Pewnego dnia miałem doła, więc stwierdziłem że wyjdę na dwór, no dobra ucieknę od mojej właścicielka Soni. Kiedy spacerowałem środkiem drogi (bo tak jest najlepiej oczywiście)
Napotkałem się na kocice:Oczywiście podbiegłem do niej, ponieważ wiedziałem że to jest moja przyszła żona. Zapytałem jak się nazywa.
-Moli- powiedziała.
-piękne imię- zareagowałem.
Kiedy się poznaliśmy zaprosiłem ją do siebie.