Minęłyśmy ogromny znak witający nas w Chester. Na samą myśl o tym, że będę musiała odnaleźć się w nowym środowisku, powstawała gula na moim gardle. Nie byłam osobą otwartą na nowe znajomości, bałam się poznawania nowych ludzi. Bałam się, że ponownie zostanę skrzywdzona. Spojrzałam na mamę siedzącą za kierownicą i dokładnie zbadałam jej twarz. Była zmęczona, dokładnie jak ja, krótka drzemka w środku dnia nie zrobiła mi dobrze. Obudziłam się jeszcze bardziej zmęczona i jedyne czego pragnęłam to położyć się na wygodnym łóżku i otulić ciepłą kołdrą, podobnie jak moja mama.
* * *
- Jesteśmy na miejscu. - poinformowała mnie mama.
Otworzywszy oczy wyjęłam prawą słuchawkę. Opuściłam pojazd a moim oczom ukazał się dość nowoczesny, piętrowy dom. Był naprawdę ładny. Stałam chwilę i przyglądałam się swojemu nowemu miejscu zamieszkania, ale z zamyślenia wyrwał mnie nieznany mi głos. Obróciłam się i ujrzałam starszą kobietę z siwymi już włosami. Jej spokojne, zielone oczy emitowały radością. Nie długo zajęło mi zrozumienie, że kobieta stojąca przede mną i posyłająca mi szeroki uśmiech była właścicielką domu, w którym zaraz miałam zamieszkać.
- Pani musi być Michelle. Bardzo mi miło, nazywam się Rosalie. - powiedziała kobieta, a następnie podeszła bliżej i wysunęła dłoń w kierunku mojej mamy. - A ty musisz być Hazel. - dodała po wymianie kilku zdań z moją rodzicielką.
- Zgadza się, bardzo miło mi panią poznać. - uśmiechnęłam się lekko.
Kobieta sprawiała wrażenie naprawdę sympatycznej, jak się okazało, moje spostrzeżenia były trafne. Staruszka oprowadziła nas po naszym nowym domu, często rzucając czymś zabawnym na poprawę atmosfery. Opowiedziała dość krótką lecz przykrą historię owego domu. Wspomniała że wybudowała go z mężem po ich ślubie, a następnie założyli tutaj rodzinę. Mąż kobiety niestety zmarł parę lat temu. Rosalie tłumaczyła, że zdecydowała się sprzedać dom, a ze względu na swoje lata, zamieszkać z córką w mieście nieopodal, aby ta mogła się nią zająć, gdy przyjdzie na to pora.
Odebraliśmy klucze do mieszkania a następnie pożegnałyśmy się z kobietą. Razem z mamą wniosłyśmy nasze rzeczy do środka, zostawiłyśmy rzeczy w salonie. Wspólnie zdecydowałyśmy, że urządzeniem się w naszym nowym lokum zajmiemy się następnego dnia, ponieważ wnoszenie bagażu zajęło nam dużo czasu i zdążyło się ściemnić. Pożegnałam się z mamą a zaraz potem udałam się na piętro i weszłam do pokoju znajdującego się na końcu korytarza. Nie był on wielki, ale nie miałam za dużych wymagań, więc śmiało mogłam nazwać go idealnym. Podeszłam do większego okna i wpuściłam do pomieszczenia światło dzienne, którego i tak nie było za wiele. Z pokoju miałam widok na ogród, po którym wcześniej przechodziliśmy z panną Rosalie. Jestem pewna, że w ciepłe dni, jest tu naprawde pięknie - powiedziałam po cichu do siebie.
- Trochę pracy i będzie tu naprawdę pięknie. - odskoczyłam gwałtownie. Nie spodziewałam się, że mama jeszcze tego wieczoru mnie odwiedzi.
- Mamo! Przestraszyłaś mnie! - odpowiedziałam niemal natychmiastowo.
- Przepraszam skarbie. - odpowiedziała, a ja wróciłam do podziwiania zachodzącego słońca, przez okno swojego pokoju. - Jak ci się tu podoba? - dodała po chwili.
- Jest naprawdę ładnie. - odpowiedziałam, to chyba pierwsza szczera odpowiedź, na jakiekolwiek pytanie, które mi zadała w ostatnim czasie. - Mam na myśli, nowy dom.
Nie wiedziałam jeszcze jak spodoba mi się miasto, okolica czy ludzie, o ile jakichkolwiek zdecyduję się poznać. Po chwili poczułam czyjś dotyk, na który od razu drgnęłam. To była mama, chwyciła mnie za ramię i wtuliła się we mnie. Przez resztę wieczoru podziwiałyśmy widok pastelowego nieba, którego barwy działały kojąco na moją duszę. Widok, dzięki któremu mogłam zapomnieć.

CZYTASZ
Between Us
Teen FictionOna - obawia się szarej rzeczywistości, kłamstw czyhających na nią w tym niebezpiecznym świecie. Ona nie poradzi sobie sama z problemami, które pojawią się na jej drodze. On - nie chce związać się z nikim na stałe, unika spotykania się z dziewczynam...