Rebeka

21 7 0
                                    


Istnieje tyle przyjemności: człowiek może jeść, pić, oddychać czystym powietrzem. Tylko głupiec porzuca to wszystko jedynie dlatego, że nie ma pieniędzy... albo z powodu złamanego serca. Miłość jest przyczyną wielu nieszczęśliwych wypadków, nie sądzi pani?- Lektorka miała niski i głęboki głos. Idealny do czytania kryminałów. Pogłośniłam audiobook i zanurzyłam się w gorącej wodzie, aż po sam nos. Teraz nic nie może mi już przeszkodzić. Jestem tylko ja, Herkules Poirot i sympatyczna lektorka.

-...połączenie przychodzące numer 547...-mechaniczny głos wyrwał ją z transu.

- Kto do cholery śmie mi przeszkadzać- burknęłam do siebie. Śliską od wody ręką próbowałam złapać telefon i odebrać. Udało się dopiero za którymś razem.

- Halo!- Rzuciłam do słuchawki z lekką ( podkreślam LEKKĄ) pretensją.

- To ja Jess. Pamiętasz mnie jeszcze?- Dlaczego miałabym nie pamiętać. Jess była moją dziewczyną od dwóch...nie! Trzech miesięcy. Poznałyśmy się w klubie Casablanca. Ja miałam gorszy dzień... tydzień i chciałam jakoś miło spędzić wieczór w gronie nieznanych mi osób. Ona natomiast była tam ze swoim ( aktualnie byłym) chłopkiem, który za wszelką cenę próbował namówić ją na wcześniejsze wyjście z imprezy. Od słowa do słowa okazało się, że Jessica woli bardziej moje towarzystwo niż Pana Marudy i tak zostało.

- Jess, skarbie nie krzycz tak. Potwornie boli mnie głowa.

- Boli cię głowa tak? Świetnie- tutaj zrobiła dramatyczną pauzę, a ja zastanawiałam się, czy mam się odezwać, czy może bezpieczniej jest poczekać.- Czyli zapomniałaś?- zapytała po chwili.- Nie wiesz, gdzie miałaś być?

Przymknęłam powieki i zrobiłam szybką retrospekcję. Praca odpada. Środy zawsze miałam wolne, bo moja szefowa preferowała co najmniej dwa dni w tygodniu home office. Lepiej dla mnie. W życiu kierowałam się zasadą co masz zrobić dziś, zrób jutro. Taki był plan. Materiały, którymi miałam zająć się w czasie ośmiogodzinnego dnia pracy zdalnej zwykle odrabiałam na chybcika w czasie przerw na lunch.

Odpadała też wizyta u kosmetyczki. Do salonu pani Bei jeżdżę trzy razy w miesiącu. Robi mi wtedy paznokcie i rzęsy. Zwykle umawiamy się na weekend, więc na pewno nie było to dziś.

Do głowy przychodziło mi jeszcze spotkanie z moim psychoterapeutą Richardem, ale do cholery! Nawet jeśli mój mózg nie zakodował, że mam wizytę w środę to zdecydowanie nie jest to godzina poranna.

- Nie wiem Jess. Naprawdę słabo się czuję. Możesz nie bawić się ze mną w zgadywanki?

- W nic się już z tobą nie będę bawić Reb! Koniec z nami!- Kochałam, kiedy w ten sposób zdrabniała moje imię, ale zaraz...

-Co?

- Powiedziałam TO KONIEC!. Wiecznie mnie nie słuchasz, na wszystko masz czas i nie pamiętasz o tym co jest dla mnie naprawdę ważne. Wiesz, gdzie powinnaś dziś być? Ze mną! W moim mieszkaniu! Od tygodnia powtarzam ci, że dziś mieli przyjechać panowie z nowym narożnikiem. Chciałam, żebyś pomogła mi go rozstawić, ale ciebie jaz zawsze nie było. Montaż z salonu kosztował krocie. Musiał pomóc mi ten starszy sąsiad z dołu, a wiesz jak bardzo nie lubię prosić go o cokolwiek. Zawsze dotknie mnie niby przypadkiem ta, gdzie nie trzeba.

- Och Jess, miałam tyle na głowie. Mogłaś mówić, że potrzebujesz pieniędzy. Dałabym ci je i mogłabyś opłacić kogoś, kto skręci meble.

- Ty nadal nie rozumiesz? Nie chcę twoich pieniędzy tylko, żebyś poświęciła mi czas. Rebeka do cholery jesteśmy z sobą już ponad pół roku- PÓŁ ROKU!? Ponad? Gdzie umknęły mi te dwa miesiące?- Chciałam, żeby nasz związek przeszedł na inny level, ale się do tego nie nadajesz. Wracaj do swojego comfort place. Do wstawania z południe, leżenia w wannie kilka godzin i do balowania po nocach- zmarszczyłam twarz. Jessica znała mnie na wylot. Nic nie dało się przed nią ukryć.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Mar 11, 2023 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Tysiąc płatków kwiatówOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz