1

757 23 9
                                    

Sofia była najlepsza przyjaciółka Jana od ponad roku. Poznała chłopaka przez koleżankę, która nie chciała iść sama na miasto. No bo przecież Nadia (uwaga sarkazm) zupełnie przypadkiem zapomniała że jest umówiona też z blondynem ( a może to brunet ?).

Tak czy inaczej blondynka gotowała teraz kolację u swojego przyjaciela. Wiedziała, że ten ma wrócić około 21 po całodniowych próbach i przygotowaniach do jego nowej piosenki. Jan lubił rosół, nawet bardzo. Zawsze kojarzył mu się z babcią ( bo to ona robiła ten najlepszy) i rodzinnym domem.

Wokalista szedł właśnie chodnikiem patrząc na jasny księżyc w towarzystwie wielu odległych o wiele lat świetlnych gwiazd. Skręcił do odpowiedniej klatki. Zmęczenie brało górę i nawet trafienie w dziurkę na klucz było czynnością wykańczającą i niezwykle trudną.

Mieszkanie na najwyższym piętrze było czasami uciążliwe, na przykład tak jak teraz. Mężczyzna był tak wyczerpany, że czekając na windę oczy same mu się zamykały.

- W końcu - pomyślał z ulgą kiedy drzwi się rozsunęły. Wszedł i wybrał szybko odpowiedni numer. - Jeszcze tylko zrobić kolację, albo zupkę chińską bo komu by się chciało.- na twarzy malowało się jeszcze większe zmęczenie, tym razem zmieszane z zażenowaniem. - Nigdy nie byłem mistrzem planowania czasu, ale żeby aż tak zostawiać wszystko na ostatnią chwilę...

W mieszkaniu Sofia skończyła gotować makaron, aż zrobiło się trochę parno. Szybkim ruchem otworzyła okno i wyczekiwała Janka. Kiedy usłyszała otwierające się drzwi szybko wstała i wyciągnęła talerz by nalać gorącą zupę.

Mina chłopaka była nie do opisania. Zaskoczenie, radość a jednocześnie wykończenie złączyły się prezentując komizm jakiego można było się spodziewać po jego charakterze.

- Hej, zrobiłam dla Ciebie rosół - powiedziała z uśmiechem niebieskooka stawiając talerz na stole i podchodząc, aby przytulić się na powitanie.

Blondyn poczuł dziwne ciepło przechodzące w jego ciele. Jakby na to nie patrzeć to był miły gest ze strony dziewczyny. Przyszła i poświęciła swój czas tylko po to żeby ten nie musiał już się martwić o jedzenie i żeby mógł choć trochę się zregenerować po 3 dniach ciężkiej pracy na planie.

- Taka przyjaciółka jak ty to skarb. - powiedział siadając przy stole i próbując pierwszej łyżki wywaru. - Jakie to jest pyszne! - powiedział z entuzjazmem i zaczął jeść zachłannie.

Blondynka tylko cicho się zaśmiała i zaczęła ubierać buty.

- 2 autobusy którymi jeździsz mają awarie, a jeśli chciała byś przejść ten dystans pieszo nie wyrobiła byś się na inne.- powiedział, a Sofie prawie zamurowało- Z buta dotarła byś dopiero po 2,5 godzinach więc najzwyczajniej w świecie Cię nie puszczę.

- Ale ja sobie dam radę. Zamówie taxi. - odpowiedziała chcąc się jakoś obronić.

- Nie chodź tak po nocy, misiu kolorowy. Chcesz żebym osiwiał?- mówił przekomażając się z przyjaciółką.

- Osiwieć to ty możesz ze mną pod jednym dachem. - Janek patrzył na nią błagalnym wzrokiem- Ehh... No dobra, zostanę. - Po tej odpowiedzi na twarzy chłopaka wymalowała się zadowolenie.- Jak było na próbie ?

Rozmowa toczyła się dobre dwie godziny. Kiedy oboje uznali że to już raczej czas na sen zaczęła się batalia o to kto gdzie powinien spać.

- Masz ponad 180 wzrostu, ja idę spać na kanapę. - powiedziała stanowczo Sofia

- A w życiu. Ty masz spać na łóżku.

- Skoro tak, to ja mogę spać na podłodze- zainicjowała.

- Tak?

- Tak.

-Comme tu veux ( fra. Jak sobie chcesz)- powiedział strzelając udawanego focha. - zaraz dam Ci jakieś ubrania- powiedział szukając w szafkach dresów które nie były by na dwie osoby rozmiarów dziewczyny.

Kiedy blondynka dostała swoje ubrania poszła do łazienki je założyć. No i prawda była taka, że wyglądała w tym jak krasnolud rodem z Hobbita. Owszem, miała ponad 175 cm wzrostu, ale ubrania wisiały na niej jak na strachu na wróble.

- Dobranoc - powiedział Jan gasząc światło. Plan miał prosty: poczekać aż jego przyjaciółka zaśnie samemu kładąc się później na podłodze.

Było około 1 w nocy, więc dziewczyna powinna już spać. Janek wstał cicho i biorąc niebieskooka na ręce niczym pannę młodą i kładąc ją na swoim poprzednim miejscu. Kiedy miał już odchodzić na jej miejsce poczuł, że jego śpiąca królewna łapie go za nadgarstek i szepcze:

- Zostań...

Kto dałby radę oprzeć się tak słodkiej widokowi i równie uroczej prośbie, szczególnie jeśli ta pada z ust takiej osoby. Wokalista szybko uległ i położył się obok przyjaciółki. Po chwili studentka wtuliła się w niego, a chłopak objął ją i jeszcze bardziej przyciągną do siebie.


Dla jasności wszystko co opisane będzie w tej książce nie wydarzyło się nigdy poza faktem że Jann jest wokalistą i bral udział w preselekcjach reszta jest czysta fikcją

Jann i one shotyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz