Gun. VI

32 6 0
                                        

„Do czasu”

Na dworze było już ciemno, mimo to Lee nadal chodził ciemnymi uliczkami seulu zastanawiając się, kiedy jego los się odmieni, kiedy w końcu nie bedzie musiał udawać osoby, która nie jest. Przeszło mu na myśl, że wtedy gdy wyjedzie do swojej organizacji i zostanie tam już na dłużej, jednak od razu odciągnął tą myśl. Był tam już kilka razy i jak zwykle udawał tego kim nie jest. Więc co by musiało się stać aby tym razem było inaczej?

Szedł spokojnie z lekko przymkniętymi powiekami gdy nie usłyszał głośnego huku,
podoobnego może do wystrzału pistoletu.

Nie mylił się.

Tuż za nim stali dwaj uzbrojeni faceci, Lee nie mógł im się przyjrzeć, ponieważ na ich twarzach widniała maska, która zasłaniała połowe ich twarzy.
Lee stał bezruchowo, jakby się tym wcale nie przejął. Już miał iść dalej gdy jeden z nich się odezwał.

-Co z tobą zrobimy dzieciaku. - Odezwał się, raczej starszy mężczyzna. Było można to rozpoznać po jego głosie. - Masz pieniądze? - odezwał się po chwili, a na twarzy Lee od razu zagościł uśmiech.

-A po co wam? - Zapytał Lee wpatrując się w zamaskowane twarze facetów.

-Nie ty tu zadajesz pytania młody. Kasa albo po tobie. - Zaśmiał się drugi z mężczyzn. - Wybieraj - dodał po krótkiej przerwie.

-Nie wybieram nic. - Powiedział Lee z uśmiechem na twarzy.

Lee czekał na odpowiedz jednak nic nie uzyskał. Jeden z facetów wyciągnął już odbezpieczoną broń i wskazał nią blondyna.

-Naprawde chcesz umrzeć? - Zapytał mając na celowniku swoją rzekomą ofiare.

Lecz Lee nic nie odpowiedział, tylko sięgnął do swojej kieszeni i pistolet niemal od razu znalazł się w jego broni celując na osobe z jego nadprzeciwka.

-A więc tak chcesz się bawić. Lee. - Powiedział, po czym miał pociągnąc za spust, jednak przeszkodził mu w tym przeszywający ból w klatce piersiowej. Jak widać, Lee był szybszy i strzelił w starca szybciej niż On w niego. Podczas gdy jeden z nich stracił przytomność Lee zastrzelił drugiego z nich, po czym cicho się zaśmiał.
Przez jakiś czas wpatrywał się w kałuże cieczy wciąż powiększającą się po czym chowając broń do kieszeni odszedł z miejsca zdarzania.

Czyli jednak to uczucie doszło do niego szybciej niż się spodziewał, adrenalina niczym błysk światła przeszła przez jego ciało zostawiając nikłe uniesienie kącików ust chłopaka na twarzy.

Gdy był już na tyle daleko z miejsca zdarzenia odwrócił się do tyłu, by spojrzeć czy nikt za nim nie idzie.
Tak naprawde nie wiedział, czy miał doczynienia z mafią czy jakimiś terrorystami,
ale wolał sie upewnić, że nikt za nim nie idzie.
Przyśpieszając krok dotarł już do swojego mieszkania, umył się dokładnie aby nie było widać już żadnych śladów krwi i podszedł do łóżka siadając na nie. Chciał się położyc ale sms od kogoś mu w tym przeszkodził.

Lino
Po co nosisz broń ze sobą cały czas?

I tu się zdziwił, bo myślał, że nikt go nie widział.

Lixie
Właśnie dla takich sytuacji. I dla pewności siebie.

Lino
Idziesz jutro do szkoły?

Lixie
Nie wiem, zobacze teraz ide soac. Dobranoc

Lino
dobrsnox lix

---------------------------------------------

tbh.. Kompletnie wyszlo inaczej, nie tak jak chcialam, ale niech zostanie juz twk.

Game for love. -Hyunlix-Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz