[🐢] zakończone
✏︎ Taehyung upadł pierwszy, Jeongguk upadł mocniej, a Taehyung odszedł.
czyli
Jeon Jeongguk i Kim Taehyung mieli tworzyć idealną wspólną przyszłość, ale nie wszystko poszło zgodnie z planem.
tags; ꒰ social media, mpreg! smut...
Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.
Serce Jeongguka zatrzymało się w klatce piersiowej, gdy wpatrywał się w ciemne oczy stojącego przed nim Taehyunga. Mężczyzna wyglądał na zupełnie poważnego, kiedy wypowiadał te słowa. Co do cholery? Co to miało znaczyć? Jak to Taehyung nie chciał, żeby Kyuu dowiedział się o tym, że jest jego tatą? W takim razie po co tak bardzo chciał i upierał się przy teście na ojcostwo?
Biorąc głęboki wdech, odepchnął od siebie Taehyunga zaskakując go tym samym. Jeongguk zacisnął szczęki, patrząc na starszego nieprzyjaznym spojrzeniem i prychnął, kręcąc głową. Dlaczego czuł się tak rozczarowany? Narobił sobie nadziei na szczęśliwą rodzinkę, a Taehyung nigdy przecież kurwa nie powiedział, że chciałby ją z nim stworzyć. Pragnął mieć jedynie kontakt z Kyuu, o to cały ten pieprzony czas się rozchodziło. Wiedział o tym, ale czemu teraz bolało go serce?
— Co? — spytał, jakby się przesłyszał i próbując wyglądać na opanowanego, zniżył głos, aby bawiący się w salonie chłopiec go nie usłyszał. — Jak mam mu wyjaśnić to, że jakiś obcy pan chce być w jego życiu bez porządnego uzasadnienia? Dlaczego tak bardzo chciałeś mi go odebrać, żeby teraz nie mógł usłyszeć prawdy, Taehyung?! — zacisnął palce w pięści, a gula uformowała mu się w gardle. Ciężko było ją przełknąć.
— Jeongguk, uspokój się — syknął Kim, wsuwając dłonie w swoje włosy. Młodszy zdecydowanie go nie rozumiał. Jak mu miał to wyjaśnić, żeby nie wyjść jeszcze gorzej w jego oczach? —To nie tak, że nie chcę, żeby w ogóle się o tym nie dowiedział! Teraz, kiedy moja kariera tak bardzo się rozwija nie mogę sobie pozwolić na...
— Więc wybierasz karierę, zamiast własnego syna? — prychnął gorzko, przełykając łzy. Jeongguk czuł się jak idiota, stojąc i słuchając wszystkiego o czym mówił Taehyung. Jak mógł myśleć, że Beomgyu będzie ważniejszy? Miał nadzieję na lepsze życie dla tego maleństwa, że im obu będzie się żyło lepiej z Taehyungiem, jego pomocą, a on co? Nie chciał ujawniać prawdy, bo kariera była ważniejsza. Zresztą jak zawsze w przypadku Taehyunga.
— Kurwa, nie o to chodzi! — Taehyung uniósł głos, sprawiając że Jeongguk drgnął zaskoczony.
— Więc o co, Kim?
— Ja nawet nigdy nie chciałem zakładać z tobą rodziny!
Te słowa wypłynęły z ust Taehyunga szybciej, nim zdążył zorientować się co właśnie powiedział. Zrozumiał jaką gafę palnął, kiedy wielkie oczy Jeongguka ponownie zaszły łzami, a jego ciało drżało od zapewnie wstrzymanego szlochu. Nie musiał być geniuszem, aby zrozumieć, że zranił młodszego swoimi słowami. Kurwa, sam siebie zdziwił mówiąc je! Kiedyś być może te słowa byłby prawdą, ale teraz...
Otworzył usta, żeby jakkolwiek się wytłumaczyć, ale zanim jakieś słowo opuściło jego wargi dłoń Jeongguka odbiła się z plaskiem o policzek Taehyunga, którego głowa pod wpływem uderzenia przekręciła się w prawo. Wziął głęboki wdech, przez chwilę nie reagując. Zupełnie zasłużył na to co zrobił Jeongguk. W zasadzie to przywaliłby sobie mocniej na jego miejscu.