1. Uczelnia

18 2 2
                                    

   Znowu to samo. Otwieram oczy by wyłączyć ustrojstwo, które nastawiłam poprzedniego dnia na szóstą trzydzieści by nie spóźnić się na uczelnię. Przecieram dłońmi oczy i sięgam po butelkę z wodą. Zawsze jak wstaję to się czuje jakbym miałam kapcia w buzi. Patrzę za okno i w porównaniu do wczorajszego pochmurnego dnia, dzisiaj świeci słońce, a termometr za oknem wskazuje osiemnaście stopni.

Wstaję i podchodzę do komody znajdującej się po drugiej stronie mojego pokoju. Wyciągam z szuflady kosmetyczkę i kieruję się do łazienki. Wychodząc na korytarz, przed drzwiami od mojego pokoju znajdują się drzwi do łazienki. Natomiast kawałek dalej, na końcu korytarza, drzwi od pokoju mojego starszego brata Josha.

Wchodzę do łazienki i przemywam twarz zimną wodą by się bardziej rozbudzić. Rozczesuję swoje długie brązowe włosy i upinam je w lekką kitkę. Jak co dzień do szkoły nakładam na twarz krem, podkład i puder. Postanawiam trochę zaszaleć i postanawiam zrobić sobie dzisiaj kreski, które robię dość rzadko. Na powieki delikatnie nakładam jasny, brązowy cień by podkreślił spojrzenie i tyle wystarczy. Na koniec tusz do rzęs i wiśniowa pomadka nawilżająca. Moja ulubiona, bo kocham zapach wiśni.

Wracając do pokoju, wyciągam z szafy obok komody czarne rurki i białą koszulkę. Po tym jak się ubrałam zaczynam pakować torebkę do szkoły. Co prawda na uczelnie chodzę dopiero miesiąc, ale jestem dość zorganizowaną osobą i kojarzę mniej więcej jakie mamy dzisiaj zajęcia. Nie to żeby miało to wpływ na to co spakuje bo zawsze nosze jeden gruby notes, a w domu rozkładam sobie wszystko na segregatory. Każdy segregator to inny przedmiot. Stosuję tą metodą od miesiąca i mi się sprawdza. Książki natomiast, a jest ich niewiele bo profesorzy bazują na swoich notatkach, trzymam w szafce szkolnej. Po spakowaniu plecaka, siegam jeszcze do szafy po beżowy kardigan i zarzucam go sobie na ramię, kierując się schodami na dół.

Od samego korytarza było już czuć z kuchni przyjemne zapachy. Położyłam torbę na ganku przy butach i udałam się w lewo w stronę kuchni. To co zobaczyłam mnie mocno zaskoczyło.

- Od kiedy ty potrafisz gotować? - parsknęłam śmiechem, patrząc sie na mojego brata smążącego coś na patelni.

- Od wtedy, gdy zaczęłaś zadawać głupie pytania - odpowiedział, patrząc na mnie kontem oka z tym swoim głupowatym uśmieszkiem. - Chcesz? - zapytał po chwili.

- A co pichcisz? - spytałam.

- Racuchy, pamiętasz przepis naszej babci, który dała nam w książce kucharskiej w te święta? Znalazłem ten przepiśnik i stwierdziłem, że zrobię - odparł.

- Żartujesz? - wykrzyczałam i podeszłam do niego szybkim krokiem.

Racuchy naszej babci to najlepsze co w życiu jadłam. Wolę co prawda słone dania, jeśli chodzi o dania na ciepło, ale racuchów nigdy nie odmówię. W szczególności z jabłkiem. A z tego co widzę właśnie takie robi mój brat Josh. Wszystko według rodzinnego przepisu.

- Masz i wcinaj, niedługo się zbieramy. - Brat podał mi talerz z pysznościami, które opruszył dodatkowo cukrem pudrem. Spojrzałam na zegarek, rzeczywiście, zostało nam dzisięć minut do wyjścia. Jeżeli nie chcemy się spóźnić na zajęcia.

Na uczelnię do której się udałam, chodził również mój brat. Jednak ja poszłam na kierunek fotograficzny, a on wybrał kierunek sportowy. Jest kapitanem szkolnej drużyny futbolowej i wiąże ze sportem swoje marzenia na przyszłość. W sumie mu się nie dziwię, jest naprawdę dobry w tym co robi.

Zjedliśmy w ciszy śniadanie, które swoją drogą wyszło mu pyszne. Babcia mieszka godzinę od nas, ale staramy się ją co tydzień odwiedzać. Bardzo ją kochamy i lubimy przyjeżdżać do niej na niedzielne obiadki. Od kąd odszedł dziadek, staramy się ją wspierać jak tylko możemy. Z naszej rodziny, tylko ona mieszka w miarę blisko.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Mar 02, 2023 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Bliżej Niż MyśliszOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz