Niegrzeczny Uczeń

652 49 2
                                    

Pierwszy dzień w szkole po wakacjach. Trzeba wcześnie wstać, wziąć prysznic, umyć zęby, ubrać się. Wszystko czego nienawidził Louis. Był to trudny do rozgryzienia chłopak. Przez wakacje uczestniczył nawet na spotkania z trudną młodzieżą. Nie chciał, ale czy jeśli zły ojczym zawozi Cię na spotkania i sprawdza czy napewno dotarłeś, jest inny wybór? Zły dla Louisa w tym przypadku znaczył opiekuńczy. Mimo to, że rodzina go kochała i wspierała robił same problemy. Może miał za dobrze? Może musiał się stoczyć na dno by zatęsknić za miłością matki, ojczyma i dwóch młodszych sióstr?

Jest na prochach od dobrych dwóch tygodni. Nie bierze garściami, ale gdy potrzebuje.

Mimo, że tak bardzo nie chciał wstać i iść do szkoły na pierwszy dzień nauki wiedział, że to lepsze niż codziennie uczestniczenie w grupie bezmózgiego środowiska młodzieży. Jednak teraz będzie musiał chodzić na spotkania szkolne z psychologiem znowu tylko tym razem w nowej szkole.

Wykonał poranne czynności i chciał już brać się za swoje śniadanie, jednak mama powiedziała, żeby już wychodził i pomimo tego, że miał swoje pieniądze dała mu jeszcze jakieś drobne, by napewno zjadł.

Ruszył z buta. Miał 15 minut spacerkiem. Mógł się przecież przejść, to nic trudnego.

Wchodząc do miejsca nauki zaskoczony zauważył swojego przyjaciela Stana. Przyjaciela czyli dilera, ale za to jakiego dobrego. Obniżki cen i próbowanie za free nowego towaru to wszystko czego potrzebował by nazwać kogoś najbliższym kumplem. Podszedł do niego i przywitał się. I ten się zdziwił, ale także ucieszył. Będzie ciekawie.

Mimo, że Stan powinien być dwie klasy wyżej, nie zdał i wylądował z Louisem na dwóch ławkach z tyłu sali.

Lekcja biologii mijała niemiłosiernie długo i nudno. Louis postanowił to przerwać krzycząc najgłośniej jak potrafił 'BOMBA!'.

Każdy oprócz niego, Stana i kilku ziomków rzuciło się panicznie pod ławki łącznie z nauczycielką. Po chwili pozostali na swoich miejscach zaczęli się histerycznie śmiać.

Cała czerwona ze złości nauczycielka podeszła do Louisa i kazała mu wstać. Gdy ten już to zrobił wskazała na drzwi, mówiąc 'do dyrektora, ale to już!'. Sama zaprowadziła go i dopilnowała aby wszedł do środka gabinetu. Nie powinna zostawiać klasy samej lecz wiedziała, że ten sam by nie doszedł. Gorszych znała i z gorszymi miała do czynienia.

Wchodząc do pomieszczenia zauważył starszego mężczyznę, który kazał mu się przedstawić i opowiedzieć o zaistniałej sytuacji. Louis zrobił to tak prosto, że nie jeden mógłby się zdziwić słów 'zrobiłem to gdyż ta lekcja była tak nudna, że wolałbym już srać na kiblu z bolącą dupą'. Zaakcentował ostatnie dwa słowa doskonale wiedząc co robi i co naprawdę znaczą. Oburzony dyrektor zawołał swoją asystentkę i kazał jej zabrać go do gabinetu szkolnego psychologa. Poprowadziła go krótkim korytarzem stając przed dużymi, mocnymi, drewnianymi drzwiami i zapukała. Otworzyła drzwi i wepchnęła lekko Louisa.

-Dzień dobry-powiedział młody, zapatrzony w swoje dokumenty, mężczyzna-A więc jak się nazywasz?-spytał nadal zajmując się papierami.

-Louis Tomlinson-odpowiedział wyrachinowanie złośliwym tonem głosu.

-Och, to ty. Właśnie przeglądam Twoje dokumenty. Pierwsza lekcja i już tutaj? W sumie patrząc na to wszystko to i tak długo jak na Ciebie-odparł równie złośliwie, jakby chciał wyprowadzić młodszego z równowagi.

-A Pan jak się nazywa?

-Harry Styles. Naprawdę musiałeś już robić problemy? Nie dość, że mam tutaj tyle Ciebie to jeszcze teraz sam przyszedłeś-po chwili-Dobrze, co Cię tu sprowadza? Coś tym razem zrobił?-pierwszy raz spojrzał na Louisa i ten ujrzał parę zielonych jak las oczu i rozbawiony wyraz twarzy. Louisowi wydawało się, że jakikolwiek pracownik szkoły nie ma prawa drwić z ucznia, tym bardziej pieprzony psycholog.

Opowiedział mu całą sytuację a w tym czasie Harry zdążył wszystko poukładać i schować do teczki.

-Więc...-zaczął starszy-naprawdę chciało Ci się to wszystko robić-odsunął krzesło Louisa od biurka i stanął przed nim-Naprawdę tak bardzo nie mogłeś doczekać się spotkania ze mną?-zapytał żartując, jednak zrobił to dosyć uwodzicielsko dla Louisa i nie spodziewał się takiej taktyki od pracownika szkoły. Spodziewał się głupiego, nudnego kazania i uwagi.

-Wie Paan-odpowiedział równie uwodzicielsko wstając z krzesła i stając na przeciwko niego-Bardzo chciałem Pana poznać. Szczerze nie sądziłem, że ktoś tutaj z kadry nauczycielskiej może być tak cholernie kuszący-przejechał wzdłuż torsu nauczyciela.

Harry złapał go za nadgarstki, mówiąc 'Uważaj na słowa i czyny, chłopcze. To może skończyć się dla Ciebie bólem dupy'-przyparł go mocno do ściany-A teraz stój tutaj. Rozumiesz?-podszedł do biurka i wyjął z szuflady klucz, następnie zamykając na niego drzwi. Wrócił do ucznia-Jesteś pewien, że tego chcesz? Nie będę ani trochę delikatny.

Louis poczuł podniecenie w dole podbrzusza. Miał tak cholerną chcicę na cholernie seksownego nauczyciela. I nie bał się bólu, był trochę rozciągnięty, nie mogło więc boleć tak bardzo. Harry zdjął bandamę ze swoich włosów i zakneblował Louisowi usta.

-A to, żeby Twoja piękna buźka zbyt głośno nie krzyczała, Skarbie.

Louis miał nadzieję, że będzie mógł go pocałować, lecz jeśli myślał o tym co stanie się za chwilę, nie przejmował się tym.

Harry zaczął całować jego szyję po chwili robiąc na niej malinki. Ssał i gryzł najmocniej jak potrafił. Oddech Louisa od razu przyspieszył. Po chwili nauczyciel zdzierał z chłopaka bluzkę następnie resztę ubrań. Nadal dociskał go do ściany, przez co ich ciała były rozgrzane. Starszy nie krępował się łapać ucznia za kroczę. Łapał za nie i ocierał o siebie również czując fantazyjną przyjemność.

-Gdzie Cię przelecieć chłopczyku? Wolisz tutaj czy na biurku?-szepnął Louisowi do ucha. Ten tylko kiwnął głową w stronę biurka i sapnął przez szmatę na jego twarzy. Coraz trudniej było mu oddychać dlatego gdy Harry to zauważył od razu mu ją zdjął, mówiąc 'Ktoś tu chyba się już bardzo podniecił. Tylko masz być cicho, chłopczyku'. Louis starając się jak najciszej jękął z podniecenia na nazwanie go 'chłopczykiem'. Nie mógł już wytrzymać dlatego jedyne co udało mu się wydyszeć to 'Pieprz mnie Tatusiu'. Starszy zrzucił jakieś małe rzeczy z biurka i agresywnie wrzucił na nie ucznia. Rozebrał się i przewrócił go na plecy aby mógł patrzeć na jego twarz. Dwie pary oczu przesiąknięte porządaniem. Haz wziął go i lekko podniósł zawissając nad nim, jedną ręką się podpierając. Nakierował się na jego dziurkę i mocno nacisnął swoim penisem. Czuł ogromną ciasnotę i wiedział, że Louis zaraz zacznie krzyczeć lub płakać z bólu, a nawet może krwawić. Aby zapobiec dwa pierwsze z trzech zaczął go zachłannie całować aby żaden odgłos nie uleciał z jego ust. Wbił się w niego jeszcze mocniej a Louis zaczął płakać. Czuł rozdzierający ból. Nauczyciel zaczął poruszać w nim penisem, aby jak najszybciej ból chodź trochę ustał i żeby Louis zaczął czuć choć trochę równą przyjemność co on. Harry przybliżył się do niego ciałem, prawie się na nim kładąc i złapał go jedną ręką za biodra a drugą podłożył mu pod głowę. Wtedy młody przeniósł swoje ręce z blatu na plecy i włosy nauczyciela. Zaciskał na nich mocno pięści z bólu, jednak podniecony Harry nic nie czuł. Dalej pieprzył swojego chłopczyka. Po dłuższym czasie oddech Louisa stał się lżejszy co świadczyło o tym, że nie czuł już rozrywającego bólu tylko zaczynał czuć z powrotem podniecenie. Haz ponownie przyspieszył a Louis zaczął jęczeć, on sam sapał. Ich jęki dopełniały ich podniecenie. Obaj poczuli zbliżający się orgazm i Harry głośno już jecząc zaczął wchodzić i wychodzić w niego jeszcze szybciej i mocniej aż obaj pokryli się mokrą, lepką, ciepłą i białą cieczą. Louis jak w amoku powtarzał oh tatusiu kochamciękochamciękochamciękochamcię a Harry dyszał. Po chwili wstał, Lou też chciał się zerwać lecz Haz od razu go zatrzymał bo wiedział jaki zaraz poczuje mocny ból. Wyjął z szuflady mokre i suche chusteczki oraz ze swojej torby butelkę wody i jakiś zamknięty jeszcze pojemniczek. Najpierw mokrymi chusteczkami zmył z siebie i ucznia ich wspólną spermę a następnie zaczął polewać i czyścić wodą. Gdy byli już czyści Harry się ubrał nadal nie pozwalając Louiswoi wstać. Następnie otworzył małe pudełeczko, które okazało się maścią i wtarł sporą ilość w odbyt i plecy młodego.

-To co widzimy sie na nastepnej lekcji?-zapytał uwodzicielsko ucznia.

______________________________________________

pisalam tego shota jakos na poczatku roku i w koncu postanowilam sie nim z Wami podzielic. glosujcie i komentujcie.

Shoty o Larry'mOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz