Wczesną wiosną, gdy resztki śniegu jeszcze leżały na ziemi a ludzie wymienili ciężkie kurtki, na zwykle bluzy, napotkałem na swojej drodze pierwszy kwiat w tym sezonie. Nie jestem pewien czy kwitnąca wiśnia mogłaby równać się z jej urokiem. Nawet jej imię brzmiało, jak zapowiedź ciepłych i beztroskich dni. Wiatr wpadł przez okno zwiewając z mojego biurka długopis i pozwalając jej kasztanowym włosom przez chwile się unosić, lśniły niemal jak rosa spływająca po trawie. W pierwszym momencie nie zrozumiałem, dlaczego podeszła akurat do mnie. Widziałem, że porusza ustami, miały różowy kolor i błyszczały się w świetle słońca.
- Przepraszam, co mówiłaś? – Poczułem, jak rumienieć oblewa moją twarz, gdy zdałem sobie sprawę, że nie usłyszałem ani słowa.
- Długopis. – Trzymała rękę na moim biurku już dobrą chwilę. – Spadł ci.
- Oh, rzeczywiście. – Zabrałem długopis z miejsca, w którym go położyła. – Dziękuję.
Wpatrywała się we mnie krótką chwilę po czym oparła głowę na prawym ramieniu i się uśmiechnęła. Pewnie uważała moje zachowanie za śmieszne. Odruchowo zasłoniłem twarz ręką wywołując w sobie jeszcze większą falę wstydu.
- To miejsce jest zajęte?
- Które?
Zmrużyła oczy, jakby próbowała domyślić się, czy się zgrywam, czy po prostu jestem idiotą. Kiwnęła głową na siedzenie obok mnie. Chwilę mi zajęło połączenie kropek.
- Tak, jasne. Jest wolne. – Momentalnie odsunąłem krzesło do tyłu, aby mogła usiąść.
- Wspaniale. – Przewiesiła torbę na ławce i zaczęła wyjmować zeszyty.
Kątem oka dostrzegłem kolegę, który na co dzień zajmował miejsce obok mnie. Stał w drzwiach sali obrzucając mnie rozczarowanym spojrzeniem. Widziałem jak jego usta bezdźwięcznie wypowiadają słowo „zdrajca".
„A widzisz ją?" odpowiedziałem w ten sam sposób kiwając głową w stronę dziewczyny, jakby wcześniej sam jej nie zauważył. Chłopak złapał się za serce ilustrując, jak bardzo boli go moja zdrada, ale nie zrobił z tego problemu. Zamiast tego, usiadł z Kevinem, klasowym dziwakiem, który, gdy tylko zdobył towarzysza zaczął pokazywać mu jak najszybciej ułożyć kostkę rubika.
- Jestem Jasmine. – Wyciągnęła rękę w moją stronę.
- Gabriel, ale mówią mi Gabe.
Jej dłoń była taka mała i delikatna, że z pewnością mógłbym ją przypadkiem zmiażdżyć, gdybym ścisnął za mocno.
- Powiedz Gabe, czy mogłabym dzisiaj wspomagać się twoją książką? Moje zaginęły na poczcie, a nie chce podpaść mojego pierwszego dnia nauczycielowi.
- Oczywiście, żaden problem. – Z jakiegoś powodu, w jej ustach moje imię brzmiało lepiej niż dotychczas. Zupełnie jakby nabrało świeżości.
Jasmine przysunęła swoje krzesło bliżej mnie.
- Tak będzie wygodniej. – Uśmiechnęła się, a ja nie miałem pojęcia jak mogę ukryć swoją czerwoną twarz w taki sposób, aby nie wyglądało to niezręcznie.
Mój telefon nagle zawibrował.
Od: łysy
Oby było warto :)
Spojrzałem na kolegę, który patrzył na mnie ze wściekłością, gdy Kevin wyciągał kolejne kostki o różnych kolorach i kształtach. Wiedziałem, że będę musiał mu się jakoś odwdzięczyć. Teraz byłem jednak zbyt zajęty wpatrywaniem się, jak Jasmine zakłada włosy za ucho i nachyla się nad książką skracając dystans między nami. Nie miałem bladego pojęcia czego dotyczyła lekcja i pewnie, gdybym sam nie wyciągnął książki do hiszpańskiego, nie wiedziałbym nawet jaki to był przedmiot.
CZYTASZ
Warm Tea
RomansPewnego dnia Gabe nie wraca do domu, przemierza puste ulice próbując zapomnieć o złamanym niedawno sercu, którego nie może zaleczyć nawet we własnym domu. Jego bezcelowa wędrówka kończy się, gdy zauważa na placu zabaw zapłakaną dziewczynę w środku n...