Rozdział 4

8 0 0
                                    

- Czy rozpiąć Lady suknie?

Wstałam z miejsca, nawet na moment nie odrywając wzroku znad pergaminu. Pokojówka podeszła do mnie od tyłu i zaczęła rozpinać guziki.
W akcie widniało moje imię i nazwisko.

Roma Rivera.

Nigdy wcześniej nie znałam swojego nazwiska. To był pierwszy raz, kiedy je ujrzałam. Data urodzin była inna niż w medalionie. Nie zgadzały się tylko dni.

27.03.2193r.

Urodziłam się w stolicy, więc musiałam tu mieszkać, zanim mnie znaleziono w ogrodach królewskich.

- Kąpiel zaraz będzie gotowa.

Zerknęłam na moment w odbicie lustra i zauważyłam, że stałam naga. Przytaknęłam pokojówce i ruszyłam w stronę łaźni, która była za drzwiami. W ręku dalej trzymałam swój akt urodzenia. Szybko zerknęłam na przypis a propo rodziców. Uniosłam brwi zdziwiona.

Matka: Rivera
Ojciec: Nieznany.

Byłam w totalnym szoku. To był mój akt urodzenia, ale nie pełny. Co prawda odkryłam swoje nazwisko.
Był jeszcze ostatni adres zamieszkania, w którym przebywałam. Znajdywał on się raczej na dzielnicy, w której nigdy wcześniej nie byłam.

Ale to oznaczało... Że tam mieszkali moi rodzice. A może tylko Matka? Albo nikt...

Weszłam do miedzianej wanny i zanurzyłam głowę w wodzie. Dlaczego ta dziewczyna mi to dała? Czy znała moje prawdziwe pochodzenie?

- Czy na Akcie urodzenia widnieją imiona rodziców?- spojrzałam na Amber, która akurat weszła do łaźni i przysiadła na pufie.

- Niestety nie mam pojęcia, Lady.

Westchnęłam zrezygnowana. Przez lata zastanawiałam się jakie było moje pochodzenie, ale nigdy nie próbowałam tego odkrywać, bo to było bez sensu. Król i Królowa już dawno temu poszukiwali moich biologicznych rodziców, ale nic z tego. Patrzyłam przez długi czas na świstek pergaminu, aż w końcu się zorientowałam, że leżę już w łóżku.

- Dobranoc, Lady Roma.- pokojówki i przyzwoitki ukłoniły się i wyszły z moich komnat. Zwinęłam papier i schowałam go pod poduszkę. Zamierzałam następnego dnia zapytać o radę Thomasa.

***

Słońce delikatnie ogrzewało moją twarz. Śnieg powoli topniał więc na trawie pojawiała się kałuża błota.
Wsłuchiwałam się w rozmowę Amber i Kate, które podążały za mną i omawiały nadchodzące wydarzenia. Mowa oczywiście o świętach, balu sylwestrowym oraz o nadchodzącej koronacji.

- Osobiście złożyłam zamówienie u Królewskiej Krawcowej, aby ta uszyła najpiękniejszą suknię dla naszej Lady.

Uśmiechnęłam się pod nosem. To było bardzo miłe, że dbały o mnie pod każdym względem.

- Ale będzie musiała Pani założyć gorset.

Zerknęłam na nie przez ramię i się skrzywiłam.

- Raz mogę się poświęcić. Ale tylko na koronację!- oznajmiłam i skręciłam w wąską ścieżkę.

Damy się zaśmiały i przystanęły przy wejściu do dróżki obstawionej żywopłotem. Wiedziały, że kiedy wchodzę w tą alejkę, one muszą czekać pod nią i obserwować czy czasem ktoś nie nadchodzi.

Ponownie skręciłam. Kiedy chciałam spotkać się z Thomasem raczej w odosobnieniu, widywaliśmy się w małym labiryncie. Nie dało się w nim zgubić. Bo miał zaledwie tylko dwa wejścia i kilka skrętów, ale było to miejsce bezpieczne, bo nie dało się słyszeć i widzieć nic z zewnątrz.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Jun 21 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Shadows of the past #1Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz