No więc moja nawiedzona właścicielka Sonia wzięła wałek do ręki i zaczęła mi grozić jak pasem. W mojej głowie powtarzałem tylko jedno zdanie "daj mi spokój czarownico nikt cię nie lubi". No, ale niestety podła baba nie słyszała moich myśli (pierwszy raz jest mi przykro z tego powodu). Kiedy już się na mnie wydarła poszła spać. Chcę powiedzieć że była 21:37 więc to bardzo późno jak na nią.
W nocy również postanowiłem uciec, bo nie miałem ochoty słuchać jej chrapania, a było dosyć głośne.
Spotkałem się z Moli i umówiłem się z nią na następny dzień pod mostem. Wygląda on tak, jakby ktoś chciał go odwiedzić 😉:Następny rozdział pewnie jutro, no może w czwartek 😚