6

65 5 1
                                    

15.01.2023

–Leo! -krzyknęłam uśmiechnięta. –Tak bardzo dziękuje, że mnie tu zabrałeś! Tu jest tak pięknie!

Leo i ja byliśmy parą od równo miesiąca, a jako przedsmak tego co na dziś zaplanował - zabrał mnie tutaj. Las na obrzeżach Marsylii. Był przepiękny. Praktycznie dookoła otaczała go woda, ścieżki wyglądały jak z bajki Disneya, a ja byłam najszczęśliwszą szesnastolatką na świecie.

–Zmieniłaś mój ponury świat pojawiając się w nim. -zaczął czarnowłosy. –Więc proszę Nathalie, nigdy z niego nie wychodź. -złapał mnie za ręce. –Nigdy mi nie odbieraj szczęścia, które mi dajesz.

Chłopak był najlepszym co mnie spotkało. Dziękowałam wszechświatowi co noc, że pozwolił mi spotkać wlasnie jego.

–Nigdy Cię nie zawiodę. -powiedziałam. –A teraz Leo proszę pójdźmy w tamtym kierunku! Moja ciekawska intuicja mnie tam prowadzi!

Leo był osobą zamkniętą w sobie. Zanim się poznaliśmy cały wolny czas spędzał zamknięty w domu gdzie pisał piosenki. Natomiast ja byłam w zasadzie wszędzie. Dlatego często mówiłam, że chłopak jest czarnym kotem, a ja rudym.

Gdy szliśmy w kierunku, który sama wybrałam natknęliśmy się na wrak przyczepy. Moja ciekawość odrazu zapragnęła tam wejść, na co Leo był lekko zły. Jednak po chwili przekonywania go zgodził się, ale pod warunkiem, że on wejdzie pierwszy.

–O kurwa mać. -usłyszałam za pleców bruneta. –Nathalie nie wchodź tutaj!

Nigdy się nie słuchałam. Nie lubiłam gdy ktoś mówił co mogę, a co nie. Czemu mam się ograniczać?

Nie słuchając mojego chłopaka weszłam do przyczepy. Po widoku jaki zobaczyłam zebrało mi się na wymioty, a łzy popłynęły strumieniem. Przed nami była wielka plama krwi, a w niej drobny mały kotek z raną postrzałową.

–Leo! -zaczęłam krzyczeć. –Musimy zadzwonić po policję! Żaden mały kot nie ma w sobie tyle krwi!

***

Trzy godziny pózniej na miejscu były już specjalne oddziały policji, karetka i weterynarz. Był również prokurator i psycholog. Z tego co usłyszeliśmy z Leo doszło tu najprawdopodniej do morderstwa. Cicha spokojna okolica, a na dodatek jesteśmy w Marsylii. To, że zajęli się tą sprawą profesjonalnie mnie zaskoczyło. Czyli oznaczało, że to nie była sprawa żadnego gangu, a jakiegoś amatora.

–Więc Nathalie i Leo. -zaczął szef policji. –Jesteście pewni, że nic nie widzieliście? Co prawda nasi specjaliści stwierdzają, że krew jak i ciało kota na przynajmniej ośmiodniowe -zrobił pauzę. –Ale jednak sprawcy lubią wracać na miejsce zbrodni.

–Przepraszamy, ale nic podejrzanego nie widzieliśmy. -powiedział mój chłopak. –Mamy dziś miesięcznice i przyszliśmy na spacer.

–No dobrze. Mamy wasze wszystkie dane, więc w razie potrzeby będziemy się kontaktować. Jesteście wolni, uważajcie na siebie.

Odchodząc widziałam, coś go gryzie. Jednak nie naciskałam. Jeśli będzie czuł potrzebę to mi powie. Natomiast cały czas zastanawiałam się co trzyma w kieszeni.


–Wiesz co Nathalie. -wyrwał nas z ciszy. –Na miejscu zdarzenia znalazłem karteczkę z listem.

Idiota. I postanowił ją zabrać tak?

–Mówisz mi, że znalazłeś coś co by mogło pomoc policji i to zabrałeś tak? Zdurniałeś!

–Uspokój się. -uciszył mnie. –Lepiej zobacz jakie to piękne i smutne.

Proszę pojaw się ostatni raz,
nawet jeśli jesteś tylko moim wyobrażeniem.

Ten ostani raz chce cię zobaczyc,
zobaczyć twoje oczy i ciemne włosy.

Poczuć twój zapach i usłyszeć twój głos.

Tak bardzo tego potrzebuje,
oddałabym wszystko abyś jeszcze ten jeden raz cię ujrzeć.

Potrzebuję cię tato.

                                      Jasmine

JasmineOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz