Pewnego pięknego dnia w czwartek stary wpierdolił mi się w herbatę jak grałem w minecraft i powiedział "Słuchaj synek, w sobotę przychodzi mój kolega z pracy (nazwijmy go Patryk) I ROBIMY ROZPIERDOL W KUCHNI ROZUMIESZ"
W myślach już kurwa umieram ale próbuje wybrnąć z tej sytuacji "ale ja idę z kole... " NIE ZDĄŻYŁEM DOKOŃCZYĆ ZDANIA BO PAN I WŁADCA ROZPIERDOLU WPIERDALA SIĘ Z SWOIMI MĄDROŚCIAMI ŻE ON W MOIM WIEKU TO W OGÓLE NIE WYCHODZIŁ Z DOMU I TYLKO RODZICOM POMAGAŁ A JAK CHCIAŁ WYJŚĆ NA BOISKO TO MUSIAŁ ZBUDOWAĆ KURNIK WYDOIĆ KROWY I JESZCZE KURWA WYREMONTOWAĆ PAŁAC KULTURYPogodziłem się więc ze swoim losem i czekałem do soboty
Nadeszła sobota... 8 rano, pobudka wiadrem zimnej wody na ryj bo zwyczajne "wstawaj" nie wystarczy. Patryk wbija się jak do siebie, widać że doświadczony I wie co robi.
Na pierwszy ogień lecą szafki, Patryk niczym jebany kung fu panda rozpierdalał systematyczne wszystkie meble jakie nasza kuchnia posiadała, mało brakowało by rozjebał przy okazji łazienke ale stara go w porę powstrzymała.
Ja oczywiście jako że najmniejsze ogniwo to lecę jako jebany tragarz muszę znosić te rozjebane meble. Wszystko spoko tylko nikt nie mówił że te meble ważą jebane 5 ton. KURWA, KAŻĄ BRAĆ MI JAKIEŚ JEBANE SZYBY BIORĘ JE KURWA POD PACHE, CZUJE SIĘ JAK TEN SŁYNNY MARIUSZ PUDZIANOWSKI. Z DWIE TONY POD PACHĄ LEJE SIĘ ZE MNIE KURWA POT KREW MOCZ SRAKA MI WYLATUJE Z GACI
Zrobiłem rundkę z ostatnimi szafkami, ocieram pot z czoła... nagle stary mówi "jeszcze jak ściane wyburzymy to gruz wyniesiesz... to był ciekawy dzień