli obok chłopaka i zaczęłam sobie przypominać, gdzie jestem i co się stało.

Czułam się naprawdę bardzo słabo i ledwo udawało mi się utrzymać siedząc, to nie był mój pierwszy raz, kiedy zemdlałam ale i tak bardzo się przestraszyłam. Trzęsły mi się dłonie i ledwo łapałam oddech, chłopak to zauważył i delikatnie objął mnie rękami.
Czułam się w jego ramionach bezpiecznie, tak jak do tej pory czułam się tylko przy Adrienie. Gdy po kilku minutach to sobie uświadomiłam odsunęłam się z lekkim przerażeniem na twarzy.

-Wszystko dobrze? - zapytał czule i tak spokojnie jak tylko Adrien potrafi, zaraz... czemu ja go porównuje do mojego chłopaka, to normalne?! Próbowałam się uspokoić, ale ta myśl w ogóle mi  tego nie ułatwiała, po chwilo zauważyłam, że chłopak coś do mnie mówi - Mari, słuchasz mnie? - zapytał zirytowany

-Nie.., znaczy tak.., znaczy.. mógłbyś powtórzyć?

-Pytałem, czy czujesz się już lepiej? - odpowiedział bardzo powoli, akcentując każde słowo, co mnie lekko zirytowało. Przecież nie jestem głucha, tylko trochę się zamyśliłam.

Jednak Felix nie zauważył mojej obrażonej miny.
Spojrzał się na mnie odgarniając pasmo moich włosów za ucho.

-Tak, chyba tak, ja.. - nie mogłam skleić normalnego zdania, czułam się dziwnie siedząc tak blisko i czując jego ciepły oddech na twarzy, ale nie chciałam się odsunąć, nie chciałam przestać patrzeć w jego szaro-zielone oczy, nie chciałam, żeby ten moment się skończył.

-Wyglądasz o wiele lepiej - przerwał, również patrząc mi w oczy

Było mi tak przyjemnie, jak wtedy, kiedy jestem w objęciach Adriena.
Dlaczego ja go znowu porównuje do jego kuzyna, czy ja się w nim.. nie, nie kończ tego zdania, bo jeszcze w to uwierzysz, ty kochasz Adriena i tylko Adriena!!! próbowałam przestać o tym myśleć, kiedy nieświadomie przybliżyłam moją twarz do jego ust i je złączyłam, nawet nie wiem jak to się stało, to było wbrew mojej woli, ale nie mogłam przestać. Pocałunek był miły i delikatny, ale jednak czułam się dziwnie, bo do tej pory nie całowała nikogo poza Adrienem. Trwało to kilka sekund, a wydawało się jakby to była wieczność, kiedy uświadomiłam sobie, co ja robię odsunęłam głowę i spanikowana położyłam ręce na twarzy.

-Ja.. przepraszam - wyszeptałam

-Nie, to nie twoja wina, to ja powinienem się odsunąć - odpowiedział trochę głośniej

Kiedy to mówił spojrzałam kątem oka na drzwi i zamarłam, jak Felix zobaczył moją minę, obrócił się za siebie, żeby zobaczyć miejsce w które się patrzę.
Zauważyłam po jego twarzy, że żałuje, że w ogóle tam spojrzał

-Jak długo tu stoisz? - zapytałam trzęsącym się głosem

-Wystarczająco, żeby widzieć, jak całujesz mojego kuzyna - odpowiedział zdenerwowany jego blada twarz sprawiła że poczułam się strasznie i zrobiło mi się nagle bardzo słabo

-Adeien, ja... - powiedział cicho Felix, ale blondyn mu przerwał

-Boże, Felix, nie dość, że widzę cię jak całujesz już drugą dziewczynę tego samego dnia i do tego moją!- przestał na chwile krzyczeć, żeby złapać oddech - to jeszcze próbujesz się tłumaczyć!!! - tym razem wrzasnął tak głośno, że łzy zaczęły spływać mi po twarzy

-Drugą? - pisnęłam zdziwiona, jednak chłopak się nie odezwał

Felix spojrzał się na mnie szukając wsparcia, a ja już nie wiedziałam co robić, wtedy Adrien wybiegł z pokoju niewytrzymujące presji. Nie jestem pewna, ale wydaje mi się, że miał mokre policzki od łez, albo potu, bo nie wiem od czego jeszcze mogły by się tak błyszczeć.
Po chwili zdecydowałam, że pobiegnę za nim, gdy zerwałam się z kanapy, blondyn złapał mnie za nadgarstek

-Proszę, powiedz jak go znajdziesz, chce z tobą porozmawiać i wyjaśnić to co zaszło - pokiwałam tylko głową na jego słowa i pobiegłam za Adrienem

Gdy wybiegłam z pomieszczenia, zobaczyłam pustkę, a chłopaka nigdzie nie było. Pewnie wbiegł do jakiegoś pokoju. Pomyślałam. Czułam się tak tragicznie, że nawet nie miałam siły go szukać.
Skoro i tak go nie znajdę, to wrócę do pokoju Adriena, w którym w sumie teraz powinnam być.

-Adrien.. - krzyknęłam w pusty korytarz, głosem pełnym rozpaczy, żalu, nienawiści do samej siebie i innych emocji, których bardzo nie chciałam odczuwać - przepraszam!... - mój smutny głos odbił się echem po budynku, a ja poszłam w stronę pokoju chłopaka, którego przed chwilą zdradziłam

Two options, one choice - MiraculousOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz