z(martwienia)

31 3 4
                                    

Poczułem zimne powietrze na nagim ciele. Tworząca się gęsia skórka mrowiła i łaskotała moje nerwy. Przeszedł mnie nieprzyjemny dreszcz, gdy nagle usłyszałem brzęk metalu. Zapach krwi unosił się w powietrzu, a na policzkach schły mi łzy. Nawet nie wiedziałem, że płakałem.

"Katsuś, coś ty taki nieśmiały haha, a miałam nadzieję, ze posłucham twoich krzyków. Jaka szkoooda, chociaż może jak bardziej się postaram to pokrzyczysz dla mnie, co? Ba-ku-siu"

Powiedziała blond suka wprost do mojego ucha, przejeżdżając po nim swoim obrzydliwym językiem. Chichotała pod nosem jak wariatka tym swoim piskliwym głosem.

Po dłuższej chwili byłem w stanie otworzyć szerzej oczy. Zamglony wzrok błądził po przyciemnionym pomieszczeniu, szukając ostrości, punktu zaczepienia.

Przed oczami pojawiły mi się jej wielkie ślepia i wyszczerzona morda.

''Katsuś, musimy się pospieszyć, nikt nie wie, że się bawimy, a te dupki zabroniły mi cię krzywdzić, więc będzie to nasza mała tajemnica oki?''

Wyszeptała, tak jakby jeszcze przed chwilą się nie śmiała na głos jak idiotka i mówiła o tym jak bardzo chce bym krzyczał.

Rozmyślenia przerwał mi ból na klatce piersiowej. Ciepła krew po chwili zaczęła się sączyć z rany a psycholka po chwili śmiania się, pisnęła.

''Ojejku zero reakcji, czemu mi to robisz?!'' jęknęła przeciągle dokładając do jednej rany kilka kolejnych oblizując przy tym usta.

Nieusatysfakcjonowana moim milczeniem i brakiem reakcji na jej poczynania, mimo że bolało jak skurwysyn, okrążyła mnie by znaleźć się za moimi plecami.

Poczułem przypływ paniki i niepokoju. Gdy widziałem co robi, byłem w stanie się przygotować, teraz jednak czuję się jeszcze bardziej bezbronny, mimo założonych betonowych kajdan tak bardzo przypominających te z festiwalu sportowego.

Z myśli wyrwał mnie przeszywający ból na plecach i uderzenie gorąca.

Czułem jak trawi mnie ogień a wszystko wokół zamienia się w czarną, pustą otchłań.

Lewitowałem w niej, nie mogąc złapać się niczego, machając rękami i krzycząc bezgłośnie. Moje wołania o pomóc tonęły w czerni, z której wyłoniła się chuda wersja All Mighta.

''To twoja wina, młody Bakugou, ty mi to zrobiłeś. Jakbyś nie był nieudacznikiem i nie dał się porwać, dalej miałbym siłę i moc. Jesteś bezużyteczny"

"Może ty powinieneś skoczyć z dachu co? Kacchan... taki silny a pokonał cię chłopak bez quirk, żałosne" usłyszałem z kolejnej strony.

''Szkoda, że wtedy nie zdechłeś" "Złoczyńca, dlatego go porwano" "To jakiś psychol, powinni go wyrzucić z UA"

Głosy się nasilały, krzycząc i wyjąc, a ja mogłem tylko dryfować pomiędzy twarzami, gdy nagle zacząłem spadać.

Krzycząc, otworzyłem oczy i podniosłem się do siadu dysząc niespokojnie.

To tylko sen Katsuki, nic ci nie jest, nie spadasz, nie ma jej tu, jesteś bezpieczny.

Powtarzałem sobie w myślach, wycierając mokre policzki i próbując wyrównać oddech. Przed oczami ciągle miałem wspomnienia ze snu, które coraz bardziej mi się rozmazywały.

Wzdychając spojrzałem na zegarek, leżący na półce nocnej, by ujrzeć godzinę 3:45. Kurwa.

Poszedłem pod prysznic, by zmyć z siebie cały pot i trochę otrzeźwić się z koszmaru. Taki schemat to już jest dla mnie rutyna.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Mar 25, 2023 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

OtchłańOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz