Świąteczny shot

250 17 0
                                    

~Perspektywa Louisa~

Nie wiem czy był to sen, czy może działo się naprawdę, ale bardzo mi się podobało.

Mieliśmy z Harry'm trójkę adoptowanych dzieci; bliźniaczki i chłopca. Sharon i Rosie miały po cztery latka, a Tommy sześć. Tworzyliśmy wspaniałą rodzinę. Tego roku wigilię spędzaliśmy w moim rodzinnym domu, nie zabrakło rodziców Harry'ego, a także jego siostry z mężem i ich nowonarodzoną córeczką. Nasze dzieciaki wysłaliśmy do rodziny trochę wcześniej, ponieważ każdy uznał, że należy nam się chwila odpoczynku. Nigdy nie narzekaliśmy na brak czasu dla siebie, ale dobrze, że tak się stało.

-Rosie, zapnij kurteczkę! Sharon nie bij brata, jak Cię wychowaliśmy? Tommy, pilnuj sióstr i słuchaj się dziadków - Harry wydawał rozkazy.

Wyglądał uroczo, stojąc w narzuconym na bokserki szlafroku i moich butach, gniotąc ich pięty. Jego ojciec brał od maluchów bagaże i pakował do samochodu, do którego zaczęli już wsiadać.

-A kto pożegna się z tatusiami? - zapytał żartując z wyrzutem.

Cała trójka zaczęła biec w naszą stronę i po chwili kleili nam się do nóg. Wszyscy się wyściskaliśmy, a gdy Tommy wsiadał do pojazdu, rzuciłem go śnieżką w tył głowy. Gnojek pokazał mi środkowy palec, czas skasować mu oglądanie telewizji i granie na konsoli.

-Tomlinson, czy to Ty go tego nauczyłeś?

-Ja? Skądże tatusiu, to pewnie te wszystkie bajki, nie potrzebnie montowałeś mu telewizor w pokoju.

-Jak zwykle zwalaj na mnie - udawał urażonego.

Zaśmiałem się. Wszedłem w głąb mieszkania, a on zaraz za mną.

-Myślisz, że możemy kupić choinkę? - zapytałem.

-Pewnie, pójdę się ubrać i jadę, a Ty w tym czasie poszukaj bombek.

-Nie ma mowy, jadę z Tobą. Jeszcze znowu wybrałbyś taką, jak w zeszłym roku.

-Drzewo to drzewo.

-Ale są ładne i brzydkie.

-Oh, Louis, Louis, co ja z Tobą mam.

-Dzieci przede wszystkim - zachichotałem głupio.

Odpowiedział mi tym samym.

-Musimy kupić też nowe buty, zgniotłeś mi pięty!

-Nie narzekaj, księżniczko.

-A Ty nie pozwalaj sobie za dużo.

Obydwaj wybuchnęliśmy głośnym, niepochamowanym śmiechem.

Ubraliśmy się ciepło i wsiedliśmy w samochód. Nie daleko, przy lesie był starszy facet sprzedający choinki; małe, duże, chude, grube. Znając Harry'ego wziąłby ponownie jakąś najbrzydszą i zapłacił fortunę za gówno.

-Tą? - wskazał palcem na pierwszą z brzegu.

-Chyba Cię skarbie boli głowa, jeśli chcesz ciąć pień to proszę bardzo, ale do pokoju gościnnego, w którym byś spał.

-Oh, to tylko drzewo.

-Tak, ale musi być idealne rozmiarem na nasz salon. Chodź tam dalej.

Harry ciągle marudził, aż w końcu ujrzałem tą jedyną, była idealna. Pociągnąłem go za szalik w jej stronę.

-Bierz ją, Harry!

-Tą? Ona jest wielka!

-I piękna i perfekcyjnie nadaje się do naszego domu, też Cię kocham misiu.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Jun 04, 2016 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Shoty o Larry'mOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz