Prologue

287 16 2
                                    

9 lat wcześniej

Pakowałam moje ulubione pluszaki do wielkiego kartonowego pudełka. Wzięłam brązowego pieska i spojrzałam na niego. Lekko się uśmiechnęłam, po czym położyłam go obok białego misia. Gdy wkładałam kolejnego wypychanego zwierzaka do kartonu, usłyszałam głos mamy dobiegający z dołu.

- Camille! - krzyknęła kobieta - Masz gościa.- dodała widząc jak zbiegam ze schodów.

W drzwiach stał mój najlepszy przyjaciel, Pablo Gavira. Jedną rękę trzymał w kieszeni, poprawił zieloną koszulkę. Widząc mnie, od razu się rozpromienił i rozłożył ręce. Podbiegłam do niego i uwiesiłam mu się na szyi.

- Pablitoo! - przeciągnęłam ostatnią sylabę jego imienia.

- Camii! - zawtórował ze śmiechem. Po kilku sekundach odkleiłam się od niego i zerknęłam w stronę tarasu. Wzięłam chłopaka za rękę i razem skierowaliśmy się do ogrodu. Zeskoczyłam z niewielkiego podwyższenia i usiadłam na krótko przystrzyżonej trawie. Pablo zajął miejsce na przeciwko mnie i spojrzał, tymi swoimi czekoladowymi oczami.

- Czyli wyjeżdżasz? - zaczął, a ja pokiwałam głową, przybierając smutny wyraz twarzy. Chłopak zacisnął usta w cienką kreskę. - Gdzie będziecie teraz mieszkać?

- W Manchesterze. To bardzo daleko, aż w Anglii. - mruknęłam, wbijając wzrok w zieleń. Skubałam palcami trawę i czekałam na odpowiedź.

- Nie martw się, jeszcze się spotkamy, obiecuję. - rzekł i wziął mnie za rękę - Mam coś dla ciebie, żebyś o mnie nigdy nie zapomniała. - dodał i wyjął z kieszeni dwie bransoletki. Jedna z nich była czarno-różowa, a druga czarno-zielona, obie z gwiazdką na środku. Były z muliny, więc domyśliłam się, że zrobiła je Aurora. Wpatrywałam się w nie przez dłuższą chwilę, po czym wyciągnęłam rękę, aby Gavi mógł zawiązać na niej bransoletkę.
Starannie zawiązał ozdobę z różowymi elementami na mojej dłoni, a ja zrobiłam to samo, zawiązując przyjacielowi drugą.
Przejechałam palcem po gwiazdce. Uwielbiał je. Kochał oglądać spadające gwiazdy, kochał czytać o nich, kochał wszystko co było z nimi związane. Uśmiechnęłam się.

Po chwili namysłu powiedziałam.
- Kiedy znów się spotkamy, będzie słoneczny i gorący dzień. Ja będę wtedy w Barcelonie. Wpadniemy na siebie przypadkiem, ale od razu poznamy, że byliśmy kiedyś ze sobą bardzo blisko. - Znów zamyśliłam się i rzekłam - A teraz obiecajmy sobie, że nieważne co by się działo, nigdy, ale to przenigdy nie zdejmiemy bransoletek z rąk. - wyciągnęłam mały palec.
Pablo złapał mój palec i wypowiedział słowa obietnicy. Opuściłam rękę i słabo się uśmiechnęłam.

- Będzie mi ciebie brakowało, Cami. - stwierdził, a mi zaszkliły się oczy.

- Mi ciebie też, Pablito. - wyszeptałam i wytarłam pojedyncze łzy spływające po policzkach. - Będę tęsknić.

Gavi widząc, że płaczę podszedł do mnie i starł łzy. Przytulił mnie i zaczął wspominać jego ulubione chwile spędzone ze mną.
Słuchałam z ciekawością i śmiałam się, słysząc kolejne opowieści.
Wpatrywaliśmy się w zachodzące słońce i spędzaliśmy ostatnie chwile razem.

*

Ubrana w niebieską sukienkę, stałam w pustym pokoju. Tępo wpatrywałam się w różowe ściany. Nie chciałam lecieć do Anglii. Tu był mój dom, tu byli moi przyjaciele. Z grymasem na twarzy zeszłam po schodach. Spojrzałam na taras. To tam z Pablem oglądaliśmy gwiazdy, to tam uczył mnie grać w piłkę nożną, to tam bawiliśmy się w rycerzy i to właśnie tam opowiadał mi ciekawostki ze świata piłki nożnej, a ja uwielbiałam słuchać z jaką fascynacją mówił o klubach. Przeniosłam wzrok na pusty salon. Teraz stała tam jedynie szara kanapa, a po dużym telewizorze nie było nawet śladu. Kolejne wspomnienia uderzyły w moja głowę. To właśnie na tej sofie oglądałyśmy z Valentiną nasze ulubione bajki. Zaczynając od Barbie i 12 tańczących księżniczek, kończąc na Zaplątanych. Zacisnęłam powieki a po policzkach leciały słone łzy. Szybko wytarłam je, słysząc kroki. Wyprostowałam się i zacisnęłam dłonie w pięści.

- Tu jesteś. - powiedział tata, a widząc moje zaczerwienione oczy, kucnął i przyciągnął mnie do siebie. - Camille, wiem, że to dla ciebie trudne, ale zaufaj mi w Anglii będzie nam lepiej. Poznasz nowych przyjaciół...

- Nie chcę żadnych nowych przyjaciół! - wrzasnęłam, wyrwałam się ojcu i wybiegłam z domu. Kucnęłam przy krawężniku, tuż obok zapakowanego samochodu. Zakryłam twarz drżącymi dłońmi.

Rodzice pozwolili mi wyrzucić wszystko z siebie. Po długiej chwili, wstałam i zacisnęłam dłoń w pięść. Obrażona i zła czekałam na Val i Pabla. Musiałam się w końcu z nimi pożegnać. Nienawidziłam tego. Pożegnań. Były zbyt ostateczne. Kojarzyły mi się z wystukaniem na klawiaturze "koniec" na ostatniej stronie powieści.

Poprawiłam bransoletkę i szukałam ich wzrokiem. W końcu ich ujrzałam. Szli przygnębieni w niewielkim odstępie od siebie. Wybiegłam do nich i złapałam oboje, przyciągając do siebie. Zaczęłam płakać. Tina drżała, a na ramieniu poczułam jej łzy.

- Nie chce was zostawiać. - załkałam. Pablo odsunął się i cierpliwie czekał aż ja i Val się pożegnamy.

Po bardzo długiej chwili odeszłam od dziewczyny. Jeszcze raz ścisnęłam ją za rękę i podeszłam do Gaviego. Mocno go przytuliłam, a on pogładził mnie po plecach. Chwilę staliśmy w milczeniu, puściłam go, a on od razu złapał mnie za rękę na której miałam bransoletkę.

- Jeszcze kiedyś się spotkamy, obiecuję. - powiedział i wyciągnął mały palec. Splotłam nasz palce blado się uśmiechając. Cały czas trzymaliśmy się za ręce, patrząc sobie w oczy.

- Camille, macie jeszcze chwilę, zaraz będziemy odjeżdżać. - zawołała matka. Skrzywiłam się na te słowa, ściskając rękę Pabla.

- Jesteś moją najlepszą przyjaciółką, bardzo się cieszę, że cię poznałem i będę wyczekiwał naszego spotkania. Kocham cię, Cami. - powiedział i pocałował mnie w policzek. Lekko się uśmiechnęłam i go przytuliłam.

- Też cię kocham, Pablito. Będę tęsknić. - wyszeptałam, ściskając go.

Staliśmy tak kilka dobrych minut, aż nagle poczułam zimną dłoń na moim ramieniu. Odkleiłam się od niego i spojrzałam na matkę zeszklonymi oczami. Skinęłam głową i ostatni raz przytuliłam dwójkę moich najlepszych przyjaciół. Z trudem odeszłam od nich. Chwyciłam za klamkę od samochodu i spojrzałam na nich. Ten ostatni raz. Zacisnęłam palce na klamce, wahając się. Chciałam do nich podbiec, uciec z nimi gdzieś daleko.

Po chwili, zrezygnowana wsiadłam do auta. Mój tata odpalił samochód, a ja spojrzałam w tylną szybę. Stali tam, machali mi. Odmachałam dwójce przyjaciół i usiadłam. Oparłam głowę o szybę i zacisnęłam powieki. Wymęczona przeprowadzką i wszystkimi emocjami, pozwoliłam by sen ogarnął mój umysł.

Dear Heart, why him? | Pablo GaviOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz