Hanji Zoe x Reader

3 0 0
                                    


Czy znacie może ten moment czy w życiu gdy wszystko wam się wali? Właśnie doświadczyłem tego na własnej skórze patrząc z korony drzew na coraz to wyżej wspinających się tytanów. Ale od początku. Niejaka wariatka Hanji po tym jak zabito beana i chuj wie kogo uznała, że musimy wyruszyć za mury, żeby złapać tytanów do jej badań. Dowódca uznał, że zajmie się sprawą zabitych tytanów ale na nieszczęście ja musiałeś być przydzielony do pomoc czterookiej. I o to jestem ja, który podczas wyprawy musiał uszkodzić sprzęt to trójwymiarowego manewru. Spojrzałem na rozszarpaną linkę, a raczej jej pozostałości. Nie wiedziałem czy czuć strach, żal czy śmiać się z mojego szczęścia. Ciekawe czy Zoe szybko zobaczy moją nieobecność. Chociaż patrząc na ostatni czas chyba zbyt często jest zamyślona. Na przykład wtedy gdy szliśmy pustym korytarzem i usiłowała "czytać" papiery do góry nogami i wpadła na ścianę. Po zadanym pytaniu przeprosiła i uciekała szybko do gabinetu. Z rozważań  wyrwało mnie pytanie 

-wszystko w porządku? - uniosłem wzrok na kobietę która w tej samej chwili prawie spadła z drzewa. 

-nie do końca bym powiedział - uniosłem szczątki liny. 

Czyli jednak zwróciła uwagę szybciej niż myślałem. Hanji zastanowiła się przez chwilę by zaraz z entuzjazmem podzielić się swoim pomysłem. 

- Kyo musi pomóc zejść ci na ziemię, a reszta przyprowadzi konie. Będziemy musieli zmienić szyk. - zatrzymała się na chwilę rozglądając się po osobach. - Nokaru - wskazała palcem na blondynkę - pójdziesz na miejsce [t.i], a  Ren Twoje miejsce. Oboje przytaknęli - w takim razie wykonać zadanie! - krzyknęła skacząc z uśmiechem z drzewa. Chyba nigdy nie uda mi się jej zrozumieć.

------------------------------                                                                                                   -------------------------------

 Chyba nigdy nie uda mi się jej zrozumieć.Po tej całej sytuacji i oddaniu raportu dowódcy ruszyłem z ręcznikiem i ubraniami do łazienki. Zimny prysznic trochę mnie pobudził oraz zmył całe problemy. Ubrany w piżamę ruszyłem do pokoju jednak było coś co nie pozwoliło mi się ruszyć do przodu i ciągnęło do tyłu. Autentycznie zostałem wciągnięty do gabinetu i zamknięty na klucz. A najgorsze w tym wszystkim, że przez czterooką. Wyglądała jakoś dziwnie, czyżbym coś zrobił? Jaki jeden z moich przełożonych może mnie ukarać. - od razu mówię, że co złego to nie ja. - podniosłem ręce do góry w geście obrony. Zaśmiała się szaleńczo przez co poczułem się lekko niekomfortowo, zwłaszcza braku drogi ucieczki. -skąd ten pomysł? - położyła dłoń na moim ramieniu. Ta relacja była na prawdę dziwna. Z każdym dniem zaskakiwała mnie bardziej.

 - czy ja mogłabym Ci coś zrobić? - i przerażała jednocześnie. Jej oczy spojrzały prosto w moje. Znałem ten wzrok, zazwyczaj patrzyła tak na tytanów.

 -jako mój przełożony masz wiele możliwości po za tym jesteś dość kreatywna i nie przewidywalna więc myślę że mogłabyś mnie jakoś zaskoczyć. - wstałem z zamiarem odebrania klucza jakkolwiek. Uśmiechnęła się ponownie lecz tym razem złośliwie? 

-możliwe, że masz rację - podeszła do oka i spojrzała na niebo. - chciałbym Ci coś powiedzieć właściwie. - podszedłem do niej zaciekawiony - po pierwsze - rzuciła kluczem przez okno śmiejąc się - nie masz jak stąd wyjść - Próbowałem go złapać ale z marnym skutkiem

- a po drugie - przyciągnęłam mnie do siebie i pocałowała...

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Feb 04, 2023 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

One Shoty Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz