𝟏𝟐. 𓆩♡𓆪 ɢᴀᴍᴇs ᴡᴇ ᴘʟᴀʏ

65 5 5
                                    

𝐌𝐚𝐫𝐤 𝐓𝐮𝐚𝐧 — 𝐥𝐨𝐧𝐞𝐥𝐲
𝟏:𝟏𝟒 ───ㅇ───── 𝟑:𝟑𝟑
⇄        ◃◃ ⅠⅠ ▹▹        ↻
𝐯𝐨𝐥𝐮𝐦𝐞 : ▁▂▃▄▅▆▇▉

               Nie był dobrym człowiekiem. Nigdy nie chciał takiego udawać i nigdy nie łudził się, że ktoś tak na niego spojrzy. Żył dla pieniędzy, a pieniędzmi zapewniał szczęście i bezpieczeństwo bliskich. Nie bał się pociągnąć za spust i nie czuł się źle, widząc, jak ludzie, których nie znał, cierpieli przez jego działania. 
          Miał polityków w kieszeni, a szafki w jego domowym biurze wypchane były umowami, bardziej i mniej legalnymi sposobami na zarobek. Sposobami na władzę. 

               Ale źli ludzie robili też dobre rzeczy. Za to dobrzy ludzie robili złe. A przynajmniej tak wyglądał świat, w którym żył Hwang Hyunjin, bo przecież w świecie idealnym, którego ideą karmiły masy media, nie było czegoś takiego jak spokój w chaosie i cień w świetle. 

          Lee Felix był dobrym uczynkiem Hyunjina. 

               Nie podjął decyzji sam. W dużej mierze przekonała go do tego siostra, która dość szybko znalazła zwolenników swojego pomysłu w Lee Minho i Han Jisungu, których serca były zdecydowanie zbyt miękkie na świat w jakim przyszło im żyć. Hyunjin był miękki tylko na kilka rzeczy, a ta trójka zaliczała się do trzech z nich, co musiał przyznać z żenującym załamaniem w głosie. 

               Rin zdawała się jednak nie narzekać. Odkąd się poznali, wiedział, że dziewczyna potrzebuje wrażeń. Nie była zbyt rozsądnym wyborem jeśli chodziło o dziedziczenie całego klanu. Jeśli yakuza miałaby spocząć na jej barkach, w Japonii zapanowałby chaos nie do okiełznania. Dziewczyna żyła chwilą, a adrenalina była jej ulubionym narkotykiem, zaraz po proszkach podkradanych podczas bardzo uczciwych i czarniejszych od węgla transakcji. 
          Hyunjin mimo to nie czuł się do niej zniechęcony. Wręcz przeciwnie, musiał przyznać, że kobieta pełna wrażeń i twardo stąpająca po swoim gruncie, była jego cichym marzeniem. 

          – Wygląda na wystraszonego – westchnęła z dziwnym rozmarzeniem w głosie, z daleka oglądając jak trójka ochroniarzy eskortuje Felixa z auta do posiadłości – Powinieneś z nim porozmawiać, nie sądzisz? – zawisła na ramieniu Hwanga, nie odrywając wzroku od zagubionego blondyna. 

          – Przywykniesz, zawsze tak wygląda – Hyunjin wyciągnął z kieszeni zapalniczkę i dwie fajki, jedną z nich podając dziewczynie. 

          – Tak często na niego patrzyłeś? – Rin uniosła brew, spoglądając na mężczyznę wyjątkowo sugestywnie. 

              Hwang wywrócił na to jedynie oczami i odpalił ich fajki, zbliżając się do jej twarzy. Zupełnie tak, jakby robili to zawsze. Kompletnie bezwstydnie. A to wywołało u Rin drobny uśmiech. 
         Odsunęła się od niego, zaciągając się dymem. Może i się dogadywali, ale nie zamierzała dawać Hyunjinowi zbyt dużej satysfakcji z jej bliskości. Nie tak szybko. 

          – I tak uważam, że powinieneś do niego pójść. 

          – Nie mogę zrobić tego rano? 

          – Liczysz, że zaśnie? – dziewczyna zaśmiała się cicho, poprawiając sięgające nad jej kolana kozaki – Kreatywnyś  – wymamrotała z rozbawieniem, zaciskając ostrożnie zęby na trzymanej w ustach fajce, by ta przypadkiem nie wypadła jej przez brak podtrzymujących ją dłoni, które okupowane były niesforną, czarną skórą na jej łydkach. 

          – Prędzej czy później zmęczenie go dopadnie – Hyunjin wzruszył jedynie ramionami, ruszając w głąb ogrodu. Obejrzał się za nią jedynie i uśmiechnął się lekko – Odpocznij. Wolałbym nie mieć przejebane u twojego ojca. 

            Słowa Hwanga wywołały u jego towarzyski cichy śmiech. Cóż, może i mogła stać się jej krzywda, ale prawda była taka, że wychodząc tam z Hyunjinem była bezpieczniejsza niż podczas swoich samotnych eskapad po klubach i barach nocami. Przynajmniej ktoś upewniał się, że nie skończy bez nerki i mitycznego dziewictwa. 

        Nie uraczył Felixa wyjaśnieniami. 

             Zapewnił mu przytulny pokój w posiadłości. Postarał się na tyle, by umieścić go w jej głównej części, z łatwym dostępem do najważniejszych jej elementów. Choć tych i tak nie poznałby od razu. 
         Według Hyunjina świeża pościel na wygodnym łóżku w błękitnej sypialni przepełnionej roślinami wybranymi przez Yeji była zdecydowanie cenniejsza od nic nie znaczącej rozmowy o nowych zasadach, układach i motywach, których Hyunjin nie posiadał. 

             Może brzmiało to głupio, ale pomógł mu po prostu. Nie zrobił tego, przez jego tragiczną historię, która urzekła jego serce, jak smutne wyciskacze łez w talent show dla głosów. Nie zrobił tego też przez to, że Felix wcześniej zaoferował mu swoją pomoc, ani tym bardziej nie dlatego, że chciał pobawić się w bohatera. Nie czuł się mu nic winien...

         Za to Felix był mu teraz winien swoje życie. 

          – Wstajemy, nie śpimy – melodyjny głos Yeji wypełnił błękitną sypialnię, a zamek w drzwiach skrzypnął za jej plecami. 

             Felix wzdrygnął się na łóżku, niepewnie podnosząc się do siadu. Zdecydowanie był zbyt wystraszony, by protestować, nawet jeśli głos dziewczyny był ciepły i czuły. Choć, czy Lee na pewno wiedział, co te słowa znaczą? Tak dawno nie miał styczności z ludźmi, którzy nie chcieli go krzywdzić, że ciężko było mu pomyśleć o kimś jakkolwiek pozytywnie. 

          – Niedługo pora śniadania – kontynuował miły dla ucha głos, który przemieścił się od drzwi do okna. 

               Dziewczyna odsłoniła zasłony, wpuszczając do pomieszczenia łuny porannego światła. Felix zmrużył oczy, starając się rozpoznać na kogo patrzy. Twarz jednak nic mu nie mówiła, a głosu nie mógł nigdzie przykleić. 

          – Hej – dziewczyna uśmiechnęła się delikatnie, stając tuż przy łóżku chłopaka. Wyciągnęła do niego rękę – Jestem Yeji, siostra Hyunjina. 

          – Um... Felix – blondyn niepewnie złapał jej dłoń – Kim jest Hyunjin? 

          – Och... – Yeji zaśmiała się cicho, pozwalając sobie na zajęcie miejsca na brzegu łóżka – No wiesz, postrzelona ręka, zabójczo przystojny, oschły i tajemniczy – udała odruch wymiotny i zaczęła chichotać. 

          – Och... – Felix zmarszczył brwi, przecierając twarz dłońmi – Po co mu ja? 

          – Po nic. Zmusiłam go, żeby ci pomógł. 

          – Pomógł...

          – Yhm. Teraz Dongwook pomyśli dwa razy zanim kogoś na ciebie naśle. 

          – Co nie znaczy, że przestanie nasyłać – Felix uśmiechnął się smutno, łapiąc dłoń dziewczyny – Dziękuję, Yeji. Nie pamiętam, kiedy ostatnio ktoś mi pomógł. 

          – Nie dziękuj mi... Ja tylko marudziłam. – dziewczyna zaśmiała się cicho, podnosząc się z miejsca – A teraz chodź. Musisz umierać z głodu. 

▰▰▰▰▰▰▰▰▰▰▰▰▰▰▰▰▰▰▰▰▰▰
Yeji best girl, wiadomo. Ale Hyunjin i Rin to hot couple shit i nie wiem czy mam serce to psuć...

Miłego dnia/wieczora lub dobrej nocy.

~~Kisses

Drunk on gasoline ||l.yb x h.hj||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz