Rozdział 1. tajemnicze morderstwo~

19 2 1
                                    

Stałem przed wysokim bjurowczem. Był pohmorny dzień i zaczęło wiać zimnym nie przyjemnym wiatrem. Wzdrygnąłem się i nie pewnie po now nie spojrzałem na nie znaną mi osobę, leżała ona na chodniku przed biurowcem. Było widać że długo tam leżała, bo plama krwi byka gigantyczna, a jej skure była blada jak śmierć. Stałem w szoku, na szczęście nie byłem sam. Była że mną moja koleżanka, gdyby jej tu nie było był bym pobejżany w zabójstwie... no i bym nie dał rady zadzwonić ba policję. czego i tak ja nie zrobiłem, tylko moja koleżanka azjatka.

Gdy skończyła z tym co robiła, podszedł do mnie i mnie przytuliła. Ja tylko stałem jak ten słup soli. Po chwili puściła mnie i obiekt mnie ramieniem, i zaczęła mnie delikatnie ciągnąć do najbliżej ławki. Stała ona przy wielkim drzewie a obok znajdował się roskład jazdy autobusów. Był tam tagrze znak przystanku autobusowego oraz jakiś śmietnik. Dziewczyna posadziła mnie na ławce i usiadła obok mnie. Siedzieliśmy w ciszy przez dłużą chwilę, aż w końcu odezwała się dziewczyna.

- nie martw się. Nie jesteś jednym z podejrzanych. W końcu nie miałeś jak jej zabić
Milczałem. Czułem się do dupy, miałem wrażenie tak jakby cały moje życie właśnie legło w gruzach. Do moich oczu napłynęły łzy, schowałem twarz w dłoniach i pozwoliłem łzom spływać po moich policzkach. Po chwili poczułem jak Tajlandia głaszcze mnie po głowie, spojrzałem na nią, a ona się ciepło do mnie uśmiechnęła. Nagle rozległ się głośny dźwięk wycia syreny, a po chwili pojawiły się dwa radiowozy. Gdy pojazdy stanęły, wyszło z nich kilku policjantów i detektywów.

Tajlandia szybko wstała i do nich podeszła, po czym zaczeła coś opowiadać jednemu z policjantów. Siedziałem na ławce i wpatrywałem się w dziury w asfalcie. Po jakimś czasie Tajlandia do mnie wróciła i kucneła przedemną.

- choć. Wracamy do domu
Delikatnie złapała mnie za rękę, po czym wstała i pociągnięta mnie ostrożnie do góry. Nie pewnie wstałem, a dziewczyna uśmiechnęła się do mnie, a po chwili szliśmy w kierunku parkingu.

Gdy już tam byliśmy, pokjerowaliśmy się w stronę auta Tajlandii. Nagle dziewczyna się zatrzymała.

- nos japierdole...
Szepneła z nie dowierzaniem. Podniosłem wzrok z asfaltu i spojrzałem na auto. Widok mnie zamurował.

Auto Tajlandii było porysowane, lakier był zdrapany, szyby po wybiane, lusterka po wyrywane, drzwi zostały wyrwane a śiedzena były roszarpane.

Tajlandia w kurwiona wyciągnęła telefon i zaczęła robić zdjęcia samochodu. Gdy skończyła zameldowała to na policję.







































































Niech Spłynie Na Nas Krew, a Niebiosa Się Rostąpią~Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz