2. Zabliźnione rany

1.1K 85 18
                                    

ROZDZIAŁ NIESPRAWDZONY. MOŻE ZAWIERAĆ BŁĘDY.

Twitter: olaamaras + #pfmnapapierze
Instagram: olaa.maras

Miłego czytania, xoxo

Jej słowa wciąż brzęczały mi w głowie, jakby ktoś nieustannie wykrzykiwał je w ciemnym tunelu, a te w nieskończoność echem odbijały się od jego ścian, sprawiając, że wciąż były doskonale słyszalne. Za każdym razem na nowo uświadamiały mi, że to nie był tylko straszny sen, z którego wybudziłam się zlana potem, a boleśnie okrutna rzeczywistość, z którą przyszło mi się zmierzyć.

Mimo ogromnego strachu, który we mnie zakiełkował i rozrastał się niczym bluszcz, posłusznie dokończyłam pakowanie swoich rzeczy. Tak, jak nakazała mama.

Niechętnym wzrokiem obdarzyłam walizkę, która stała tuż przy łóżku. Palcami wciąż maltretowałam rękaw koszulki, próbując powstrzymać natarczywe drżenie rąk, jednak bezskutecznie. Stres na dobre się we mnie zaszył, a ja nie potrafiłam tego powstrzymać. Nie potrafiłam uspokoić się na myśl, że nadchodzące tygodnie spędzę w Essex. Już nawet nie chodziło to, że przez cały ten czas miałam nie widzieć Nathaniela, choć te myśli również bolały. Bałam się, że mój pobyt tam będzie dla Ashtona idealną przepustką do tego, by ponownie mnie dotknąć, tym samym na nowo otwierając zabliźnione rany. Nie chciałam znowu mierzyć się z tym całkowicie sama. Nie chciałam znowu czuć tej dobijającej bezradności, która tylko przypominała o tym, jak wielką miał nade mną władzę. Nie chciałam znowu czuć się, jakby moje życie nie miało dla nikogo znaczenia. Jakbym była tylko szmacianą lalką, z którą mógł zrobić, co mu się żywnie podobało.

– Liliya? – Usłyszałam głos taty, a zaraz po tym jego głowa wsunęła się pomiędzy drzwi, a framugę. – Już czas. Ciocia Nancy zaraz będzie – dodał, zerkając na mnie przelotnie i zawiesił wzrok na walizce. Skinęłam tylko, czując jak moje serce przyspiesza wraz z wypowiedzeniem przez niego tych kilku – pozornie zwykłych – słów. Następnie zniknął w korytarzu, a ja wiedziałam, że nadal był potwornie zły, mimo że ukrywanie negatywnych emocji szło mu znacznie lepiej niż mamie.
Wzięłam głęboki wdech, starając się powstrzymać łzy, gromadzące się pod powiekami. Nie miałam już sił, żeby płakać i nie chciałam robić tego, gdy Nancy lada chwila miała się zjawić i nie daj Boże, zacząć dociekać, co było powodem mojego smutku.

Chwyciłam do ręki telefon i spojrzałam na wyświetlacz. Kilkanaście wiadomości i nieodebranych połączeń. Większość od Nathaniela.

Przełknęłam ciężko ślinę, czując ukłucie w klatce.

Kiedy wczorajszego ranka obiecaliśmy sobie zdzwonić się wieczorem, nie sądziłam, że przez następnych kilkanaście godzin nie będę miała odwagi, by odebrać. Nie wiedziałam, co miałabym mu powiedzieć w obawie, jak zareaguje. Po minionych wydarzeniach, jakie miały miejsce między Nathanielem, a Ashtonem wolałam nie wspominać o narzeczonym cioci w rozmowach z Carterem. Był narwany, a jego nieustępliwy charakter sprawiał, że w mojej głowie tworzyły się same czarne scenariusze odnośnie do jego reakcji.

Dlatego gdy urządzenie w mojej ręce ponownie zawibrowało, a na ekranie spostrzegłam jego imię, bez zastanowienia odrzuciłam połączenie. I choć robiłam to z wielkim trudem, a tęsknota niemal kruszyła moje serce, wiedziałam, że to było najwłaściwsze rozwiązanie.

Ociężale podniosłam się z łóżka, a walizkę chwyciłam z jeszcze większym trudem. Ostatni raz rozejrzałam się po pokoju, powoli analizując czy spakowałam wszystkie potrzebne rzeczy. Robiłam to najdłużej, jak potrafiłam, by odwlec w czasie moment zejścia na parter. Jednak w końcu musiałam to zrobić.

Pray for me | JUŻ W SPRZEDAŻY Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz